Kiedy pytam, co się stało i czy można jej jakoś pomóc, odpowiada: - Mama wyrzuciła mnie z domu już kilka dni temu.
Okazuje się, że dziewczyna nie ma po prostu gdzie spędzić kolejnej nocy z rzędu. W obawie, że 18-letce może się coś stać, podejmuję decyzję, że należy jej w jakiś sposób pomóc. Pierwsza rzecz - trzeba ją ulokować gdzieś na noc. Dziewczyna mówi, że w bloku, wokół którego chodziła, mieszka jej ciocia - niestety nie chce jej wpuścić do domu. W Piotrkowie mieszka też babcia. Tam jednak dziewczyna iść nie chce. - Babcia mieszka z wujkiem, który pije i znęca się nad nią. Mnie też może zrobić jakąś krzywdę – mówi.
Idziemy więc razem do noclegowni przy ulicy Belzackiej. Może tu uda się przetrwać tę jedną noc, a rano pomyślimy, co dalej zrobić. Niestety do noclegowni nie zostaje przyjęta. Mężczyzna, z którym rozmawiamy, mówi: - Jest tutaj 40 miejsc i wszystkie są zajęte przez mężczyzn. W związku z tym, że jest to kobieta, nie możemy jej przyjąć. Na moje pytanie, czy nie ma możliwości dostawienia jakiegoś łóżka, choćby w korytarzu, by dziewczyna przeczekała tam chociaż do momentu, aż na dworze zrobi się widno, mężczyzna odpowiada krótko – nie.
Idziemy więc do klasztoru sióstr Salezjanek. Tam także 18-latki nie wpuszczono do środka. Po kilku próbach domofon odbiera jedna z sióstr, która mówi, że jest na terenie domu sama i że nie może otworzyć drzwi. Nie widząc innej możliwości, prowadzę dziewczynę na komisariat policji. Stąd funkcjonariusze odwożą ją do domu w Moszczenicy. Tam niestety też nie śpi we własnym domu, lecz w komórce, ponieważ mama nadal nie chce jej wpuścić.
Sprawę dokładniej postanowił zbadać Jarosław Krak, reporter Radia Strefa FM Piotrków. W noclegowni udzielono mu nieco innej informacji niż nam. - Zgodnie z przepisami mogło tam być około 20 osób, ponieważ góra jest wyłączona z użytku. Mamy dwa pomieszczenia - w jednym jest 14 osób, w drugim 12. Wyremontowaliśmy także budynek gospodarczy, który również zajmują bezdomni do czasu przeprowadzki na Wronią - mówi Jerzy Karłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Panaceum, które prowadzi schronisko dla bezdomnych.
Okazuje się, że miejsc przeznaczonych tylko dla kobiet nie ma na terenie noclegowni, ale przebywa tam obecnie jedna kobieta. Elżbieta Gańczak, kierownik piotrkowskiej noclegowni dodaje, że kiedyś owszem – miejsca takie były, ale w tej chwili już ich nie ma. Czy na prawdę dziewczyna musiała więc odejść “z kwitkiem”? Wygląda na to, że nie, jednak zarówno wiceprezes, jak i kierownik noclegowni twierdzą jednogłośnie, że w ogóle nie słyszeli o takiej sytuacji. Ale... - Można dostawić łóżko w korytarzu i na jedną noc przyjąć kobietę. Może dostać także całodzienny posiłek - mówi Jerzy Karłowski. Dlaczego tego jednak nie zrobiono? Na to pytanie odpowiedź nie pada.
Reporter Strefy FM udał się także do klasztoru sióstr Salezjanek. Po kilku próbach udało mu się skontaktować z siostrą przełożoną. Siostra odmówiła spotkania z reporterem. Skomentowała natomiast sprawę następująco: - Wie pan co, ja już miałam jeden taki przypadek i myślę, że jest to naciąganie – stwierdziła siostra przełożona, zakładając z góry, że przyszłyśmy tamtej nocy wyłudzić od niej pieniądze. - Ja znam takie numery i wiem, że jest to naciąganie. Jesteśmy zgromadzeniem, które jest otwarte, ale nie przyjmujemy nikogo na noc, bo nie wiemy, kogo przyjmujemy. W takiej formie pomocy nie udzielamy – wyjaśniła. Dodała, że pomoc zakonu polega na wychowywaniu. Na pytanie, czy nie można było przenocować 18-latki choć jedną noc odpowiedziała stanowczo - nie.
Czy w Piotrkowie jest więc instytucja, która byłaby w stanie pomóc młodej, zagubionej osobie..?
***
Z ostatniej chwili: 18-latka jest już w domu, a konflikt rodzinny został póki co zażegnany.
Magdalena Waga (współpraca Jarosław Krak)