O nowej metodzie zdobywania przez oszustów zaufania pisaliśmy TUTAJ. Ale pojawiają się kolejne. W kilku polskich miastach policja już wydała ostrzeżenia o innym sposobie stosowanym przez złodziei. Polega na rozdawaniu - za darmo - breloczków do kluczy, które później ułatwiają im włamywanie do domów bez obaw, że zostaną przyłapani przez domowników.
Ale ta najbardziej znana to oczywiście niesławna metoda „na wnuczka". Później narodziły się jej mutacje: na policjanta, na księdza, czy urzędnika. - Po raz kolejny apelujemy: żaden policjant, ani urzędnik ZUS czy skarbowy nie przyjdzie do nas do domu z żądaniem wpłacenia lub przekazania pieniędzy – mówiła w Maglu rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Opocznie Barbara Stępień. – Jeśli coś takiego się nam przydarzy, natychmiast trzeba powiadomić policję, a najlepiej nie wpuszczać obcych do mieszkania. Takie osoby są naprawdę świetnie psychologicznie przygotowane do rozmowy. Potrafią znakomicie zmanipulować, a gdy w grę wchodzą emocje wywołane np. wiadomością o tragedii, jaka miała stać się udziałem bliskiej nam osoby, tracimy zdrowy rozsądek.
Nie tylko rozsądek, ale czasami dorobek wielu lat życia. Tyle, że nie zawsze oszuści wykorzystują wiedzę o naszej rodzinie. Czasami metoda jest nieco bardziej banalna. - Całkiem niedawno pewien mężczyzna przyjął ofertę masażu, jaki zaproponowały dwie kobiety – mówiła B. Stępień. - Masaż miał odbyć się w jego mieszkaniu. Niestety, skończyło się na okradzeniu tego mężczyzny, który na dodatek nie potrafił opisać sprawczyń. Bo tak często bywa z ofiarami – pod wpływem emocji nie są później w stanie powiedzieć, jak wyglądał oszust.
Policjantka z KKP w Opocznie przestrzega wszystkich, po raz kolejny apelując o rozwagę i zdrowy rozsądek. Ale ma też kilka słów do samych złodziei: - Nikt, żaden przestępca nie może spać spokojnie. Na pewno nie uniknie kary. A za tego typu oszustwa grozi od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności.