Mieszkańcy porozmawiają o wolności Trynkiewicza

Piątek, 03 stycznia 201491
Za niespełna miesiąc Mariusz Trynkiewicz, który w brutalny sposób zamordował czterech chłopców, opuści mury więzienia jako wolny człowiek.
Mieszkańcy porozmawiają o wolności Trynkiewicza

Dlatego też telewizja Polsat zaprasza wszystkich mieszkańców Piotrkowa Trybunalskiego do wzięcia udziału w dyskusji w programie „Państwo w Państwie” nadawanym na żywo z osiedla, na którym mieszkał Mariusz Trynkiewicz.

 

W programie zostanie poruszony aspekt nowej Ustawy o leczeniu w ośrodkach zamkniętych sprawców brutalnych przestępstw po odbyciu przez nich kary więzienia.

 

Polsat zaprasza już w najbliższą niedzielę (05.01.2014) na ul. Działkową 8 o godzinie 19.15.


Zainteresował temat?

59

0


Zobacz również

Komentarze (91)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

gusc ~gusc (Gość)05.01.2014 20:52

[cytat]Miał szczęście, że nie zawisł na szubienicy – w Polsce zmieniło się wtedy prawo. Skazano go cztery razy na karę śmierci, ale trwające od 1988 roku moratorium na wykonywanie tej kary, a następnie amnestia w grudniu następnego roku sprawiły, że morderca pozostał przy życiu. Niebawem wyjdzie na wolność. Czy mamy się czego bać?

Wybitni polscy prawnicy nie mają wątpliwości: Mariusz Trynkiewicz, morderca i pedofil z Piotrkowa Trybunalskiego to porażka naszego systemu prawnego. Zamiast zamienić mu w roku 1989 karę śmierci na dożywocie, dostał 25 lat więzienia. Pedofil i morderca czterech nieletnich chłopców z Piotrkowa Trybunalskiego siedzi w Strzelcach Opolskich, ale niebawem wyjdzie na wolność. W przyszłym roku kończy mu się wyrok. Trynkiewicz wtopi się w tłum i znów będzie groźny, bo w czasie procesu pytany, czy po wyjściu na wolność będzie zabijał, odpowiedział spokojnie: tak.


Takich jak on przestępców nierokujących nadziei na poprawę jest więcej. Oni też niebawem wyjdą na wolność. Bo takie są przepisy, a nasz system prawny jest wobec nich bezradny.


Trynkiewicz wystąpił niedawno do sądu o zmianę danych osobowych. Chciał przyjąć panieńskie nazwisko matki, nie dostał jednak na to zgody. Nie miał nigdy przerw w odbywaniu kary, a opiekujący się nim, a raczej obserwujący go psychologowie nie mają wątpliwości: on wciąż jest niebezpieczny.


Co prawda kilkanaście miesięcy temu sąd skierował mordercę na przymusową terapię psychologiczną w Rzeszowie, ale biorąc pod uwagę jego dotychczasową postawę za kratami, można być pewnym, że przyspieszony kurs empatii dla ofiar i nauka odróżniania dobra od zła nie zamieniły potwora w anioła.


Ta terapia to tylko parawan i nie zrobiono nic, by uchronić społeczeństwo przed powrotem mordercy. Kiedy psychiatrzy badali Trynkiewicza przed procesem w 1989 roku, stwierdzili, że jest on poczytalny i dodali: to osobnik sadystyczny, który w odpowiednich dla siebie warunkach będzie zabijał. Od tego czasu nic się nie zmieniło.


Horror w Piotrkowie

Piotrków Trybunalski, lipiec 1988 r. Żar leje się z nieba, a grupa chłopców kąpie się w miejscowym zalewie. Podchodzi do nich młody nauczyciel wychowania fizycznego. Ten ciemnowłosy, szczupły facet to Mariusz Trynkiewicz. Dla 11-letniego Tomka Ł., 12-letnich Artura K. i Krzysztofa K. spotkanie oznacza wyrok śmierci.


Nauczyciel kusi chłopców, by poszli do niego do domu, chce im pokazać akwarium, o którym wcześniej im opowiadał, wspomina też o możliwości postrzelania z wiatrówki. Chłopcy nie podejrzewają nic złego, idą do domu Mariusza. Nie wiedzą, że zapraszający jest na przepustce z więzienia – został skazany za seksualne wykorzystywanie nieletnich. Chłopcy idą do mieszkania przy ulicy Działkowej w Piotrkowie Trybunalskim. To, co się potem tam działo, wiemy tylko z opisów mordercy. Śledczym wyjaśniał on tak: „Jeden z chłopców chciał w pewnej chwili wyjść, wtedy poczułem niepokój, nie pamiętam, co się działo dalej”.


– Poszedł do łazienki po nóż, wrócił i każdemu z chłopców zadał wiele ciosów tym nożem – wspominał Andrzej Matuszczyk, emerytowany policjant z Piotrkowa, wtedy oficer w wydziale dochodzeniowo-śledczym.


Matuszczyk zastanawiał się potem wiele razy, dlaczego chłopcy nie bronili się, dlaczego sąsiedzi nie słyszeli żadnych krzyków? Ustalono, że chłopcy nie zostali zgwałceni, seksualną satysfakcję sprawiła nauczycielowi świadomość odebrania im życia. Morderca walił na oślep, był w amoku. Przestał, gdy żaden z nastolatków już się nie ruszał.


„Zobaczyłem chłopców leżących w pokoju, z ust ciekła im krew, byli pokrwawieni. Potem zakładałem im worki z polietylenu” – zapisano w jego zeznaniach.


Morderca ochłonął, umył się i poszedł do rodziców na obiad. To niedaleko, w sąsiednim bloku przy ul. Działkowej. Po kilku godzinach wrócił do swego mieszkania i przeniósł zwłoki do piwnicy. Schodził tam co jakiś czas i polewał je środkami dezynfekującymi, bał się, że sąsiedzi poczują odór rozkładających się ciał.


Posprzątał mieszkanie, chciał usunąć ślady krwi. Po kilku dniach wziął wartburga ojca i wywiózł w środku nocy ciała do lasu. Podpalił je, by zatrzeć ślady. Nadpalone ciała chłopców znalazł przypadkowo jeden z grzybiarzy – jako pierwszego milicja wzięła w obroty, bo tłumaczył się mętnie. Sądzono, że to on mógł być sprawcą zbrodni.


To robota satanistów

Kiedy po Piotrkowie Trybunalskim gruchnęła wieść o tym makabrycznym odkryciu, ludzie wpadli w panikę. Powtarzano sobie, że to robota satanistów, a rodzice nie wypuszczali dzieci samych z domu. Szybko jednak z kręgu podejrzanych wypadł grzybiarz, a milicjanci ustalili, że zbrodnia miała podłoże seksualne. Do milicyjnych komisariatów na terenie Polski rozesłano telefonogramy z pytaniem, czy notowano na ich terenie przypadki molestowania nieletnich.


Jako jeden z pierwszych zareagował Jerzy Szymański, chorąży Milicji Obywatelskiej z pobliskiego Sulejowa. Wysłał on notatkę do przełożonych w Piotrkowie Trybunalskim, informując że kilka miesięcy wcześniej we Włodzimierzowie zatrzymał mężczyznę podejrzanego o czyny nierządne z nieletnimi. Potem okazało się, że notatkę Szymańskiego przeczytano dopiero po kilku dniach, mordercę można więc było dopaść wcześniej.


A było w tym piśmie wszystko: imię, nazwisko i adres 26-letniego mieszkańca Piotrkowa, byłego nauczyciela. Gdyby od razu przeczytano pismo Szymańskiego, milicjanci wiedzieliby, że gdy Trynkiewicz był w wojsku, porwał i wykorzystywał seksualnie chłopca z podstawówki. Wtedy sąd wojskowy skazał go na rok więzienia w zawieszeniu. Pedofil skorzystał z okazji i gdy dostał przepustkę, molestował 12-letniego chłopca. Trafił za to na 1,5 roku do więzienia, ale kiedy znów dostał przepustkę, natknął się na trzech chłopców kąpiących się w piotrkowskim zalewie: Tomka, Artura i Krzysia, których postanowił zabić.


Kiedy milicjanci stanęli w drzwiach mieszkania Trynkiewicza, ten sprawiał wrażenie, jakby oczekiwał tej wizyty.


– Na początku zaprzeczał, mieliśmy jednak w rękach mocne dowody – wspominał tamten czas Janusz Sielski, wtedy kapitan milicji.


Po dokonaniu zbrodni morderca owinął zwłoki chłopców materiałem z wyszytymi literami „MT”. Z takiego samego materiału były uszyte zasłony w mieszkaniu Trynkiewicza, na nich także widniały litery „MT”. Ponadto w pokoju i łazience odkryto ślady krwi, znaleziono też zegarek jednej z ofiar.


Miesiąc po tym, jak morderca został zatrzymany, jeden z przesłuchujących spytał go, czy zabił też innego chłopca i Trynkiewicz od razu się przyznał. Opowiadał, jak zgwałcił, potem udusił i zakopał w lesie ciało 13-letniego Wojciecha P. To była jego pierwsza ofiara.


Wojtka P. spotkał Trynkiewicz przypadkowo 4 lipca. To był wyjątkowo ufny chłopak, zwierzył się ze swoich problemów rodzinnych, powiedział, że odszedł z domu ojciec, a nowy partner matki nie rozumie go. W mieszkaniu Trynkiewicz zaczął chłopaka obnażać, ten wystraszył się, krzyczał. Wtedy zwyrodnialec zatkał mu usta gąbką i udusił. Zwłoki złamał wpół i włożył do tekturowego pudła, a potem wywiózł je do lasu motocyklem.


„Zabijając go doznałem odprężenia, ale naszedł mnie strach. Wcześniej potrzeba zabicia była tak silna, że o strachu nie myślałem. Po zabójstwie miałem przerwę w potrzebie zabijania” – zeznał w śledztwie morderca. Ta przerwa trwała 25 dni.


Szukał ofiar na mieście

W trakcie śledztwa ustalono, że Trynkiewicz już wcześniej chodził po Piotrkowie i typował ofiary. Był bardzo ostrożny, zapraszał ponownie do swego mieszkania tylko tych chłopców, którzy nie wspominali o odwiedzinach swoim rodzicom.


Nim doszło do procesu Trynkiewicza, miejscowi chcieli go zlinczować. Milicja musiała do miasta ściągnąć posiłki, bo tysiące ludzi przyszły na wizję lokalną do lasu, gdzie morderca pokazywał, jak palił ciała swych ofiar. Na sali sądowej jedna z matek cisnęła w niego butelką, wyklinano go, grożono mu śmiercią. Ale on się tym nie przejmował, przez cały proces był spokojny, opanowany, przyznał się do wszystkiego, ani razu jednak nie padło z jego ust słowo „przepraszam”, a spytany, czy po wyjściu na wolność znów zapraszałby do siebie nieletnich, odparł: „Tak, na pewno”.


Pod koniec września 1989 r. zapadł wyrok: cztery razy kara śmierci za każdego zamordowanego chłopca.


Kiedy prowadzono go potem do celi w Areszcie Śledczym w Łodzi, na korytarzu rozległy się krzyki: „dajcie go do mnie pod celę, ja już go załatwię”.


Trynkiewicz trafił tam, bo w Piotrkowie Trybunalskim nie było aresztu śledczego. W Łodzi przygotowano mu specjalne miejsce. Trzeci oddział, trzeci pawilon, cela z trzema łóżkami, meble przytwierdzone do ścian i podłogi, w oknie jako zabezpieczenie dodatkowa siatka.


Problemem było dokwaterowanie mu współwięźniów. Z jednej strony bano się, że może dojść do samosądu, bo pedofile mają przegrane życie po tamtej stronie muru, z drugiej zaś strony chciano mieć kogoś, kto powstrzyma Trynkiewicza przed samobójczą próbą. W końcu znaleziono dwóch więźniów, którzy w nagrodę za „opiekę” nad mordercą dostali papierosy i kawę.


Zostaną pisarzami i celebrytami

Urodzony w 1962 roku Trynkiewicz w 2014 będzie miał 52 lata. Jego pogruchotana osobowość przez 25 lat więzienia nie została naprawiona. Z ust polityków, a także prawników padają różne pomysły wobec niego. A to szpital psychiatryczny, a to dozór z obręczą z GPS itd. Jakby zapomniano, że sąd nie uznał go za chorego psychicznie, dlaczego więc teraz miałby zmienić zdanie? Jako wolny człowiek będzie mógł osiedlić się gdzie chce, niekoniecznie w Polsce.


Już dziś nikt nie zadaje sobie pytania: jak doszło do tego, że stał się tak demonicznym przestępcą? W czasie procesu podejrzewano go o satanizm. On sam jednak temu zaprzeczał. Przyznał, że jako dziecko był wykorzystany seksualnie przez księdza. Tego wątku jednak u przestępcy wykazującego się wysokim współczynnikiem inteligencji podczas procesu nie badano. W jednej z psychiatrycznych opinii o nim była taka uwaga: Swój popęd seksualny wobec nieletnich realizuje z cechami algolagnii, czyli tendencji do sadystycznego zadawani bólu psychicznego i cielesnego.


Co zrobi morderca po wyjściu na wolność? Policjanci prywatnie mówią tak: przez jakiś czas można go obserwować, ale w dzisiejszym świecie łatwo mu będzie zmieniać miejsca zamieszkania, może bez trudu przepaść, a w dobie internetu będzie miał okazję do łowienia nowych ofiar. Może też, ku rozpaczy rodzin ofiar, stać się celebrytą, pisać wspomnienia czy pojawiać się w telewizji. Bo na takich jak on jest zapotrzebowanie mediów.


Śledczy rozpracowujący jedną z najgłośniejszych spraw kryminalnych w Polsce wciąż mają w uszach słowa mordercy wypowiedziane podczas procesu: „Po wyjściu z więzienia nadal będę zabijał chłopców. To silniejsze ode mnie”.


– Gdy wyjdzie, życie niewinnych dzieci będzie zagrożone – mówi o tym zwyrodnialcu Maria Łojek, mama zamordowanego ćwierć wieku temu Tomka.

00


www ~www (Gość)05.01.2014 20:44

Wiecie gdzie będzie mieszkał?

00


~ (Gość)05.01.2014 20:19

Ludzie za gram marihuany siedzą w więzieniach a pedofila na wolnosc chca wypuscic po....!!!!! Cala Anglia sie z nas smieje

00


ddd ~ddd (Gość)05.01.2014 20:01

Tak jak się spodziewałem, pod blokiem janusze krzyczący 'śmierć za śmierć', a w studiu 'autorytety' - Radziszewska i Zi0bro.

00


expiotrkowianin ~expiotrkowianin (Gość)05.01.2014 18:19

"Lesina23" napisał(a):
za złe parkowanei nie odrabac reki??


Można izolować na przyszłość w ważnym interesie społecznym. Ewentualność złego parkowania nie wypełnia tej definicji. Natomiast - groźba zabójstw, gwałtów i molestowania małoletnich - już wypełnia. Skąd wiemy, które sprawy należą do kategorii ważnego interesu społecznego, a które nie? Z dotychczasowego orzecznictwa TK oraz ETS i organów Rady Europy.
Raz jeszcze powtarzam - uchwalając ustawę o izolacji nie ma mowy o ponownym karaniu. Jest to działanie prewencyjne "tu i teraz". Musi oczywiście być stosowane pod ścisłymi warunkami, ale sprawa Trynkiewicza je wypełnia.
Znając orzecznictwo Trybunału i choćby podręcznik Zolla od prawa karnego - wiadomo, że izolacja nie jest karą i nie działa z mocą wsteczną. Zachęcam do studiów.

00


expiotrkowianin ~expiotrkowianin (Gość)05.01.2014 18:13

Przedmówcy, zgodzę się z Wami - pewność prawa to w demokratycznym państwie prawnym fundamentalna zasada. Jednak proszę zauważcie jedną rzecz - Mariusz T. karę już odbył (mówię to zakładając, że zaraz wyjdzie). Nikt nową ustawą nie ma zamiaru go ponownie karać za to co popełnił. Więc prawo nie działa tu wstecz. Jednak - w tymże samym państwie prawa - musi istnieć ochrona obywateli i interesu społecznego. Zatem - możliwe jest ustawowe izolowanie ludzi budzących POTENCJALNE zagrożenie. Wówczas prawo nie działa wstecz, ale "na przyszłość". Nie jest to represja, a więc kara, ale izolacja. Izolacja jest zgodna z Konstytucją, konwencjami i prawami człowieka. Albowiem: nie jest karą, działa "teraz" a nie wstecz, prowadzona jest w ważnym interesie społecznym.

00


luzik ~luzik (Gość)05.01.2014 11:24

"Lesina23" napisał(a):
jak raz zmienisz to potem rząd i inni będa go wykorzystywać dobrowolnie bo powiedzą tak ale dla trynkiewicza zmieniliśmy to czemu np dla kowalskiego w przyszłości za mandar za złe parkowanei nie odrabac reki??


Dzięki za wsparcie - właśnie o to tutaj chodzi. To nic, że ustawodawca może uchwalić prawo jak mu się chce wykorzystując do tego aeropag opłacanych przez siebie "mędrców". Jak raz posuną takiego Trynkiewicza, to i przykładowemu Kowalskiemu też mogą dowalić w przyszłości, kiedy będzie im to wygodne.
A w sprawie T. wszystko jest jasne: przed nami cała seria wyborów, więc różne mendy gotowe są nawet zabić tego łobuza, byleby tylko przypodobać się durnej zgrai, która potem pójdzie do urn wyborczych.

00


Marcin Marcinranga05.01.2014 10:39

"expiotrkowianin" napisał(a):
~expiotrkowianin (Gość)
13 godzin temu, 21:08
"luzik" napisał(a):
prawo nie działa wstecz
Po pierwsze - tak, nie działa, ale są odstępstwa. Wylicza je sama Konstytucja, m.in. ważny interes społeczny i bezpieczeństwo państwa. Polecam przejrzeć również orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w tej kwestii.
A sprawa druga - nikt nie mówi o karaniu dwa razy za to samo przestępstwo (funkcja represyjna prawa karnego), ale o prewencji (funkcja ochronna prawa karnego).


Tak ale nie możemy wykorzystywać cofania prawa wg widzimisie. Chcecie złamać podstawe prawa tylko dlatego że jakiś stary pryk który umrze za jakeiś 2 lata jak nie umarł już teraz? to jest chore są zasady których dla dobra gospodarki nie można zmieniać bo jak raz zmienisz to potem rząd i inni będa go wykorzystywać dobrowolnie bo powiedzą tak ale dla trynkiewicza zmieniliśmy to czemu np dla kowalskiego w przyszłości za mandar za złe parkowanei nie odrabac reki??

00


hjk ~hjk (Gość)05.01.2014 10:09

"Gladi" napisał(a):


Wszyscy tak mówią ze "ktoś" się nim zajmie i zazwyczaj nikt się nie zajmuje. Nie licz na żadnego ktosia, tylko jak masz coś zrobić to zrób to sam.

00


Przygłowianin ~Przygłowianin (Gość)04.01.2014 23:45

Przyjedzie do matki do Przygłowa...

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat