- Wałęsające się psy w gminie Wolbórz: problem mieszkańców i wyzwanie dla samorządu
- Fundusze europejskie dla województwa łódzkiego
- Wojsko opanowało Bugaj
- Dzień babci w przedszkolu Kubuś Puchatek w Piotrkowie
- Tragedia w szpitalu w Piotrkowie. Pacjentka nie przeżyła, bo odmówiono jej pomocy w szpitalu? [aktualizacja]
- Piotrkowska policja zatrzymała dilera narkotyków
- Prezydent Piotrkowa przekazał wyjątkowy dar na licytację WOŚP
- Wypadek na A1. Duże utrudnienia w kierunku Katowic
- Pożar budki z kebabem w Wolborzu. W środku były butle z gazem
Zakończył się IV Festiwal Kapel Podwórkowych
Dużo słabiej niż uczestnicy spisała się publiczność, która po raz kolejny nie dała się wciągnąć do zabawy w przywoływanie ducha złotego, międzywojennego okresu kapel podwórkowych. Marek Doleciński nie ukrywa zawodu, jaki sprawili mu piotrkowianie. Dużo lepiej, choć i im we znaki dała się w tym roku pogoda, bawili się wolborzanie. Tam kapele przygrywają Biesiadzie Chłopskiej, która jest okazją do wspólnych śpiewów i tańców. I tych nie zabrakło.
- Piotrkowska publiczność jest trudna, nie reaguje na to co się jej serwuje - uważa Doleciński. - Pewnie gdyby Dodę im zaproponować, też by się zastanawiali, czy przyjść...
Sama publiczność, którą w tym roku na pewno mocno przetrzebiła kiepska pogoda, o festiwalu mówi z zapałem.
- Co sobota coś takiego powinno być, a nie tylko raz na jakiś czas - uważa Jan Sobczyk, rodowity piotrkowianin, który dopiero teraz, dzięki Fakirom i festiwalowi, poznaje smak piosenki podwórkowej. - To muzyka miła dla ucha - chwali.
Jak dodaje, jeszcze więcej uroku imprezie mogłoby dodać pojawienie się kapel nie tylko na scenie, ale i na miejskich podwórkach. - Na osiedla też mogłyby iść - uważa Sobczyk. Ale Doleciński już tę formułę przetestował. - Wstydzę się naszych podwórek. Są zbyt zaniedbane - mówi. Przypomina, że właśnie występami w amfiteatrze festiwal buduje swoją renomę. - Przyjeżdżają tu nie jakieś grajki czy muzykanty, ale prawdziwi artyści, którzy mają do zaprezentowania dobry program - podkreśla.
To, jak zaznacza jury, widać było właśnie podczas konkursowych przesłuchań. - Jeszcze parę lat temu były duże różnice między kapelami. Teraz już nie, poziom jest wysoki i wyrównany - zauważa Beniamin Przeździęk, przewodniczący jury, które w tym roku za najlepszą kapelę uznała pięcioosobową Bekę z Przeworska.
Jak mówi jej kierownik Mariusz Mirkowski (gdy rozmawiamy, nie zna jeszcze werdyktu jury), o poziomie piotrkowskiego festiwalu świadczą właśnie jego uczestnicy. - To najlepsi z najlepszych- podkreśla z satysfakcją, oceniając i tegoroczną edycję. - Świetnie się bawiliśmy, bo coraz lepiej się już znamy. Widzę też, że coraz więcej młodych widzów interesuje się i bawi przy piosence podwórkowej. Publiczność też trzeba sobie wychować.
Wygrała kapela Beka z Przeworska. Kolejne były - Eka z Gostynia, Ta Joj z Przemyśla, Śląskie Bajery z Ornontowic, Chłopaki ze starej paki z Warszawy i Zza winkla z Nowego Tomyśla
Karolina Wojna - POLSKA Dziennik Łódzki
Zobacz: Poprzedni | Wszystkie | Następny