W przeszłości był związany z "Solidarnością", aktywnie działał na rzecz kościoła i to nie tylko w czasie stanu wojennego. Ogromną część swojego życia poświęcił dla Piotrkowa. Był superiorem w piotrkowskim klasztorze oo. Jezuitów oraz wieloletnim proboszczem parafii na Wierzejach. Uroczysta msza święta w intencji księdza Remigiusza Wysockiego została odprawiona właśnie w parafii Świętego Alberta Chmielowskiego.
Czas jest w życiu każdego człowieka jednostką bardzo policzalną. Odmierzamy go w dniach miesiącach i w końcu latach. Możemy być wdzięczni Bogu za to, że przyszło nam żyć w czasach kapłaństwa księdza Remigiusza. To olbrzymi dar, że mogliśmy go spotkać na swojej drodze - usłyszeli zgromadzeni podczas kazania.
Wśród osób, które uczestniczyły w święcie jubilata, byli mieszkańcy i parafianie z osiedla Wierzeje, ale także przedstawiciele "Solidarności", Urzędu Miasta i Rady Miasta w Piotrkowie oraz sejmu RP.
Sam ksiądz Remigiusz zapytany o to, jak podsumowałby swoje dotychczasowe kapłaństwo, bez większego wahania wyśpiewał znaną frazę: "To były piękne dni...".
Choć zdarzały się zarówno lata sukcesów, jak i niepowodzeń, to nadal siadam sobie w zamyśleniu, zastanawiając się, co jeszcze mógłbym dobrego zrobić dla ludzi czy dla Piotrkowa. Choć być może czasy nie są najgorsze, to niektórym na pewno nie żyje się najlepiej. Dzisiaj niełatwe czasy przechodzi też kapłaństwo. Żal jest na przykład ludzi, którzy wypierają się Pana Boga. Trudno jest do nich w jakikolwiek sposób trafić. Z okazji dzisiejszego jubileuszu życzyłbym sobie jednak, by wypełnić wolę Bożą na tej ziemi. Żeby - gdy człowiek stanie przed jego obliczem - mógł powiedzieć "zrobiłem to dobrze". A jak już on sam to oceni, tego nie da się przewidzieć - podsumował ks. Remigiusz Wysocki.
Na samym końcu jubilat stwierdził, że przydałoby mu się również dobre zdrowie, by móc do końca pomagać tym, którzy tego potrzebują.