Po naszym ostatnim artykule dotyczącym protestu mieszkańców wobec wycinki 8 drzew przy ulicy Garbarskiej, zgłosili się do nas mieszkańcy ul. Poprzecznej. Mają podobny problem. Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa chce usunąć 13 dorodnych drzew i - zdaniem mieszkańców - stworzyć na ich osiedlu betonową pustynię. W tym przypadku jednak do wycinki jeszcze nie doszło, a więc piotrkowianie liczą na to, że uda im się cofnąć decyzję i ocalić zieleń. - Patrząc na to, co dzieje się na naszym osiedlu, stwierdziliśmy, że musimy zareagować. Już od dłuższego czasu prowadzimy rozmowy ze spółdzielnią. Mamy ponad 60 podpisów na liście sprzeciwiającej się wycince, więc dziwi nas to, dlaczego władze osiedla nie chcą wziąć pod uwagę tzw. głosu społecznego – mówią mieszkańcy. - W pierwszym piśmie skierowanym do PSM, spytaliśmy, jaki jest powód namalowania na drzewach farbą numerów i dlaczego w blokach nie było informacji o tym, że podobno spółdzielnia planuje wycinkę. Odpisali, że wycinają ze względu na naprawę sieci kanalizacyjnej. Podczas spotkania z przedstawicielami PSM stwierdzili, że oczywiście można położyć nowe rury kanalizacyjne obok rosnących drzew, ale będzie się to wiązało z większymi kosztami. Spółdzielnia woli więc przeprowadzić wycinkę i zapłacić firmie za usługę duże pieniądze, niż zachować drzewa i za zaoszczędzone pieniądze zrobić nowy plan geodezyjny. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby położyć nowe rury trochę dalej, bo jak nas zapewnili w PSM, chcą położyć całkowicie nowe rury (więc nie muszą wykopywać starych na odcinku od bloku do studzienki) – dodają piotrkowianie.
Czemu więc Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa zdecydowała się jednak na kolejną wycinkę? O to zapytaliśmy prezesa Marka Potrzebowskiego, prezesa PSM. – Wszyscy nasi pracownicy są za tym, aby zieleń na naszych osiedlach była – powiedział prezes. - Niestety nie zawsze może tak być. Na osiedlu Poprzeczna między drugim, a trzecim blokiem, od kilku lat występują awarie kanalizacji sanitarnej. Drzewa, które kilkadziesiąt lat temu posadzono, zostały umiejscowione na biegnącej kanalizacji. Było to robione w czynie społecznym, a więc bez żadnych planów. Po 40 latach korzenie zaczęły wrastać do instalacji, w związki z czym utrudniają one drożność, przez co fekalia wylewają się do pomieszczeń piwnicznych. Udrażnianie pomaga, ale tylko na chwilę i problem znów się pojawia. Postanowiliśmy więc wymienić kanalizację, ale to wiąże się niestety z wycinką drzew. Są to głównie wierzby i topole. Zrobimy jednak wszystko, aby zachować dąb, który również umiejscowiony jest na kanalizacji.
Spółdzielnia rozpatrywała również inny wariant, a więc obejście drzew i wpuszczenie kanalizacji inną drogą. – Takie rozwiązanie wiąże się z przedłużeniem tego procesu i oczywiście dużymi kosztami dla mieszkańców – dodaje M. Potrzebowski. - Byłoby to około 30 tys. zł. Teraz pozostaje pytanie czy miałoby to sens, biorąc pod uwagę stan tych drzew, które po ostatniej wichurze w większości się połamały. Gdyby wtedy komukolwiek coś się stało, to kto by za to odpowiadał?
Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa zapewnia, że zaplanowane są już nowe nasadzenia.