Oświata z roku na rok kosztuje nas coraz więcej. Niż dotknął również tę piotrkowską. Czy Piotrków także musi liczyć się z likwidacją niektórych placówek?
Czy Piotrków jest gotowy na zmiany w oświacie? - Zdecydowanie nie - stwierdza Ewa Ziółkowska. - W naszym mieście nie ma żadnej polityki oświatowej, nie ma planu, nie ma koncepcji - mówi prezes piotrkowskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego, radna Rady Miasta, członek Komisji Oświaty i Nauki.
Kryzys demograficzny dotknął jak na razie dwie szkoły z naszego powiatu. Decyzją władz gminy Wola Krzysztoporska zlikwidowane zostaną dwie szkoły podstawowe: w Woźnikach i Rokszycach. Protestowali rodzice, protestowali nauczyciele, jednak na niewiele się to zdało. - Będą dzieci, będą szkoły - podsumował wójt Woli.
- Rzeczywiście obawiałam się, że na terenie działania ZNP w Piotrkowie będzie więcej takich sytuacji, ale myślę, że samorządowcy podchodzą do sprawy szalenie rozważnie. Zdają sobie sprawę ze złożoności podejmowania takich decyzji i nie biorą pod uwagę wyłącznie ekonomicznych przesłanek, które wskazywałyby na konieczność likwidacji placówek, ale również postrzegają całe środowisko szkolne, samorządowe i ludzi, którzy mieszkają na danym terenie. Rozmawialiśmy z wójtem na ten temat, dostaliśmy poważne uzasadnienie tej decyzji. Przyznam, że nigdy nie cieszę się, kiedy wójtowie podejmują decyzję o likwidacji placówek, ale w tym przypadku rzeczywiście wójt dokłada wszelkich starań, aby proces ten przebiegł jak najmniej boleśnie, a co najważniejsze inwestuje w oświatę. Postawił nową szkołę, remontuje duże placówki. Zdajemy sobie sprawę z tego, że samorządy próbują podejmować decyzje na miarę swoich możliwości i potrzeb. Próbują modernizować duże szkoły, które spełniają standardy ogólnopolskie. W tej chwili funkcjonowanie szkółek, gdzie w klasach jest po kilku uczniów, jest stanem nienaturalnym - twierdzi Ewa Ziółkowska.
W gminach naszego powiatu władze zamykają szkoły, mieszkańcy protestują. Skoro niż dotyka wieś, dlaczego w mieście miałoby być inaczej? Czy piotrkowska oświata miałaby się lepiej, gdyby magistrat postanowił zamknąć którąś lub któreś ze szkół? Tego nie wiemy, bo w Piotrkowie nie istnieje coś takiego, jak polityka oświatowa. W poprzedniej kadencji samorządu na brak koncepcji działania w oświacie skarżył się Paweł Ciszewski, dziś robi to radna Ziółkowska. - Czy my w ogóle mamy jakąś politykę oświatową? Nie mamy. My jako radni opozycji dopominamy się, aby ktoś przedstawił nam koncepcję funkcjonowania oświaty w mieście, zwłaszcza w kontekście tego, że coraz większe pieniądze płacimy na dofinansowywanie placówek niepublicznych, których powstaje coraz więcej, od przedszkoli począwszy, na szkołach kończąc. Okazuje się, że jest problem, jest jakaś nisza, bo skoro powstają nowe placówki, to znaczy, że znajdują one klientów. Może rzeczywiście powinniśmy więc mieć inną ofertę? Może rzeczywiście należałoby przeprowadzić jakąś restrukturyzację piotrkowskiej oświaty, co wcale nie znaczy, że oznaczałoby to likwidację placówek, a już na pewno nie na taką skalę, jaka jest przeprowadzana w Łodzi. Okazuje się, że jesteśmy w stanie udźwignąć to, co mamy. Jednak czy jest to rozsądne? Dlatego właśnie potrzebujemy koncepcji, bo może się okazać, że niektóre placówki powinny ulec reorganizacji - mówi szefowa piotrkowskiego ZNP.
Ile rocznie wydajemy na oświatę? Sporo, choć - jak zapewnia magistrat – “wydatki na oświatę wzrosły, jednak wydatki z budżetu miasta na oświatę zmalały (w 2010 roku w porównaniu do 2006 roku zmalały o ponad 2 mln zł)”. - Na oświatę przeznacza się coraz więcej pieniędzy, bowiem rośnie subwencja oświatowa (poprzez wciąż nowe zadania, które miasto musi realizować). Z samego budżetu dofinansowanie zadań oświatowych miasta, które powinny zaleźć pokrycie w subwencji oświatowej, ma tendencję spadkową – spadło z 14 mln w 2006 roku do 3 mln 901 tys. w roku 2010. Wzrosły dotacje, które otrzymuje miasto, oraz dochody jednostek oświatowych - informuje Elżbieta Jarszak, koordynator Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta.
- Na oświatę wydajemy coraz więcej. Powstaje coraz więcej placówek niepublicznych, a one również generują koszty, którym samorząd musi podołać. Po drugie, generalnie wszystko drożeje, nalicza się subwencje, dochodzą do tego wyższe koszty utrzymania placówek, pomijając kwestię wynagrodzeń nauczycieli. Koszty utrzymania budynków, ogrzewania, podatku, oświetlenia, pomocy naukowych - wszystko drożeje. Dlatego utrzymanie oświaty, jak każdej dziedziny życia, będzie coraz droższe. Trzeba znaleźć klucz do racjonalnego zarządzania środkami, które są. Samorządy muszą dokładać do oświaty, przecież działają na rzecz swoich mieszkańców - twierdzi z kolei radna Ziółkowska.
Prócz szkół zadaniem obligatoryjnym gminy jest także utrzymywanie przedszkoli. Liczba dzieci w przedszkolach rośnie, tym samym wzrastają koszty utrzymania. W 2009 roku nastąpiła zmiana sposobu odpłatności za przedszkola. Kiedyś była to stała kwota, teraz w przypadku pobytu dziecka do 5 godzin w przedszkolu, rodzic nie ponosi żadnych kosztów. Wzrasta też liczba przedszkoli niepublicznych, które gmina ma obowiązek dotować. Dotacja stanowi 75% kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu samorządowym. Wzrost wydatków spowodowany jest też wzrostem wynagrodzeń nauczycieli.
Niemało kosztuje nas roczne utrzymanie jednego ucznia: od 4.242 zł (Centrum Kształcenia Praktycznego przy ul. Targowej) do aż 38.086 zł (Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy przy al. 3 Maja). Średnia kwota to 6.730 zł. Każda placówka ma inne wydatki na jednego ucznia, bo zależy to od: ogólnej liczby uczniów w szkole, liczby dzieci w oddziałach i grupach (np. w oddziałach integracyjnych, gdzie dodatkowo zatrudnieni są specjaliści), liczby osób zatrudnionych i stopnia awansu zawodowego nauczycieli, liczby płatnych zastępstw, wysokości wydatków poniesionych na remonty.
O likwidacji poszczególnych placówek mówi się w Piotrkowie od lat. Temat pojawia się i znika. - Ta sprawa od zawsze budziła emocje - mówi Ziółkowska. - Ja jednak z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nic takiego się nie szykuje. Jeśli mielibyśmy przystąpić do restrukturyzacji, to powinien być to pewien proces, powinna być pewna myśl, która by mówiła, że tworzymy coś w zamian. Coś, co będzie ogarniało swoim obszarem jakiś szerszy zakres. Żeby nie było tak, że likwidujemy jakąś szkołę i koniec. Może i należałoby zlikwidować jakieś placówki, ale należałoby również opracować jakiś sposób objęcia ofertą edukacyjną danego regionu tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Chodzi o to, aby przy likwidacji jakiejś placówki czy placówek powstał przy tym np. zespół, pewien kompleks, co jednocześni unowocześni naszą oświatę i dostosuje ją do potrzeb. Myślę, że taki pomysł jest potrzebny. Trzeba mieć konkretny pomysł, czy np. stawiamy na szkolnictwo zawodowe. Jeśli tak, to na jakie i co w związku z tym robimy, które placówki wzmacniamy, a które przekształcamy.
Według radnej trudno też dyskutować o likwidacji jakichkolwiek placówek w sytuacji, kiedy każdego roku w przedszkolach brakuje miejsc dla dzieci. - Skoro powstają wciąż nowe placówki niepubliczne, to może należałoby się zastanowić, czy bardziej nie opłaca się samorządowi tworzenie samorządowej oświaty. Ktoś po prostu powinien przy tym usiąść i dobrze to policzyć - podsumowuje Ziółkowska.
- W naszym mieście nie ma żadnej polityki oświatowej, planu ani koncepcji? Ciekawe stwierdzenie. Niestety, mocno mijające się z prawdą. I to dwukrotnie - ripostuje rzecznik prezydenta. - Po pierwsze: niemal rok temu, bo 28 kwietnia 2010 roku radni Rady Miasta przyjęli uchwałą dokument strategiczny określający podstawowe kierunki rozwoju jednostek oświatowych miasta pod nazwą “Strategia Rozwoju Edukacji w Piotrkowie Trybunalskim na lata 2010 - 2015”. Dokument ten zawiera analizę dotychczasowej sytuacji piotrkowskiej oświaty w sferze materialnej i edukacyjnej w oparciu o analizę SWOT (analizę możliwości, zagrożeń, silnych i słabych stron). Strategia precyzyjnie określa główne cele rozwoju piotrkowskiej oświaty, z uwzględnieniem trwających cały czas zmian w zakresie prawa oświatowego. Po drugie: Strategia Rozwoju Edukacji została opracowana przy współpracy Zespołu Konsultacyjnego Prezydenta Miasta ds. Oświaty i Wychowania. W skład tego zespołu wchodziło 16 osób, w tym pani Ewa Ziółkowska - kończy Elżbieta Jarszak.
Aleksandra Stańczyk
Ogółem wydatki na oświatę i edukacyjną opiekę wychowawczą w latach 2006 - 2010
2006 - ponad 88 mln
2007 - ponad 96 mln
2008 - ponad 102,5 mln
2009 - ponad 109,5 mln
2010 - ponad 118,5 mln
Wydatki dot. funkcjonowania przedszkoli
2006 - ponad 8,5 mln
2007 - ponad 10 mln
2008 - ponad 10 mln
2009 - ponad 11,5 mln
2010 - ponad 16,5 mln