Obecni na konferencji – starosta bełchatowski, burmistrz Zelowa, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej, dokonali bilansu strat i kosztów poniesionych w związku z pożarem składowiska odpadów na terenie dawnych zakładów przemysłowych w centrum Zelowa.
- Cieszę się, że pożar udało się w końcu ugasić – mówi Szczepan Chrzęst, starosta bełchatowski. - Słowa podziękowania należą się strażakom uczestniczącym w tej trudnej, kilkudniowej akcji, zarówno z Państwowej Straży Pożarnej jak i ochotniczych straży pożarnych. Zarząd Powiatu podjął decyzję o rozwiązaniu rezerwy celowej w wysokości 50 tysięcy złotych na pomoc gminie Zelów w uregulowaniu kosztów gaszenia nielegalnego składowiska odpadów. Mam nadzieję, że pomoc dla gminy dotrze również od Urzędu Wojewódzkiego.
- To już drugi tak duży pożar na tym samym terenie, w tej samej firmie – mówi Urszula Świerczyńska, burmistrz Zelowa. - Zeszłoroczny pożar hali produkcyjnej kosztował naszą gminę 80 tysięcy złotych, tegoroczny szacujemy już na 150 tysięcy złotych. Tematem nielegalnego składowiska w centrum Zelowa starałam się zainteresować wiele instytucji, jednak mimo wysłania 26 pism nic niestety w tej sprawie się nie udało zdziałać, dlatego złożyłam w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Martwi mnie, że przy braku reakcji odpowiednich organów, taki pożar możemy gasić co tydzień, ponosząc jako społeczeństwo ogromne koszty akcji gaśniczej.
Pożar ze względu na miejsce i rodzaj palących się materiałów był dużym wyzwaniem dla straży pożarnej. - Oceniamy ten pożar jako duży, trudny do ugaszenia – podsumowuje Wojciech Jeleń, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Bełchatowie. - Akcja przez pięć dób prowadzona była bez przerwy, w dużym zadymieniu, przy wysokiej temperaturze. W pierwszym dniu akcji na miejscu pracowały 23 jednostki zawodowej i ochotniczej straży pożarnej z powiatu bełchatowskiego, pabianickiego, łaskiego oraz grupa ratownictwa chemicznego z Łodzi. Przez wszystkie dni w gaszeniu pożaru łącznie brało udział 97 zastępów. Tylko nasza jednostka poniosła koszty paliwa na kwotę 15 tysięcy złotych, a gdyby pod uwagę wziąć również czas pracy strażaków, to należałoby dodać jeszcze 25 tysięcy złotych...
- Właściciel składowiska deklarował, że znajdują się w nim odpady jednorodne, jednak my znajdowaliśmy tam dosłownie wszystko, począwszy od tapicerek samochodowych, kabli, opon samochodowych, po bele materiałów włókienniczych i wykładziny PCV – dodaje Marcin Pryczek, dowódca Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej PSP w Bełchatowie. - Nie można było tego ugasić wodą, potrzebne było przerzucanie materiałów i przelewanie ich wodą. Praca w takich warunkach 24 godziny na dobę, przez 5 dni spowodowała duże zniszczenia naszego sprzętu, na przykład awarii uległa pompa dużej wydajności, która tankowała wodę ze zbiornika Patyki
Co ciekawe, tuż po ukończeniu akcji (12 października), na następny dzień znów na składowisku pojawił się ogień, który trzeba było gasić przez kilka godzin. Jak mówią strażacy, niemożliwe, aby ledwo co ugaszone pogorzelisko samo się zapaliło.
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu