Najczęściej kwiaty. Ale zdarzają się też: mikrofalówki, obrazy, biżuteria, alkohol, a podobno nawet nowoczesny telewizor. Takie rzeczy wdzięczni uczniowie wręczają swoim nauczycielom pod koniec czerwca. A za wszystko płacą rodzice.
- Nie chcę się ujawniać, mimo że moje dzieci szkoły w Piotrkowie już pokończyły - mówiła w programie Magiel w Strefie FM jedna ze słuchaczek. - Ale żeby dobrze wypadły na zakończenie czwartej klasy na jednego nauczyciela uczniowie zrobili składkę, żeby mógł sobie kupić poloneza, a następnemu wybudowali altankę. Nikt nie protestował, każdy się bał. Nie wiem, jak jest teraz, ale kiedyś tak było...
No właśnie - jak jest teraz? Czy opowieści o konieczności składania się na prezent dla swojego wychowawcy są prawdziwe? Czy samo "dziękuję" nie powinno wystarczyć? A może jednak tylko tradycyjne kwiaty? I dlaczego wynagradzamy właśnie lekarzy (jeszcze hojniej) i nauczycieli?