Mieszkańcy nie kryją swojego niezadowolenia z nowej stawki. - Nagle okazuje się, że mamy płacić za wywóz śmieci o 270% więcej. Czteroosobowa rodzina z gminy Moszczenica płaciła dotychczas 11 zł za osobę, co dawało łącznie 44 zł. Teraz będziemy wpłacić 30 zł za osobę, co łącznie daje 120 zł. Nie mamy żadnego wyjaśnienia tej sytuacji. Dopiero, gdy mieszkańcy zaczęli się sprzeciwiać, gmina opublikowała oświadczenie, w którym wyjaśnia przyczyny podwyżek. Mam jednak wrażenie, że nie są to do końca przemyślane argumenty. Nie może tak być, że my w małej wsi i jednym z biedniejszych powiatów w Polsce, gdzie nie ma przemysłu, będziemy płacić za śmieci tyle co w Warszawie czy Wrocławiu - mówi jedna z mieszkanek.
- Złożyło się na to wiele przyczyn - mówi Krzysztof Jędrzejczyk, zastępca wójta gminy Moszczenica. - Rzeczywiście podwyżka jest drastyczna i rozumiem oburzenie lokalnej społeczności, bo sam jako mieszkaniec odczuwam to na własnym portfelu. Ostatni przetarg na odbiór odpadów był 3 lata temu. Dzięki umowie długoterminowej, przez ten czas płaciliśmy jedną z najniższych stawek. Wynosiła ona 11 złotych, podczas gdy w gminach sąsiednich trzeba było płacić ponad 20 złotych. Teraz wydaje się, że śmieci bardzo zdrożały, ale ponownie porównując do innych gmin, stawka jest porównywalna - tłumaczy Krzysztof Jędrzejczyk.
Zdaniem mieszkańców, nie było żadnej informacji, że szykuje się podwyżka ceny za odbiór odpadów. - Zadziwiające jest to, że nie odbyło się żadne spotkanie i tak naprawdę nikt nam o tym nie powiedział. Nagle dowiadujemy się, że będziemy wpłacić niemal trzykrotnie więcej. Jestem emerytką, 30 lat przepracowałam, wychowałam 6 dzieci i mam 1100 złotych na miesiąc. Na same leki wydaje ponad 500 zł. To się płakać chce, niech ktoś się za to weźmie. Muszę liczyć się z każdym groszem, aż dzieci muszą mi pomagać... - mówi zrozpaczona mieszkanka Moszczenicy.
Zastępca wójta wielokrotnie wyjaśniał, że wzrost cen nie wynika z decyzji czy działań władz gminy. Ceny po prostu reguluje rynek. - Stawka za wywóz odpadów wynika z oferty jaką gmina otrzymała na wykonanie usługi odbioru odpadów z posesji indywidualnych. W ostatnim przetargu wpłynęła tylko jedna oferta na realizację tego zadania. Na sesji radni podjęli decyzję, że ta oferta zostanie wybrana. Kolokwialnie mówiąc - klamka zapadła. Umowa została podpisana i obowiązuje od 1 stycznia przez 3 lata. Rozwiązanie umowy bez jakichkolwiek przyczyn, wiąże się z karą w wysokości 20% umowy, czyli byłoby to ponad 2,5 miliona złotych - tłumaczy Jędrzejczyk.
- Celem petycji jest ogłoszenie nowego przetargu. Zdajemy sobie jednak sprawę, że może być to trudne skoro umowa została już podpisana. Kto podpisuje umowę na tak niekorzystnych warunkach i to na 3 lata? Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Może jest możliwość renegocjacji warunków umowy między gminą a wykonawcą - mówi jedna z mieszkanek gminy. - Jeżeli ktoś zna taką podstawę prawną, dzięki której można byłoby podjąć takie kroki, to proszę mi o tym powiedzieć, bo być może nie wiem. Według mnie nie ma takiej możliwości - kwituje zastępca wójta. Krzysztof Jędrzejczyk dodaje, że petycja złożona przez mieszkańców zostanie rozpatrzona przez komisję skarg, wniosków i petycji, według określonych procedur.
Być może rozwiązaniem problemu byłoby odbieranie odpadów przez gminną spółkę. - Rzeczywiście były takie plany. Według mnie byłoby to opłacalne, zarówno dla gminy jak i mieszkańców. Ponosilibyśmy dużo niższą opłatę z tego tytułu, do tego kilka osób zdobyłoby zatrudnienie. Niestety, Rada Gminy zdecydowała o likwidacji wysypiska śmieci i czeka ono na rekultywację. Możliwe, że to byłoby wyjście z sytuacji. Słyszymy o tym, że gminy, które posiadają własne wysypiska, potrafią taniej zagospodarować odpady. Teraz nie ma gwarancji, że nasze wysypisko udałoby się ponownie uruchomić - wyjaśnia Krzysztof Jędrzejczyk.