Obiekt, o którym mowa znajdował się w miejscu obecnego targowiska przy ul. Dmowskiego w Piotrkowie. Po czasach dawnej świetności pozostał tylko fragment jednej z trybun. A to tylko dlatego, że mieści się w nim stacja „trafo”, czyli niewielki budek skrywający transformatory i rozdzielnię napięcia, dzięki którym okoliczni mieszkańcy mają w gniazdkach prąd. Jednak przed laty mieszkańców elektryzowały tu głównie wydarzenia sportowe. No i wspomniane „święto plonów”.
Sięgając do początków historii stadionu należy wspomnieć o jego budowie, a ta rozpoczęła się w 1967 roku. W prace budowlane byli zaangażowani m.in. pracownicy Fabryki Maszyn Górniczych Pioma. Całość była gotowa siedem lat później, w 1974 roku. Obiekt mógł wówczas pomieścić 6 tysięcy widzów, co zmieniło się po przyznaniu władzom Piotrkowa organizacji centralnych dożynek w roku 1979. Wtedy to prace budowlane ruszyły w mieście z kopyta, a sam stadion rozbudowano, by mógł pomieścić 19 tysięcy osób. Otrzymał też wtedy nazwę stadionu XXXV-lecia. Poza tym na potrzeby Centralnych Dożynek ‘79 w Piotrkowie powstał też m.in. opisywany już w cyklu „Odkrywamy znane i nieznane” miejski amfiteatr, wyremontowano piotrkowski dworzec kolejowy, powstał Dom Rolnika, Wioska Wikingów, czy słynna na cały kraj trasa Warszawa - Katowice, zwana popularnie „gierkówką”.
Stadion był areną nie tylko polityczno-rolniczych wydarzeń. Głównie gromadzili się na nim miłośnicy sportu. W 1981 roku odbyły się na nim ceremonie otwarcia i zamknięcia IV Śmigłowcowych Mistrzostw Świata, choć same zawody odbyły się na piotrkowskim lotnisku. Rozgrywano tu mecze piłkarskie, z udziałem nie tylko zawodników Piotrcovii, ale też reprezentantów Polski. Organizowano także klubowe finały Pucharu Polski czy Superpucharu Polski. Biało-czerwoni zagrali na piotrkowskim stadionie XXXV-lecia w ramach eliminacji Igrzysk Olimpijskich. W meczu, który odbył się 30 marca 1988 roku Polacy wygrali 1:0, po golu Marka Leśniaka w 84. minucie spotkania. I co może wydawać się szczegółem lub jedynie chichotem losu - strzelec jedynego gola w tym meczu, był wtedy zawodnikiem Pogoni Szczecin, z którą losy piotrkowskiej piłki związały się ponownie wiele lat później. Wspomniany finał piłkarskiego Pucharu Polski zorganizowany był na piotrkowskim stadionie dwukrotnie. Raz 22 czerwca 1983 roku, gdy rywalizowały ze sobą zespoły Lechii Gdańsk i Piasta Gliwice (zakończony wynikiem 2:1) oraz 23 czerwca 1991 roku, gdy w Piotrkowie spotkały się zespoły GKS Katowice i Legii Warszawa (wynik końcowy to 1:0). Pamiętny mecz Superpucharu, czyli meczu pomiędzy Mistrzem Polski a zdobywcą Pucharu Polski, odbył się 22 lipca 1988 roku, a na nieistniejącym dziś boisku spotkały się drużyny Górnika Zabrze i Lecha Poznań. Mecz zaś zakończył się wygraną zabrzan 2:1.
I to były najważniejsze wydarzenia na piotrkowskim stadionie. W październiku 2003 roku rozpoczęła się rozbiórka trybun, zlikwidowano też bieżnię, a w kolejnych miesiącach zniknęły pozostałe części obiektu. Rozbiórka zakończyła się w 2005 roku. Sprawa ta oparła się zresztą o prokuraturę, bowiem w 2006 roku nowo wybrany prezydent Piotrkowa, Waldemar Matusewicz, złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez swojego poprzednika - Andrzeja Pola. Chodziło o możliwość niedopełnienia obowiązków przy zmianie planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu, które pozwoliło nowemu właścicielowi na rozpoczęcie rozbiórki. A dokładniej śledczy byli alarmowani o niedoinformowaniu radnych o możliwych skutkach, jakie niosła za sobą zgoda na zmianę przeznaczenia terenu ze sportowego na handlowy.
Jak zatem doszło do zniknięcia stadionu XXXV-lecia z mapy Piotrkowa? Należy sięgnąć pamięcią do roku 1996, bo wtedy nastąpił moment zwrotny w historii tego obiektu. Władze Fabryki Maszyn Górniczych Pioma po raz kolejny próbowały przekazać stadion, znajdujące się obok niego baseny i halę sportową miastu. Proponowano także bezpłatne przekazanie obiektów, by miasto nie było zmuszone do dodatkowych wydatków. Jednak ówczesne władze Piotrkowa nie wykazywały woli przejęcia obiektów sportowych, ani w formie kupna, ani darowizny. Dlatego ostatecznie stadion, baseny oraz halę sportową wystawiono na sprzedaż i tym sposobem trafiły one w ręce prywatnego przedsiębiorcy - Antoniego Ptaka. A ten miał swoją wizję na przyszłość tego miejsca i postanowił wyburzyć stadion, bo większych zysków upatrywał w działalności handlowej. Postanowił wynajmować teren kupcom i handlarzom organizując w miejscu rozgrywek sportowych targowisko i giełdę samochodową. Udało mu się to zrealizować w dwa lata od transakcji, gdy po wspominanych zmianach we władzach miasta, zmieniono plan zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Zgodę na to dały zarówno ówczesne władze Piotrkowa, jak i ówcześni radni. I tak to, z przeznaczenia na cele sportowe, teren zaczął spełniać funkcje handlowe, co nie zmieniło się do dziś.
Warto tu też wspomnieć, że dużym echem w całej Polsce (nie tyko tej piłkarskiej) odbiło się także inne działanie nowego właściciela terenu przy ul. Dmowskiego. Wykorzystując licencję drugoligowej wtedy Piotrcovii Piotrków, Antoni Ptak postanowił wesprzeć klub piłkarski ze Szczecina, któremu groził spadek z II ligi do B-klasy. Zespół „portowców” zaliczył bowiem w sezonie 2002/2003 jedynie dwie wygrane, trzy remisy i aż 25 porażek. Jedynie piotrkowska licencja była w stanie uratować ligowy byt dla klubu ze Szczecina, a było to możliwe dlatego, że właścicielem obu klubów był wspominany inwestor - Antoni Ptak. Dodatkowo w powrocie szczecinian na ligowy byt, miał pomóc słynny „brazylijski zaciąg”, czyli ściągnięcie do Pogoni mnóstwa zawodników z Brazylii. Koniec końców - pozwoliło to awansować Pogoni do najwyższej klasy rozgrywkowej, jaką była wtedy w Polsce I liga (nie było jeszcze wtedy Ekstraklasy). Co równie ciekawe udziałowcami szczecińskiego klubu byli też inni sportowi włodarze z regionu - szefowie Ceramiki Opoczno i RKS Radomsko. Ale to historia tak barwna i ciekawa, że na jej podstawie mogłaby powstać sporej grubości książka.
A jak potoczyły się losy Piotrcovii? Zanim licencja pojechała do Szczecina, założony w 1957 roku (choć początków należy upatrywać równie dobrze w roku 1951) zespół zajął w sezonie 2002/2003 dziesiąte miejsce w II lidze i mógł spokojnie myśleć o dalszej grze w nowym sezonie, a kto wie, może nawet i o awansie do piłkarskiej elity? Jednak bez licencji zespół musiał zaczynać dalsze sportowe zmagania od poziomu A-klasy. Choć na tym szczeblu rozgrywek, po kilku latach gry, udało się awansować do ligi okręgowej, to niestety w tym momencie (a był to rok 2011) historia Piotrcovii w świecie piłki nożnej się zakończyła. Zarząd klubu analizując sytuację finansową podjął decyzję, by przekazać sekcję piłki nożnej do PKS Polonii Piotrków. I w ten sposób klub, o liczącej ponad 50 lat historii, niestety się rozpadł. Po rozwiązaniu sekcji piłkarskiej swoją drogą poszli też zapaśnicy. Ostatnim mocnym sportowym akcentem tamtych czasów było zdobycie srebrnego medalu olimpijskiego przez zapaśnika Piotra Stępnia, co miało miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku. Po bolesnym dla wielu kibiców rozpadzie, pod szyldem Piotrcovii pozostały jedynie założona w 1968 roku drużyna piłkarek ręcznych (obecnie grająca w żeńskiej PGNiG Superlidze, gdzie występuje nieprzerwanie od 1987 roku) oraz powołana do życia w 1995 r. drużyna koszykarska - UMKS Piotrcovia Piotrków.