One ubogie, w skromnych ubraniach, nie mogły liczyć nawet na słodycze pod choinką. Jest ich w Bełchatowie i okolicach wielu. Ludzi, którzy ze swoimi tragediami życiowymi pozostają sami i którzy potrzebują pomocy od innych. Właśnie takimi osobami zajmuje się fundacja Chrześcijańska Służba Charytatywna z filią w Bełchatowie.
Każdy człowiek to inna historia
Zygmunt* to stały bywalec bełchatowskiej noclegowni. Mieszka tam od początku jej istnienia. Ma ok. 50 lat i na swoim koncie tyle nieszczęśliwych wydarzeń, że mógłby nimi obdzielić kilka osób. Chociaż sam potrzebuje pomocy, daje ją innym. Uważa, że są ludzie jeszcze bardziej niż on poturbowani przez życie.
- Jego historia jest tragiczna. Kilka lat temu stracił dom w pożarze. Został bez niczego. Sam. Bez pomocy, chory, ze spaloną nogą. Najpierw mieszkał gdzieś u ludzi, ale ze względu na to, że to bardzo honorowy człowiek, nie chciał być dla nikogo ciężarem i... zamieszkał w lesie. Nie wie, co jadł i jak spał, ale przeżył. Wreszcie ktoś go tam znalazł i namówił (mówiąc, by schował dumę do kieszeni) na noclegownię. Zgodził się. Ktoś podarował mu rower i ten człowiek jeździ po Bełchatowie, zagląda do nas. Daliśmy mu zimowe ubranie, po konsultacji medycznej kupiliśmy lekarstwa na chorą nogę. Proszę uwierzyć, że ten człowiek, choć nie ma nic, dzieli się z innymi. Przyjeżdża do nas i oddaje to, co znajdzie. Ludzie często wyrzucają nowe rzeczy. On cały czas powtarza: “są tacy, którzy bardziej potrzebują pomocy niż ja i wiem, jak to boli, bo sam nic nie mam” - mówi Brygida Mamińska, kierownik filii Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej w Bełchatowie (bełchatowska filia jest częścią ADRY - polski oddział międzynarodowej organizacji humanitarnej działającej w przeszło 125 krajach świata).
Krystyna* została bez rodziny. Sama w domu. Jedyne, o czym marzyła i czego potrzebowała najbardziej, to obecność kogoś życzliwego. Kogoś, kto porozmawia z nią o codziennych sprawach, wysłucha trudnych wspomnień.
- Pomagamy też takim osobom. Chodzimy do starszych ludzi do domu i wyręczamy ich w sprzątaniu, gotowaniu, chodzimy na spacery (sami nigdy nie wychodzą) i przede wszystkim rozmawiamy. Oni najbardziej łakną tej rozmowy. Współpracujemy z bełchatowskim MOPS-em i to oni wskazują nam tych, do których trzeba pójść. Niestety ludzi pozostawionych przez rodziny jest coraz więcej. Zazwyczaj schemat jest podobny. Starsi ludzie mieszkający na wsiach lub w małych miejscowościach odpisują ziemię swoim dzieciom lub wnukom. Ci kupują starszej osobie małe mieszkanko w mieście i... zostawiają, uważając, że spełnili swój obowiązek. Starsi ludzie zostają sami, bez opieki, oderwani od swoich korzeni. Zwykle nie mają pretensji do losu. Większość uważa, że trzeba się usunąć z życia “młodych”, by nie przeszkadzać - mówi Brygida Mamińska.
Ania, Basia, Tomek, Piotrek... Nie mają ładnych ubrań, gier komputerowych, którymi mogą pochwalić się przed kolegami. Nie jedzą słodyczy, bo często ich rodziców nie stać nawet na wartościowy obiad. Nie mówiąc już o prezentach pod choinką. To przykładowe imiona dzieci, których dzieciństwo wcale nie przedstawia się zbyt optymistycznie. Bełchatowska fundacja pomaga też najmłodszym.
- “Całe to skrzyżowanie jest do du.. !”
- Sześciolatki w szkołach. Dla kogo zabraknie miejsca?
- Italiano, co dalej z tobą?
- Unikalne miejsce w piotrkowskim sądzie
- BHT Piotrkowianin JUKO Piotrków Trybunalski – plany na nowy rok
- HARC kręcił teledysk
- Pozytywnie nakręceni – Stowarzyszenie Przyjaciół Dzieci i Młodzieży HARC
- Jak rozpoznać powiat
- Andrzej Poniedzielski – jestem poetą użytkowym