Problemy pani Małgorzaty Nawrockiej - woźnej ze Szkoły Podstawowej nr 10 w Piotrkowie, zaczęły się wtedy, kiedy wystąpiła jako świadek w sprawie stosowania mobbingu w tej placówce wobec jednej z byłych już pracownic „Dziesiątki”. Po niekorzystnych dla dyrekcji szkoły zeznaniach została zwolniona z pracy (oficjalnie – ze względu na likwidację stanowiska). Teraz sąd przywrócił ją do pracy.
- 9 grudnia Sąd Rejonowy w Piotrkowie przywrócił mnie do pracy – mówi Małgorzata Nawrocka. - Zwolniona zostałam 1 czerwca tego roku. Zlikwidowano moje stanowisko pracy. W uzasadnieniu wyroku sędzia stwierdził jednak, że nie była to główna przyczyna mojego zwolnienia. Tą główną przyczyną było to, że byłam świadkiem w sprawie o mobbing, która toczyła się wcześniej. Ten mobbing właściwie miał miejsce nie tylko w stosunku do pani Beaty Zielonki, która w końcu wytoczyła szkole proces, ale także do wielu innych pracowników, między innymi do mnie również. Sędzia w uzasadnieniu zwrócił też uwagę, że zwalniając mnie, pani dyrektor tłumaczyła się, że ja mam wykształcenie (więc sobie poradzę), a dwie pozostałe panie z obsługi nie. To była w stosunku do mojej osoby dyskryminacja i nierówne traktowanie. Poza tym osoby, które krócej pracują w tej szkole, pozostały tam nadal, a ja, która przepracowałam tu 21 lat, zostałam zwolniona - dodaje.
Co teraz? - Zgodnie z zaleceniem sądu, w ciągu 7 dni od ogłoszenia wyroku powinnam zgłosić gotowość do pracy. Zrobiłam to 11 grudnia – dodaje Nawrocka. - Chciałabym wrócić do pracy, bo jestem bez zatrudnienia już dość długo (od 1 września), choć nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja.
Wyrok sądu nie jest prawomocny. Czy dyrekcja szkoły się od niego odwoła?
- Szkoła złożyła wniosek o sporządzenie uzasadnienia wyroku. Jak zapozna się z uzasadnieniem, to zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wniesieniu apelacji – informuje obecna dyrektor SP nr 10 Wioletta Matuszczyk.
Zapytaliśmy więc, kto ponosi koszty obrony i ewentualnej apelacji. - Koszty procesowe ponosi Szkoła jako jednostka budżetowa (200 zł) – odpowiada dyrekcja.
Na sytuację w „Dziesiątce” nadal nie reagują władze miasta (to samorządowi podlega szkoła). Poproszony po raz kolejny (poprzez Biuro Prasowe) o komentarz do sytuacji prezydent Piotrkowa odpowiedzialny za powoływanie dyrektorów i podległe mu służby, nie udzielił nam odpowiedzi ani komentarza.
Przypomnijmy, że to już kolejny przegrany formalnie przez “Dziesiątkę” (a właściwie przez dyrekcję – bo to jej dotyczyły zarzuty) proces sądowy. Wytoczony wcześniej przez byłą już sekretarz szkoły Beatę Zielonkę proces o mobbing zakończył się przyznaniem tejże zadośćuczynienia. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Szkoła złożyła apelację.
- Czekamy na podanie terminu w Sądzie Okręgowym. Ten okres oczekiwania jest długi – mówi Beata Zielonka. - Poza tym w tej chwili otrzymałam od rzecznika dyscyplinarnego przy wojewodzie łódzkim wezwanie celem przesłuchania w charakterze świadka w postępowaniu wyjaśniającym i wobec nowej dyrektor „Dziesiątki”, i wobec jej poprzedniczki – dodaje była sekretarz szkoły, która w sądzie chce również walczyć o przywrócenie jej do pracy. Została z niej bowiem zwolniona kilka dni przed ogłoszeniem przez sąd korzystnego dla niej wyroku w sprawie o mobbing. Wygląda więc na to, że dyrekcję „Dziesiątki” czeka kolejny proces.
***
Może więc czas, by władze oświatowe przestały udawać, że w “Dziesiątce” nic się nie dzieje i sprawy komentować nie będą, póki decyzje sądu się nie uprawomocnią?
Anna Wiktorowicz