Kilkanaście dni temu pani Agnieszka razem z mężem i dwójką małych dzieci jechała z Łodzi w kierunku Piotrkowa. Na jednym z poboczy zauważyła dobrze ubranego mężczyznę, który stał przy ciemnym mercedesie i błagalnym gestem zatrzymywał samochody z prośbą o pomoc. Zatrzymała się i w ten sposób została ofiarą oszustów.
- Przy samochodzie dobrej marki stał mężczyzna ubrany w garnitur. Próbował porozumieć się z nami w języku angielskim. Był bardzo miły, kulturalny i desperacko prosił o pomoc. Tłumaczył, że ma problem, bo zepsuło mu się auto i nie ma przy sobie polskich pieniędzy, a do najbliższego kantoru jest daleko. Żeby być jeszcze bardziej wiarygodnym, dał mi swoją wizytówkę i mówił, że ma firmę zajmującą się handlem samochodami. Oferował mi sygnet ze złota (sprawdzał oryginalność sygnetu za pomocą noża, zeskrobując jedną warstwę złota) i dwadzieścia milionów tureckiej waluty, zarzekając się, że jest to równowartość stu euro. Przekonywał bardzo dobrze, uwierzyliśmy mu, że rzeczywiście potrzebuje pomocy. Daliśmy mu dwieście złotych. Teraz wiem, że zachowaliśmy się bardzo naiwnie. Chcieliśmy pomóc i zostaliśmy oszukani. Po powrocie do Piotrkowa sprawdziliśmy pieniądze i biżuterię - opowiada pani Agnieszka.
- Sygnet był z tombaku (świetnie skopiowany), a pieniądze miały wartość około czterdziestu polskich złotych, ale... jakiś czas temu zostały wycofane z obiegu. Dziś czujemy się głupio, że daliśmy się tak nabrać. Nie zgłosiliśmy tego na policję. Po fakcie, kiedy już ochłonęliśmy, przypomnieliśmy sobie, że jadąc do Łodzi, widzieliśmy innego człowieka o ciemnej karnacji, któremu też zepsuł się samochód... Było, minęło. Nigdy więcej już nie damy się potraktować w ten sposób - dodaje.
Okazuje się, że teren tego typu oszustów zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Kilka dni temu widziano ludzi o ciemnej karnacji z zepsutym samochodem w okolicach Piotrkowa.
- Stali koło przystanku w Poniatowie. Było ich czworo. Troje mężczyzn i jedna kobieta. Jeden z nich miał jasną karnację, pozostali ciemną. Kiedy szedłem do rodziców, zaczepił mnie mężczyzna i chciał rozmawiać ze mną w języku niemieckim. Twierdził, że zabrakło im benzyny i nie mają pieniędzy w polskiej walucie. Prosił mnie o sto złotych, w zamian oferując złoty łańcuszek i jakieś pieniądze. Od razu wiedziałem, czym to grozi. Nie dałem się nabrać. Odszedłem. Chciałem ostrzec innych. Zatelefonowałem na policję, ale z wrażenia nie byłem w stanie odtworzyć marki samochodu. Oszuści uciekli w kierunku Sulejowa - opowiada pan Łukasz.
Piotrkowska policja ostrzega, by nie zatrzymywać się i nie pomagać takim osobom. Jeśli zauważamy kogoś podejrzanego, należy natychmiast zawiadomić policję, dzwoniąc pod numer telefonu 997.
- W ostatnim czasie nie mamy zbyt dużo zgłoszeń podobnych przypadków. Kilka dni temu jednak dostaliśmy sygnał o takim zdarzeniu, ale świadek zdarzenia nie był w stanie wskazać szczegółów. Dlatego apelujemy, by zgłaszać takie przypadki na policję, podając jak najwięcej informacji. Należy zwrócić uwagę na auto, numery rejestracyjne, ilość osób, wygląd tych osób czy też w jakim kierunku się poruszają. Poza tym teraz wiele osób ma telefony komórkowe z funkcją aparatu fotograficznego. Można zrobić zdjęcie. Wtedy łatwiej nam będzie schwytać taką osobę lub grupę osób. Apelujmy o rozwagę i ograniczone zaufanie - mówi Ewa Drożdż z Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim.
Nie dajmy się oszukać. Nie zatrzymujmy się na poboczach mało uczęszczanych dróg. Nie dajmy pieniędzy obcym.
Ewa Tarnowska