Mowa o małym Jasiu, który - choć ma słabe rączki - chwycił mocno za serce wielu ludzi. Zrobił to z taką siłą, że postanowili zorganizować dla niego wielki festyn. Piątego czerwca w Ręcznie wystąpi Myszka Norka, zaśpiewa lokalna młodzież i przyjadą trabanciarze z Łodzi. Wszystko dla tego małego człowieka, by kupić mu specjalistyczny wózek.
Najtrudniejsze jest cierpienie syna
Jaś jest chory. Bardzo poważnie. Ma wodogłowie wewnętrzne, padaczkę, holodeprencencepalie i spastykę czterokończynową. Jasio nie widzi. Nie siedzi, nie mówi, nie chodzi. Nie jest samodzielny. Jego mama, Małgorzata Krasoń, mimo ogromnej siły i niezwykłej pogody ducha mówi, że najtrudniejsze jest patrzenie na cierpienie syna.
- Mam siostrzeńca niewiele starszego od Jasia. Widzę, jak maluch się rozwija, jak jeździ na rowerku, jak już wszystko rozumie. Moje dziecko jest chore i nigdy takie nie będzie. To jest dla mnie przykre. Patrzenie na cierpienie własnego dziecka to największy ból dla matki. Jednak nie poddaję się. Bardzo kocham Jasia (bardzo kocham też Filipa, mojego drugiego syna), jestem z niego dumna i pamiętam czas, kiedy walczyłam o jego życie jak lwica. Zresztą ta walka ciągle trwa. Nie jest łatwo, ale radzimy sobie. Myślę, że nawet bardzo dobrze. Ciągle brakuje nam pieniędzy, ale nie narzekamy. Myślę sobie: jak fajnie, że mam takie skarby - mówi pani Małgosia, mama Jasia.
więcej o Jasiu i festynie charytatywnym podczas którego zbierane będą pieniądze na pomoc dla chłopca w najnowszym (22) „Tygodniu Trybunalskim"
Ewa Tarnowska