Kelner- nic tak bardzo jak ta profesja nie kojarzy się nam z restauracją, zwłaszcza z taką która ma opinię lokalu pierwszej kategorii. Mężczyzna w białej nienagannie wyprasowanej koszuli przepasany materiałem z kartą dań w jednej dłoni i serwetką w drugiej - ot taki stały element gastronomicznego krajobrazu, którego umiejętności i maniery niejednokrotnie świadczą o renomie miejsca. W Piotrkowie jednakże najstarszym mieszkańcom miasta ten zawód nasuwa jeszcze inne skojarzenia, a mianowicie Związek Kelnerów.
10 ODWAŻNYCH
Owa organizacja, rodzaj stowarzyszenia i pierwszy taki związek w kraju, powstał w 1908 roku z inicjatywy dziesięciu kelnerów. Dziesięciu mężczyzn tej samej profesji po prostu postanowiło zacząć pracować na własny rachunek i powołało do życia Związek Kelnerów, pod szyldem którego zaczęli prowadzić z dużym sukcesem gastronomiczne interesy. Jak pamiętają już nieliczni i jak można wyczytać w starej piotrkowskiej prasie najbardziej znane nazwiska owej kelnerskiej spółki to Gletkier, Zawisza i Szymański.
TRUDNE POCZĄTKI
Wbrew pozorom początki samodzielnej działalności trybunalskich kelnerów wcale nie były takie proste. Dwaj pierwsi z wymienionych wyżej panów biznesową karierę rozpoczęło od... bankructwa. Gletkier i Zawisza niedługo po tym jak Związek Kelnerów ujrzał światło dzienne próbowali otworzyć restaurację na najpiękniejszej ulicy Piotrkowa w dzisiejszej Alei 3 Maja. Niestety przedsięwzięcie to okazało się kompletną klapą i dopiero co powstała spółka kelnerska musiała ratować z opałów kolegów po fachu, pożyczając im pieniądze na utrzymanie rodzin.
U INWALIDÓW
Kolejne projekty Związku Kelnerów okazały sie być już bardziej udane i dochodowe. Pierwszym lokalem który odniósł sukces i cieszył się swego czasu zasłużoną renomą była restauracja przy Kaliskiej 28 czyli dzisiejszej Słowackiego. Dziesięciu kelnerów założyło pierwszą związkową restaurację odkupując lokal od niejakiego Rucińskiego. Nosiła ona miano Inwalidzkiej, gdyż jak wspominają najstarsi piotrkowianie często stołowali się tam kombatanci wojenni i specjalnie dla nich ceny nie były wygórowane. Po wojnie restauracja ta zmieniła nazwę na Dworcową i pod tym szyldem przetrwała w Piotrkowie do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku.
RYBKA CZYLI STAROMIEJSKA
Wspominany już Gletkier nie zrażony pierwszym niepowodzeniem spróbował ponownie swych sił w branży i otworzył na Starym Mieście restaurację, którą nazwano Rybką. Większości piotrkowian znana była bardziej pod nazwą "Staromiejska". Nie mniej już wtedy cieszyła się sporą renomą i znakomitą kuchnią dopasowaną do jej stylu.
I TANCERKI
W owym czasie powstała jeszcze jedna restauracja, która wpisała się mocno w historię miasta. Była to "Adria". W pomieszczeniach parterowych Hotelu Litewskiego, mieszczącego się na początku ubiegłego wieku u zbiegu Rynku Trybunalskiego i ulicy Sieradzkiej, niejaki Szymański otworzył pierwszy w mieście lokal z zawodowymi tancerkami. Co ciekawe nikt nie pamięta jakie dania tam serwowano natomiast uroda fordanserek zapadła w pamięć wszystkim bywalcom restauracji.
Przedstawiona w skrócie historia działalności piotrkowskich kelnerów nasuwa , iż rzeczywiście pozory mogą mylić, bo będąc w restauracji i krzycząc za kelnerem "panie starszy jeszcze raz to samo" musimy uważać gdyż może się tak zdarzyć iż zwracamy się niezbyt grzecznie do właściciela lokalu. Tak więc drodzy bywalcy restauracji uważajcie do kogo i jak się zwracacie.
Agawa
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym