- Gotowi na Rol-Szansę?
- Trochę mydła i wody, a tyle radości
- 5 lat od wejścia w życie „ustawy śmieciowej”. Jest czyściej?
- Czy przydrożne drzewa pójdą pod topór?
- Gotowi na imieniny? [UWAGA! ZMIANA W PROGRAMIE]
- Garbata miłość na czterech kółkach
- Piotrcovia w długach. Czy nowy prezes uratuje klub?
- Samobójstwo policjanta. Czy musiało do tego dojść?
- Kolejny amerykański prezydent będzie miał swoją ulicę w Piotrkowie?
Gwiazda na miarę możliwości
Kiedy wygrywała program "Big Brother", wydawało się, że to początek, ale jednocześnie koniec jej medialnej sławy. Że nacieszy się nią przysłowiowe piętnaście minut i tyle. Że nie ma żadnych predyspozycji, aby stać się prawdziwą gwiazdą, że nie potrafi śpiewać, nie umie tańczyć, a inteligencją i urodą na kolana nie rzuca. Stało się inaczej. O piotrkowiance Joli Rutowicz wciąż bardzo głośno. Może nawet coraz głośniej. O sukcesie Jolanty z Piotrkowa w programie "Big Brother" pisaliśmy prawie rok temu.
I wydawało się, że więcej już nie napiszemy. Że o programie wszyscy zapomną, że sława Joli minie nim stopnieje śnieg, że takich gwiazdek było już na naszym firmamencie całe mnóstwo i dziś trudno przypomnieć sobie ich nazwiska. Nie mówiąc o imionach. Medioznawcy i dziennikarze albo wyśmiewali się z Joli, albo w ogóle nie mieli pojęcia o istnieniu kogoś takiego. Wytykano jej, delikatnie mówiąc, zaskakującą niewiedzę, osobliwy wygląd, miłość do lateksowych strojów i, tu znów delikatnie, pewną niefrasobliwość połączoną z daleko, bardzo daleko posuniętą beztroską. W Internecie pojawiły się dziesiątki tysięcy (sic!) komentarzy dotyczących jej: zachowania, wyglądu, inteligencji, wreszcie słynnego konia, bez którego nie ruszała się w domu "Wielkiego Brata". W zdecydowanej większości nie były to komentarze pochlebne, ale nie zabrakło też komentarzy wychwalających jej naturalność, szczerość i pewność siebie. Miała i ciągle ma grono zwolenników.
Nic dziwnego: to właśnie dzięki głosom internautów wygrała "BB", a w kolejnej mutacji programu "Big Brother VIP" znalazła się w ścisłym finale, gdzie przegrała z aktorem/modelem Jarosławem Jakimowiczem. Przegrała finał, ale zdaje się, że wygrała coś więcej: stałą obecność na łamach brukowców, na internetowych portalach plotkarskich typu Pudelek, Kozaczek czy Pomponik, oraz rzecz, o której wielu bardziej od niej znanych i utalentowanych może jedynie pomarzyć - własny program w telewizji i zaproszenie do udziału w kolejnym.
Jola gwiazdą jesieni w TV.
Jola Rutowicz stała się największą gwiazdą jesiennej ramówki stacji, w której programach tak dobrze do tej pory sobie radziła. Wprawdzie „Big Brothera” już w TV4 nie ma, ale jest „J&J, czyli Jola i Jarek”. Tutaj piotrkowska gwiazdka występuje razem ze swoim (byłym/obecnym?) narzeczonym, Jarkiem Jakimowiczem. W założeniu miał to być serial komediowy (sic!) w stylu reality show, w którym telewidzowie mogliby śledzić życie prywatne Jolanty i Jarosława. Czy założenia się sprawdziły – z tym pytaniem zostawiamy Czytelników samych sobie. Znacznie ważniejszy dla rozwoju medialnej kariery Joli Rutowicz wydaje się być program „Gwiazdy tańczą na lodzie” w TVP 2. To już inna półka. Program oglądają nie tysiące, jak w przypadku „BB” czy „J&J”, ale miliony widzów. Piotrkowianka wystąpi obok Gosi Andrzejewicz (trochę piosenkarka), Agnieszki Włodarczyk (aktorka, trochę piosenkarka), Karoliny Malinowskiej (modelka) czy Kasi Burzyńskiej (prezenterka). Jednym słowem: zatańczy razem z tymi, którzy są znani z tego, że są znani.
MCtka
Więcej w nr 39