Co je w szkole twoje dziecko?

Tydzień Trybunalski Poniedziałek, 05 października 20091
Chipsy, słodycze, kolorowe wynalazki i „ciepłe lody” z Chin. Sklepiki szkolne w piotrkowskich szkołach oferują lepszy i gorszy asortyment. Najczęściej należą do ajentów, których nie można zmusić do zastąpienia popularnych produktów warzywami i owocami. Prozdrowotny program „Odżywiam się zdrowo” ciągle trwa, ale czy przyniesie radykalne zmiany w nawykach dzieci?
Co je w szkole twoje dziecko?

„Odżywiam się zdrowo"

 

W tym roku szkolnym prowadzona jest kolejna edycja programu. Szkolny koordynator przeprowadzi zajęcia z uczniami, a na spotkaniu z rodzicami omówi najczęściej występujące błędy żywieniowe. Każda ze szkół zachęcana zostanie również do kontynuowania akcji „szklanka mleka" oraz do zaopatrywania sklepiku tylko w zdrowe artykuły spożywcze. Inicjatywa potrwa do końca grudnia.
- Można przyznać, że edukacja prozdrowotna częściowo zmieniła nawyki żywieniowe uczniów. Zauważono połowiczną poprawę zaopatrzenia sklepików szkolnych w artykuły spożywcze wskazane w zdrowym żywieniu dzieci. A nauczyciele realizujący założenia programowe stwierdzili, że po realizacji programu więcej uczniów przynosi z domu II śniadanie z dodatkiem warzyw i owoców oraz rzadziej kupuje chipsy i napoje gazowane - czytamy w raporcie Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Piotrkowie.
W roku szkolnym 2008/2009 do programu przystąpiło 57 szkół podstawowych (97% ogółu) z miasta i powiatu piotrkowskiego. Ogółem wyedukowano 1645 uczniów - podaje w raporcie sanepid. Po przeprowadzonej edukacji 1571 uczniów uczestniczyło w ewaluacji programu i wypełniło ankietę pozwalającą ocenić zasób wiedzy i nawyki żywieniowe dzieci.
Analiza ankiety wykazała, że: 12,7% uczniów nadal nie je I śniadania w domu przed wyjściem do szkoły, a 23,6% nie je II śniadania w szkole. 80% uczniów stwierdziło, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy zjada więcej warzyw i owoców. 87% oświadczyło, że w ostatnim czasie zjada mniej słodyczy, 7,7% uczniów nadal nie wie, dlaczego należy unikać jedzenia chipsów i picia coca-coli, 13,6% nie potrafi zrezygnować z kupna reklamowanego produktu spożywczego.
Niepokojący jest fakt, że mimo wielu starań Inspekcji Sanitarnej 55,7% uczniów twierdzi, że nie może kupić w sklepiku szkolnym zdrowych produktów żywnościowych, takich choćby, jak: jogurt, sok, warzywa i owoce.

 

Śniadanie do szkoły

 

- Do szkoły szykuję zawsze swojemu dziecku kanapkę z wędliną, z żółtym serem. Do tego dodaję jabłuszko albo jakiś inny owoc oraz soczek. Bardzo staram się unikać sztucznych barwników, konserwantów i podobnych substancji szkodliwych dla młodego organizmu - opowiada pani Kamila - mama pierwszoklasisty w jednej z piotrkowskich podstawówek. - Nie zawsze wszystko jest zjedzone, ale to głównie wynik małej ilości godzin. Czuję się jednak bezpiecznie, kiedy wiem, że w razie potrzeby mój syn będzie miał co zjeść. Uważam jednak, że my - rodzice mamy podstawy do obaw. Sklepiki szkolne nieraz obfitują w produkty niezupełnie zdrowe.

 

Lody z Chin

 

- Dla „pierwszaków" kupowanie to taka zabawa. Mogą same, za własne pieniążki coś kupić i tak naprawdę nie ważne, co to jest. Ważne, żeby było atrakcyjne i kolorowe. Ja nazywam to „zabawkami" do jedzenia. Są to np. spraye barwiące język czy „ciepły lód" z dwuletnią datą ważności. Ostatnio moje dziecko uznało, że ten lód był jakiś sztuczny. Zaniepokoiło mnie to. Przez przypadek znalazłam w plecaku papierek po tym właśnie produkcie. Ku mojemu przerażeniu okazało się, że „smakołyk" wyprodukowano w Chinach. A w składzie nie było w ogóle mleka, tylko cała lista składników „E", barwników oraz utrwalaczy. Z kolei buteleczka z magicznym płynem, który kolorował język, nie miała żadnej etykiety ze składem zawartości. Po tym wszystkim nawet chipsy nie wydają się już straszne - przyznaje pani Kamila. - Mam nadzieję, że sytuacja w szkołach będzie się stopniowo poprawiać. Do szkół wchodzi program „Szklanka mleka" finansowany przez Ministerstwo Rolnictwa. Chęć uczestnictwa dziecka w akcji rodzice deklarowali podczas zebrań. Mleko czekoladowe i waniliowe będzie za niewielką dopłatą, a „czyste", bezsmakowe - za darmo. Dzieci w szkole będą również mogły zjeść warzywa i owoce. Myślę, że jest szansa, aby jedzenie zdrowych rzeczy zamienić we wspólną, dobrą zabawę. Dzieci muszą nauczyć się nawyku zdrowego żywienia. Trzeba rozpętać modę na jedzenie czegoś innego niż chipsy, cukierki i słodkie „wynalazki".

 

Czyja to wina?

 

- Bardzo dużym problemem jest niejedzenie śniadań przez dzieci. Wstają za późno i niechętnie. Rodzice nie szykują im posiłku do szkoły, tylko dają pieniądze i mówią: „Kup sobie coś do zjedzenia". I pociechy kupują sobie właśnie to „coś" - które najczęściej jest ciągnące się, kolorowe, gumiaste i nie nadaje się na pierwszy posiłek. Dzieci nie mają prawa się dobrze czuć, kiedy są głodne, zwłaszcza w zbliżającym się okresie jesienno-zimowym. Lepiej jest z drugim śniadaniem. Dzieci je noszą, ale szczególnie w klasach 1 - 3. Wychowawczyni przypomina o tym, że na danej przerwie należy spożyć posiłek. Problemy zaczynają się w klasach starszych. Dziecko jest wówczas zdane tak naprawdę samo na siebie - stwierdza Renata Brachacz - pielęgniarka medycyny szkolnej ze Szkoły Podstawowej nr 16 w Piotrkowie. - W tej szkole jestem czternasty rok. Mogę powiedzieć, że obserwuję odejście od spożywania napojów gazowanych. Ale jeżeli chodzi o żywienie, to sytuacja zmienia się bardzo powoli. Dzieci złe nawyki wynoszą z domu. To od rodziców zależy, jak je wychowają, jakich posiłków nauczą je spożywać. A to jest bardzo ważne. Złe odżywianie w prostych słowach powoduje niechęć nauki, brak energii. A nieodpowiednie nawyki żywieniowe prowadzą głównie do nadwagi. Za tym idzie nieaktywność fizyczna i problemy ze zdrowiem się po prostu nawarstwiają. Szkoła Podstawowa nr 16 bierze udział w akcji „Szklanka mleka", a dzieci chętnie je piją. To jest dużo. Ale jednak za mało, żeby nawyki żywieniowe najmłodszych ulegały ciągłej poprawie. Warzywa i owoce zostaną wprowadzone w klasach 1 - 3, ale na tę chwilę dzieci ich jeszcze nie otrzymują - dodaje pielęgniarka.
Piotrkowski lekarz pediatra - Lidia Nowak stwierdza, że na podstawie własnych doświadczeń może zaobserwować wzrost liczby otyłych dzieci w wieku szkolnym. Młodzi pacjenci z Piotrkowa z problemami nadwagi zgłaszają się do mnie coraz częściej. A diagnozą jest zazwyczaj brak aktywności ruchowej i nieodpowiednie nawyki żywieniowe. Za dużo w diecie dzieci jest słodyczy, a za mało wartościowych posiłków. Moje zalecenia opierają się przeważnie na dwóch punktach: Należy zmienić dietę i nie unikać ruchu - opowiada lekarz. - Tak naprawdę winę za coraz większe kłopoty dzieci z nadwagą ponoszą sami rodzice. Wszystko zależy od nich. Jakich posiłków nauczą swoje pociechy spożywać, na takie efekty będą mogli liczyć - dodaje pediatra.

 

Co na to „pan" sklepik?

 

Sklepiki szkolne w większości obsługiwane są przez ajentów. I to tak naprawdę od nich zależy, co dzieci będą mogły w nim kupić. W „Szesnastce" sklepikarz wycofał napoje gazowane. - Dzieci najchętniej kupują teraz wodę mineralną w półlitrowych butelkach. Są również napoje w kartonikach i soki w szklanych butelkach. Nie ma w ogóle coca-coli i innych napojów gazowanych. Niektóre chipsy wycofałem, są tylko te kukurydziane. Mamy dużo produktów z mlekiem. A owoce... bułki... Tego po prostu nie opłaca się sprzedawać. Większość by się popsuła. Dzieci kupują to, co jest popularne, nawet jeżeli jest drogie. To widać po tym, jak szybko ubywa znanych z reklam batonów. Na zamienniki nie mam popytu - opowiada pan Tomek. - Zresztą, powiem szczerze - kiedyś prowadziłem taką akcję, że do 10:00 nie sprzedawałem chipsów. I co się wtedy działo? Dzieci przynosiły paczki z domów. I czyja to wina? Rodziców. To oni muszą je nauczyć, co o jakiej porze i jak dużo można zjeść - uważa sprzedawca.
- W naszym sklepiku szkolnym nie można kupić napojów gazowanych. Trudno otrzymać chipsy czy słodycze. Staramy się zastępować je zdrowszymi chrupkami kukurydzianymi. Prowadzimy również edukację dzieci i rodziców, bo od nich tak naprawdę trzeba zacząć - informuje wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 im. Henryka Sienkiewicza w Piotrkowie Anna Dajcz.

 

Czasami problem z owocami

 

Dyrektorzy szkół z właścicielami sklepów próbują negocjować. Ci jednak nie na wszystkie ustępstwa chcą się zgodzić. Powodem są oczywiście pieniądze. Zresztą nie ma im się co dziwić, przecież nie prowadzą sprzedaży dla przyjemności. - W naszym sklepiku można kupić napoje niegazowane i słodycze - mówi Katarzyna Błażejewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Piotrkowie. - Nie ma chipsów. Nie udało się nam z kolei przekonać ajenta do tego, aby były dostępne owoce i warzywa. Te produkty szybko się psują, a w sprzedaży są nieopłacalne - takie słyszymy tłumaczenie. Problem z tego typu produktami mamy w ramach akcji „Odżywiam się zdrowo". Miały być one wprowadzone w szkołach, ale u nas niestety nie ma warunków na ich przechowywanie, nie mamy koniecznych do tego chłodni. W zamian za to na terenie szkoły przeprowadzamy akcje robienia i degustacji soków i sałatek ze świeżych warzyw i owoców. Dodatkiem do tego są konkursy, a udział w tych wydarzeniach biorą wszystkie klasy. Wszystko w ramach promocji zdrowego odżywiania - dodaje dyrektor „Dwójki".
Największą rolę w edukacji żywieniowej dzieci odgrywa w pierwszej kolejności edukacja ich rodziców. Drodzy rodzice, pamiętajcie o zdrowiu swoich dzieci! Wszak jesteśmy tym, co jemy!

 


 

Co kryje się w produktach, które dzieci kupują w sklepikach szkolnych?

Oto część składników wymienionych na opakowaniu tzw. „ciepłych lodów”, które dzieci mogą kupić w jednej z piotrkowskich szkół:

 

E 102

Odradza się spożywanie, syntetyczny; stosowany m.in. w napojach w proszku, esencjach owocowych, miodzie sztucznym. Może wywoływać alergie. Zagrożone są zwłaszcza osoby, które reagują alergicznie na aspirynę (kwas acetylsalicylowy) i astmatycy.

 

E 110

Niebezpieczny, żółć pomarańczowa; (dodatek do marmolady, żeli, gum do żucia, powłok tabletek). Może wywoływać alergie. W testach na zwierzętach przy podaniu dużych dawek stwierdzono powstawanie nowotworów nerek.

 

E 300

Syntetycznie wytwarzana substancja o aktywności witaminy C. Ze względów technologicznych coraz częściej stosowany w przemyśle spożywczym. Przy ciągłym przedawkowywaniu (kilka gram dziennie) może przyczyniać się do powstawania kamieni moczowych w nerkach i pęcherzu. Uważany za nieszkodliwy.

 

Do składników E należą: barwniki, konserwanty, antyutleniacze, emulgatory. Nie wszystkie są uważane za szkodliwe.

 


 

Janusz Kaczmarek

 


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (1)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

grillowiec ~grillowiec (Gość)07.10.2009 23:43

Mam 27 lat. Widzę, że od moich czasów się nie wiele zmieniło. Chociaż pamiętam, że można było kupić np. hot-doga, a poza tym wynalazki typu oranżada w proszku, którą niektórzy potrafili nawet wciągnąć dla zabawy nosem, barwiące lizaki i wszelkiego rodzaju żelki. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że edukacje należy tak naprawdę zacząć od rodziców. Szkoła w tym wypadku raczej nie wiele pomoże zwłaszcza w przypadku starszych dzieci bo zaczyna się okres buntu gdzie dzieciaki nienawidzą wszystkiego co jest związane ze szkołą. Dzieci w młodym wieku są bardzo podatne na wszelkiego rodzaju nowości oraz modę, tak było jest i prawdopodobnie będzie.

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat