Zastępca prezesa Powiatowego Banku Spółdzielczego w Tomaszowie Mazowieckim pokonała przewodniczącego Rady Gminy w Wolborzu, co dla wielu było niemałym zaskoczeniem.
- Słyszałam, że na wsi było ostro - mówi rodowita wolborzanka Anna Mizglaska-Dąbrowska z Platformy Obywatelskiej, która w wyborach kandydowała do Sejmiku Województwa Łódzkiego. - Tak mówili ludzie. Mnie trudno powiedzieć, bo prowadząc swoją kampanię, byłam poza Wolborzem. Kiedy rozmawiałam z obecną panią wójt, Elżbieta Ościk mówiła, że była atakowana przez ekipę Szulca. Z kolei Szulc mówił, że był atakowany przez ekipę E. Ościk. Wiadomo, że jak jest dwóch kandydatów do fotela wójta, to trzeba się różnić. Wolbórz jest podzielony w sposób matematyczny, bo rzeczywiście głosy rozdzieliły się pół na pół. Demokracja jest demokracją. Wyborcy zdecydowali, nieważne, czy różnica była jednego głosu, czy tysiąca. W tym układzie trzeba po prostu zewrzeć wszystkie siły. Jeśli wojenka, to tylko na czas kampanii, a po wyborach wszyscy powinni zakasać rękawy i brać się do roboty, bo tego potrzebuje Wolbórz. Tym bardziej, że od 1 stycznia będzie to już miasto i wszystkie działania, wszystkie inwestycje będą już miały rangę miejską.
Werdyktu wyborców nie może zrozumieć Andrzej Jaros, przewodniczący Rady Powiatu w poprzedniej kadencji (radny powiatu nowej kadencji). - wygrana Elżbiety Ościk była zaskoczeniem dla wielu wyborców i rodziła pytanie, dlaczego rządząca ekipa przegrała - zastanawia się Jaros, a wraz z nim zapewne pół gminy.
Aleksandra Stańczyk
Więcej w najnowszym (48) numerze "Tygodnia Trybunalskiego"