Wydawało się, że PiS ma duże poparcie w naszym regionie, tymczasem wybory samorządowe pokazały co innego. W Piotrkowie Prawo i Sprawiedliwość uzyskało trzy mandaty, a w powiecie piotrkowskim – 6. W obu przypadkach jest w opozycji. – Ludzie pokazali nam żółtą kartkę – ocenia poseł PiS Dariusz Seliga.
Był program, nie było poparcia?
- Był to najlepszy program samorządowy. Pokazywał, jak uruchomić dynamikę lokalną, używając lokalnych zasobów, dawał metodologię i stworzył niesamowitą ilość rzeczywiście lokalnych programów - mówiła w “Rozmowie Rymanowskiego” w TVN 24 prof. Jadwiga Staniszkis. Tyle że program ten nie dotarł chyba ani do mieszkańców Piotrkowa i okolic, ani w ogóle do Polaków.
W Piotrkowie PiS zdobył 3 mandaty (w 2006 – 7). Dla porównania w Bełchatowie i Radomsku po 4, w Opocznie – 5, a w Tomaszowie aż 9. – Wynik przyjmujemy z pokorą. Musimy przeanalizować sytuację i znaleźć przyczynę takiego wyniku. Na pewno zamieszanie z PJN nam nie pomogło, ludzie nie lubią awantur – mówi poseł Dariusz Seliga, szef struktur partii w okręgu piotrkowskim. – W Tomaszowie zapracowało konsekwentne budowanie zespołu, w Piotrkowie tego brakło – dodaje.
- Listy partyjne w wyborach samorządowych nie będą już dominującymi, taka jest tendencja – ocenia z kolei krótko piotrkowski radny PiS Adam Gaik. Jego zdaniem to ugrupowania lokalne zyskują. Pokazały to także wybory prezydenckie w Piotrkowie i regionie. Poza tym zaszkodziły nam działania rozłamowe PJN. Mogliśmy mieć 1 - 2 mandaty więcej – twierdzi Gaik.
Kandydatów PiS w Piotrkowie poparło 4476 osób, Piotra Masiarka, który walczył o fotel prezydenta - 2029. Z kolei Krzysztofa Chojniaka, który 4 lata temu ubiegał się o prezydenturę z poparciem PiS, aż 16.183, a jego listę – 8305 osób. – Mamy ten sam elektorat co ugrupowanie “Razem dla Piotrkowa”. Gdyby była wspólna lista, w Radzie Miasta mielibyśmy 13 - 14 mandatów – analizuje Adam Gaik. Dlaczego zatem współpracy nie ma? – Od początku tamtej kadencji nie było chyba woli z żadnej ze stron. Poza tym prezydent Chojniak ma swoje środowisko. Nie działał na rzecz współpracy. Wręcz przeciwnie, wyciągał radnych z klubu PiS. Chciał być samodzielnym i jedynym liderem – dodaje. – Sytuacja z K. Chojniakiem pokazuje, że lepiej żyć w zgodzie i stabilnie. My chcieliśmy, szukaliśmy kompromisu, niestety nie udało się – dodaje Seliga.
więcej w najnowszym numerze (49) "Tygodnia Trybunalskiego"
Artur Wolski