Czemu zawdzięcza Pan sukces wyborczy?
Trudne pytanie. Wydaje mi się, że bardziej przegrał burmistrz Baryła niż ja wygrałem. W Sulejowie jestem znany, bo od ponad 2 lat walczymy z odpadami, ludzie mnie poznali. Natomiast jeśli chodzi o wioski, to ich mieszkańcom mogę dziś podziękować, że na mnie głosowali. Oczywiście, we wioskach wygrał burmistrz Baryła, ale jestem zaskoczony, że różnica była tak niewielka. Np. w Witowie miałem tylko o 100 głosów mniej niż pan Baryła, a spodziewałem się różnicy 500 głosów. To właśnie jest dla mnie największym zaskoczeniem tej kampanii, bo ja tam tak naprawdę nie dotarłem. Byłem w Kałku, w Zalesicach, ale do wielu wiosek nie dotarłem, dlatego mogę dziś mieszkańców przeprosić, że u nich nie byłem, że mnie nie poznali. Oczywiście obiecuję, że jak tylko obejmę urząd, będę na wszystkich spotkaniach sołeckich.
Dlaczego zdecydował się Pan kandydować?
Zaczęliśmy z młodzieżą od Młodego Sulejowa dla Pokoleń, razem podjęliśmy trud obrony Sulejowa przed niebezpiecznymi odpadami, nikt wtedy nie przypuszczał, że ta sprawa ma drugie dno. Wtedy poczułem się autentycznie zagrożony. Kiedy pojawiła się sprawa S12, kiedy okazało się, że ta trasa dewastuje Sulejów, Kałek, Kłudzice, Włodzimierzów, poczułem się zagrożony jeszcze bardziej. Doszedłem do wniosku, że Urząd wcale, ale to wcale nie staje po stronie mieszkańców. Byłem tym zaskoczony. Zaczęliśmy protestować, ale od momentu S12 postanowiliśmy, że musimy pójść dalej, musimy spróbować uzyskać inną pozycję i inne możliwości. Teraz będziemy bronić mieszkańców przed S12 czy przed odpadami nie tylko jako stowarzyszenie, ale jako Urząd.
Jaka była kampania wyborcza w Sulejowie?
Do 16 listopada to była sielanka - foldery, plakaty. Inaczej było przed II turą. Zaczęło się po cichu. Tamta strona poczuła się zagrożona, chociaż na początku była bardzo pewna, że wygra. Stanisław Baryła sądził, że wygra „w kapciach”, a ja nie jestem żadnym zagrożeniem. Nagle okazało się, że się spóźnili, przystąpili do kampanii, próbowali to nadrobić, były spotkania, były plotki na mój temat, np. że będę likwidował szkoły. Brutalność kampanii najbardziej objawiła się w sobotę przed wyborami, kiedy firma zewnętrzna z Kielc rozrzuciła paszkwile na mój temat. Myślę, że to było decydujące, bo mieszkańcy poczuli, że ta firma obraża nie mnie, ale wszystkich mieszkańców. Sulejów zagłosował: ja zdobyłem ok. 680 głosów, Stanisław Baryła – niecałe 200. Wygrałem również w Przygłowie, gdzie wydawało się to niemożliwe.
Do jakiej partii jest Panu najbliżej?
Jestem z Solidarności. Kiedy studiowałem na Politechnice Krakowskiej wstąpiłem do Niezależnego Związku „Solidarność” i to są moje sympatie. Przy naszych sprawach w Sulejowie najbardziej współpracowaliśmy z posłem z PiS-u Robertem Telusem, ale przecież posłanka Radziszewska również nam pomagała, choć może bardziej stała w cieniu.
Co Pan zastał w Urzędzie?
Jeszcze nie wiem, ale dziś jestem trochę zasmucony sprawą gospodarki komunalnej. Dyrektor odszedł za wcześnie, to nie tak powinno wyglądać. Muszę zmierzyć się ze zmianą stanowiska, choć nie powinienem (dyrektor Miejskiego Zakładu Komunalnego Ireneusz Czerwiński w Sulejowie będzie sekretarzem w Starostwie Powiatowym – przyp. as).
Będzie Pan „czyścił” Urząd?
Mam prawo wprowadzić 2 – 3 osoby i oczywiście to zrobię. Zmiany w Urzędzie będą bardzo przemyślane. Reorganizacja będzie sprawą, nad którą będę pracował i to nie nastąpi w grudniu, ale np. w marcu, zobaczymy. Dziś nie jestem w stanie ocenić pracy Urzędu, chociaż wiem, że wyborcy ocenili Urząd bardzo źle. Stanisław Baryła przegrał nie dlatego, że był źle oceniany, bo do tej pory ma bardzo dobrą opinię, był bardzo lubiany i ceniony przez mieszkańców. Przegrał przez swoich urzędników i ja wyciągnę z tego lekcję. Mieszkańcy bardzo źle ocenili Urząd i z tą brutalną prawdą musimy się zmierzyć. Więcej nie chcę mówić, bo te informacje są zbyt przykre dla urzędników.
Będzie audyt?
Audyt zostanie przeprowadzony natychmiast.
Ma Pan już plany na najbliższe miesiące?
Wciąż napływają nowe informacje o czekających mnie problemach, jak te od organizacji ekologicznych, od środowisk naukowych, z których wynika, że lepiej nie pogłębiać Pilicy i zostawić wszystko tak jak jest. Podobno pogłębianie byłoby drogą donikąd, bo za 10 lat rzeka znowu się zamuli. Te informacje są dla nas bardzo niepokojące dlatego, że pogłębianie Pilicy to nie tylko otwarta droga do plaży i rozwoju turystyki. Przede wszystkim chodzi o to, że rzeka zalewa posesje. W latach 70. ludzie budowali domy we Włodzimierzowie, Przygłowie, Sulejowie. Budowali też w latach 80. i 90. na Podklasztorzu, kiedy zagrożenie było jeszcze nieznane. Lustro wody się podnosi, chociaż woda jest płytka po kolana. Woda wchodzi pod wałem, pod ziemią do domów, piwnic. Ludzie zaczynają wypompowywać wodę. To nie miasto jest temu winne, bo my nie budowaliśmy się na terenach zalewowych. Jesteśmy ofiarą inwestycji, jaką był Zalew Sulejowski. A w związku z tym, że jesteśmy ofiarą, musimy otrzymać pomoc państwa i pogłębianie Pilicy nastąpić musi.
Czego się Pan najbardziej boi?
Że ludzie nie zrozumieją moich poglądów. Że pracownicy Urzędu będą zbyt długo i opornie przechodzili na moją stronę. Boję się ludzi, bo nie wiem, jak się zachowają.
Pytali: mc i as
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu