Poczucie izolacji i samotności to dla osób bezdomnych rzecz bardzo dobrze znana jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa. Aktualna sytuacja dodatkowo utrudniła ich i tak niełatwe życie. O problemach i wyzwaniach życia codziennego, jakie napotykają osoby bezdomne, rozmawialiśmy z Jakubem Wilczkiem, prezesem Ogólnopolskiej Federacji na Rzecz Rozwiązywania Bezdomności i Piotrem Al-Kindilchim, kierownikiem schroniska dla bezdomnych w Piotrkowie, których zapytaliśmy, co przeżywają w dobie wszechobecnego wezwania „Zostań w domu!” osoby, które go po prostu nie mają?
- Osoby bezdomne nie mogą się zastosować do tego wskazania, a przynajmniej te osoby, które z różnych powodów nie korzystają z usług schronisk dla bezdomnych - zwraca uwagę prezes Ogólnopolskiej Federacji na Rzecz Rozwiązywania Bezdomności. - Ale nawet osoby, które z takich placówek korzystają są w bardzo trudnej sytuacji. Są to środowiska zupełnie odmienne od naszych domów i nie możemy tutaj mówić o tak ścisłej separacji. Jest to duża grupa osób zamieszkała razem, korzystająca ze wspólnych sanitariatów, wspólnej kuchni oraz stołówki, gdzie bardzo często są to osoby starsze, o obniżonej odporności i stanie zdrowia, więc są mocno narażone na ciężkie konsekwencje zarażenia. Przykładem to, co się dzieje w domach pomocy społecznej, tzw. DPS-ach, które są tak naprawdę odpowiednikiem schronisk dla bezdomnych.
Z tą diagnozą zgodził się Piotr Al-Kindilchi, kierownik piotrkowskiego schroniska dla bezdomnych, mieszczącego się przy ul. Wroniej 55/59. - W okresie największego rozwoju zasięgu koronawirusa zamknęliśmy schronisko. Nie wypuszczamy podopiecznych i nie przyjmujemy nowych osób. Słyszymy, co się dzieje w Polsce w DPS-ach. To jest przerażające i nie chcemy narazić ludzi. Na ten moment w schronisku jest 46 osób. Środków ochronnych i dezynfekujących mamy pod dostatkiem, zostaliśmy zaopatrzeni przez Urząd Miasta w Piotrkowie i Ministerstwo Zdrowia. Nawet co dwie godziny myjemy powierzchnie płaskie i klamki. Mamy rękawiczki oraz maseczki i są one używane w ośrodku – podkreśla i dodaje: - Jest jedna wyznaczona osoba, która chodzi do sklepu po zakupy. Jeśli któryś z podopiecznych musi koniecznie coś osobiście załatwić na mieście, to udaje się na taką wizytę wraz z naszym pracownikiem, w pełni zabezpieczony.
Zapytaliśmy Jakuba Wilczka, co w takim razie z osobami, które znajdą się teraz na ulicy i będą w potrzebie? - Przyjmowanie nowych osób do placówek dla bezdomnych jest teraz rzeczywiście olbrzymim problemem, bo każda z nich może stanowić potencjalne zagrożenie dla tych, którzy już tam są, a bardzo boimy się, żeby placówki dla bezdomnych nie stały się ogniskami epidemii, więc staramy się we współpracy z gminami tworzyć miejsca przejściowe, gdzie można realizować odpowiednik samoizolacji przed przejściem do schroniska – odpowiada.
Na takie rozwiązanie zdecydował się również piotrkowski samorząd. - Jesteśmy po ustaleniach w tej sprawie z pełnomocnikiem prezydenta i z samym prezydentem. Są w tej chwili stworzone w Piotrkowie ośrodki na kwarantannę na stadionie Polonii oraz w bursie przy ulicy Broniewskiego i tam osoby wracające z zagranicy, niemające się gdzie podziać, czy po prostu bezdomne idą na dwutygodniową kwarantannę. Dopiero po takim okresie możemy przyjąć je do schroniska – informuje Piotr Al-Kindilchi.
Cześć bezdomnych nie korzysta mimo wszystko z usług schroniska czy miejsc izolacji i wciąż pozostaje na ulicy. Co z nimi? - Im sytuacja zmieniła się bardzo mocno, żyją w zupełnie innych realiach, na przykład jeśli chodzi o pozyskanie jakiegoś zarobku czy podtrzymywanie kontaktu z osobami, które im pomagały, a ich wsparcie polegało właśnie na takim bezpośrednim kontakcie. Bezdomni są często zagubieni, nie mają możliwości pozyskania informacji ona bieżąco wprowadzanych obostrzeniach czy środkach zapobiegawczych – mówi prezes Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązywani Bezdomności.
Ilu bezdomnych może przebywać na ulicach naszego miasta? Trudno powiedzieć, bo ta liczba wciąż się zmienia. Jedni wychodzą z bezdomności, innych w nią wpadają. - Nie jest ich bardzo dużo, ale w okresie przed pandemią w naszym ośrodku było nawet 80 osób i myślę, że była to zdecydowana większość ogółu, a teraz więcej może przebywać na mieście – mówi szef piotrkowskiej noclegowni. - Podejrzewam, że dla niektórych bezdomnych przebywanie na ulicy jest po prostu wyborem, a jak ktoś naprawdę chce skorzystać z pomocy, to miasto ją oferuje – odpowiada.
Wsparcia żywnościowego po złożeniu odpowiedniego wniosku do MOPR udziela Fundacja Divine Mercy przy ul. Zamurowej 1. Pomocą w tym zakresie służy również inicjatywa Widzialna Ręka przy ul. Szewskiej 3.
Jak możemy pomóc w poprawie losu osób bezdomnych? Prezes Ogólnopolskiej Federacji na Rzecz Rozwiązywania Bezdomności podkreśla, że najprościej pomagać bezpośrednio placówkom dla osób bezdomnych, kontaktując się z najbliższą i pytając, czego potrzeba. - Raczej odradzam bezpośredni kontakt i to nie ze względu, że bezdomny może zarazić, ale to my, czasem nawet nie wiedząc, że jesteśmy nosicielami, możemy zarazić osobę bezdomną – dodaje J. Wilczek. - Wynika to z tego, że osoby normalnie funkcjonujące mają tych kontaktów społecznych dużo więcej, a bezdomni mają ich bardzo niewiele. Dlatego jeśli spotkamy potrzebującego pomocy, a szczególnie takiego z objawami zarażenia poinformujmy właściwe służby, najczęściej jest to straż miejska albo lokalny ośrodek pomocy społecznej.
Rzeczywiście takie interwencje podejmuje piotrkowska Straż Miejska, ale jak informuje jej komendant Jacek Hofman, nie było ich zbyt wiele, a w większości dotyczyły osób w stanie upojenia alkoholowego.
A jakiego wsparcia potrzebuje w tej chwili schronisko w Piotrkowie? - Można powiedzie, że żadnej szczególnej pomocy nie potrzebujemy. Chcę podziękować, bo współpracujemy np. z Widzialną Ręką i oni są naprawdę pomocni. Gdyby w przyszłości było potrzebne wsparcie, to na pewno się o nie zwrócimy. Póki co jest dobrze, a nawet to my staramy się pomagać innym, np. przekazując żywność do magazynu przy ul. Szewskiej – zaznacza Piotr Al-Kindilchi, kierownik piotrkowskiego schroniska dla bezdomnych. - Wśród bezdomnych są często osoby, które nie szanują swojego zdrowia i chociażby nadużywają alkoholu, ale są również tacy, którym się po prostu noga powinęła i w danym momencie potrzebują pomocy, a potem wychodzą na prostą. Znam wiele takich sytuacji. Jest rzeczywiście mnóstwo stereotypów, ale są wśród bezdomnych także osoby z dwoma fakultetami. To może spotkać każdego.
tekst i fot. Kacper Czapczyk