Trzymanie psa na łańcuchu jest niezgodne z prawem, niebezpieczne dla ludzi, nieetyczne i powoduje cierpienie. Czas to zmienić!
Trzymanie psa na łańcuchu jest niezgodne z prawem, niebezpieczne dla ludzi, nieetyczne i powoduje cierpienie. Czas to zmienić!
Chłopie! przecież nikt nie ma pretensji do psów, że srają!! Przeczytałem wszystkie komentarze i nie znalazłem takiego. Natomiast człowiek nie sprzątający po swoim psie to świnia. Bo gówno to gówno.
Miałem tu już nic nie dopisywać, ale mi się jeszcze takie małe porównanie nasunęło. Ci, którzy znają psy, wiedzą że u zwierząt możemy zaobserwować "typowo ludzkie" zachowania, a u ludzi przykłady "zezwierzęcenia". Ja ze smutkiem muszę przyznać, że pod wieloma względami ludzie mogliby się od zwierząt sporo nauczyć... A dla wszystkich "antypsiarzy", tych którzy mówią "to tylko pies" i innych niedowiarków, mam dwa dość świeże linki do przemyślenia:
http://fakty.interia.pl/ciekawostki/news/pies-uratowal-czlowieka-sam-zginal,1840594,18
http://demotywatory.pl/3921482/Szczyt-sk**synstwa
ale się uśmiałam i załamałam jednocześnie...
Al-Bundy - twój postj jest trafiający w sedno.
Jestem właścicielką psa, i powiem tak: chętnie po nim posprzątam - tylko miejcie litość - ustawiajcie w mieście nawet zwykłe kosze na śmieci, bo nikt chyba nie chciał by paradować z kupką kilka ulic w poszukiwaniu kosza - których nawet w parku brakuje, (nie wymagajcie też żeby każdy pijacyna butelki wyrzucał - skoro koszy nie ma, Proponuję każdemy kto by tak strasznie mandaty wlepiał - dać pracę w SM i do dzieła !Drażnią mnie staruszki - które nie pozwalają chodzić pod swoimi blokami - bo pies śmierdzi i depcze trawę - no po prostu ciemnogród. Pieski zaniebane nie powinny budzić obrzydzenia tylko poruszać nasze sumienie, że inteligentny naród doprowadza do takiego stanu rzeczy. Szkoda że Ci wszyscy czepialscy nie widzą meneli leżących na murkach nawet pod Urzędem Miasta, zostawiających tam puszki i inne śmieci, ślubów w Urzędzie - które są obsypywane sztucznymi płatkami kwiatków, a potem to leży na parkingu, trawniku, rabatkach, a wreszcie szkoda, że nie ma strazy miejskiej do ganiania ludzi - którzy parkują na podwójnej ciągłej - gdy jest hala -i nie ma cudów by nie łamać przepisów - chcąc przejechać drogą!!!Ludzie myślenie nie boli!!! acha i nauczcie swoje dzieci jak zachowywać się wobec psa - bo potem słyszy się zdziwione komentarze, że pies ma lepiej niż dziecko - bo dwa razy dziennie pani z nim wychodzi... a nawet najspokojniejszy pies jak ktoś nagle zaczyna piszczeć mu do ucha i skakać przed nim - będzie ciekawy co się dzieje i będzie szczekać...
To, że obecnie nie posiadam, nie oznacza, że nigdy nie miałem. Ktoś, kto psa posiadał, bądź posiada, i poświęca mu nieco uwagi (a nie tylko trzyma przywiązanego przy budzie), nie ma problemu z odczytywaniem sygnałów wysyłanych przez psa, ani z przewidywaniem jego poczynań. Nigdy mnie żaden pies na ulicy nie zaatakował, nawet jeśli był duży i biegł luzem bez kagańca.
No taki co nie zna, to dupa nie właściciel. Taki może powiedzieć najwyżej, że "hoduje psa", albo że pies "wchodzi w skład jego inwentarza", ale nie może powiedzieć, że ma psa.
Wiem, że czasem się zdarzają takie rzeczy, ale są to rzadkie przypadki i zazwyczaj spowodowane zachowaniem ludzi. Każdy przypadek jest inny. A to, że czasem się informacje podaje w mediach, że pies kogoś pogryzł, to jeszcze nie powód, by WSZYSTKIE psy prewencyjnie prowadzać tylko na smyczy i w kagańcu. Wyobraź sobie, że nawet bandyta, który innym już krzywdę wyrządził, wychodząc na przepustkę, nie chodzi po ulicy w kajdankach, tylko dlatego, że mógłby znów kogoś skrzywdzić. Dlaczego zatem pies, który nie jest agresywny i nikogo jeszcze nie pogryzł, miałby prewencyjnie chodzić w kagańcu? Pytam, bo osobiście bardziej obawiam się działań ludzi, niż psów. Tak na marginesie - kiedyś jeden żul na Starowarszawskiej facetowi odgryzł nos... Nie wiem, czy facet się krzywo spojrzał, czy nie, ale żul był bez kagańca...
No to brzmi zupełnie jakbyś kiboli opisywał, albo takich co to w dresach z kapturem chodzą, czy w bramach wystają. Oni zwykle od razu biją za to, że ktoś ma inne ubranie, wygląd, szalik klubowy, czy za samo to, że na nich popatrzą.
Nie ustalam, ale gdybym ustalał, to masz moje słowo, że przepisy byłyby przynajmniej spójne, i każdy miałby uzasadnienie.
A to wynika jasno z twego wpisu.
Ręce opadają na to, co piszesz. Właściciel zna psa, he he he. Sięgnij do archiwów pogryzień przez psy, to się może na drugi raz zastanowisz, zanim podobnie pomyślisz. Niejede "znał swojego psa" i jego rzekomo przewidywalne reakcje. Zwierzę w każdej chwili może zamienić się w atakującą bestię. Wystarczy, że czyjeś spojrzenia mu się nie spodoba. Choćby takie cholerne jamniki, co ni z tego ni z owego potrafią właściciela w krok nagle uszarpać.
No i na szczęście, to nie tacy ja ty ustanawiają regulaminy municypalne.
Artykuł jest w sumie o łańcuchach, ale jak zwykle, gdy temat zahacza o psy, wywiązuje się dyskusja na temat sprzątania psich gówien. Jest to pewien problem, przyznaję, ale trzeba znaleźć jakieś wypośrodkowane rozwiązanie - a w takich dyskusjach widać na ogół dwie skrajności. Mnie też wkurzają gówna, ale to jest tylko uzależnione od tego, gdzie to gówno leży, a nie od samego gówna. Nawet na klatce schodowej w swoim bloku się spotykam czasem z psimi gównami - ale to wyłącznie wina leniwych (czyli nieodpowiedzialnych) właścicieli, którzy otworzą psu drzwi, żeby sam sobie poszedł na spacer. Niestety zapominają, że drzwi na dole sam sobie pies nie otworzy, i z konieczności robi na schodach... Na szczęście większość właścicieli poważniej do tego podchodzi.
Przede wszystkim trzeba pogodzić się z faktem, że choćbyśmy nie wiem jakie mandaty wymyślili dla właścicieli psów, to i tak gówna z przestrzeni publicznej nie wyeliminujemy. Historia homo sapiens to kilkadziesiąt tysięcy lat, tzw. czasy historyczne obejmują ostatnie pięć tysięcy lat, zaś w Polsce nagonka na psie kupy zaczęła się zaledwie kilkanaście lat temu. Historia gówna na lądzie zaczęła się zaś jakieś czterysta milionów lat temu! Gówno było na Ziemi przed ludźmi i będzie po nich. Poza tym gówno jest immanentną częścią ekosystemu i pełni bardzo ważną rolę w obiegu pierwiastków w przyrodzie. Co z tego wynika? Ano to, że gówna nie jesteśmy w stanie całkowicie wyeliminować, więc musimy z nim nauczyć się koegzystować...
Specjalne kubły na psie kupy nie zdały egzaminu - nie są rozmieszczone w całym mieście, poza tym ludzie wykorzystują je jak zwykłe śmietniki, i wypełnione są puszkami, butelkami i innymi śmieciami. Od początku zresztą uważałem te kubły za poroniony pomysł i zbędny wydatek. A nakaz sprzątania tylko psich kup niewiele daje, bo i tak pozostają gówna wszelkich zwierząt wolnożyjących (w tym i bezpańskich psów). W życiu nigdy nie wdepnąłem w psie gówno na chodniku, ale kilkakrotnie zostałem obesrany przez ptaki... Z nienacka atakują z powietrza, a psy nie są tak groźne...
Mam proste rozwiązanie "kupowego" problemu. Niech każdy właściciel psa czuje się zobowiązany do pilnowania, by pies nie narobił na chodnik, ścieżkę czy inny szlak komunikacyjny, i oczywiście, by nie wchodził załatwiać się na place zabaw. Jeśli już się zdarzy, że pies załatwi się w którymś z tych miejsc, to powinien od razu posprzątać, a za nieposprzątanie powinien grozić mandat. I tyle. Proste. Natomiast pies powinien móc legalnie załatwić się na trawę, i głupotą jest wymagać, by właściciel chodził za psem i z tej trawy gówna wybierał. Nie ma to żadnego sensu. Ktoś tu kiedyś pod innym artykułem twierdził, że w "cywilizowanych" krajach trawa w mieście jest po to, by leżeli na niej ludzie. Akurat w Piotrkowie ludzie nie leżą na trawie pomiędzy chodnikiem a jezdnią, ani między chodnikiem a garażami, czy między parkingiem a blokiem itp. Poza tym, sezon na leżenie na trawie nie trwa cały rok, a miejsce do leżenia się uprzednio ogląda i tak. Poza tym gówno dość szybko ulega biodegradacji i użyźnia trawnik i rosnące tam drzewa. Nawożenie zawsze się przyda, zwłaszcza gdy glebę systematycznie zubaża się wywożąc zgrabione liście.
Pomysł uważam za sensowny, choć wiem, że część osób mnie tu zye-bye twierdząc, że gówno w trawie też nie powinno leżeć. Przypominam, że i tak srają zwierzęta dziko żyjące, a i czasem jakiś człek też klocka czasem zostawi, bo w mieście mniej toalet niż palców u ręki...
Podsumowując: na trawie można, na chodnikach, ścieżkach i placach zabaw - absolutny zakaz zagrożony mandatem.
No a jak ktoś uważa, że to głupi pomysł, to niech sobie przypomni pomysły miasta: wydzielone obszary do karmienia gołębi i "toaleta dla psów" o wymiarze jednego metra kwadratowego zarośnięta chwastami - jedna na całe miasto... Oba te genialne rozwiązania trafiły zarówno na Wiochę jak i na Demotywatory.
Aha, psa nie posiadam... Ale zakazy typu, że pies przez cały czas spaceru MUSI mieć kaganiec, albo że przez cały czas spaceru MUSI być na smyczy uważam za głupie. Właściciel psa zna najlepiej i on powinien decydować, kiedy pies ma iść na smyczy i czy musi mieć kaganiec. W razie czego właściciel poniesie konsekwencje za szkody i krzywdy wyrządzone przez psa. Psu też należy się odrobina swobody.
Sensowna rada to jest taka: odróżniać rzeczy. I nie mieszać (zwłaszcza celowo) pojęć.
Zwierząt, o których piszesz, nikt nie bierze na wychowanie do domu i nie trzyma ich, występują w eokośrodowisku naturalnie. Do utrzymania tych gatunków żywych są powołane państwowe służby. Tu zaś jest dyskusja o psach, które - jak w każdym zubożałym społeczeństwie - są przygarniane ponad jakikolwiek rozsądek przy jednoczesnym niedostrzeganiu przez miłośników psów, że życie toczy się także (i przede wszystkim) na płaszczyźnie stworzeń rozumnych.
Natomiast do zapędzenia we właściwe miejsce ogłupiałych hord psiarzy jest także powołana stosowna służba samorządowa - Straż Miejska, która w swoim instrumentarium powinna mieć drakońskie kary dla świntuchów i determinację, by je bezwzględnie stosować. Porządek musi i jakaś kolej rzeczy też. A ponieważ tak nie jest, mamy anarchię na każdym kroku.
Wszystko ładnie pięknie zapraszam organizatorów i wielkich fanów akcji zrywamy łancuchy do mnie na podworko zamknąć furtkę a ja uwolnie pieski z łańcucha. Ciekawe po ilu sekundach zmienia zdanie i zoorganizuja akcje pieski na lancuchy. A co srajacych psow to mandacik i sie nie cackac albo w ramach kary miesiac sprzatania tylko gowien po calym miescie
Za sprzątanie po psach odpowiadają ludzie. Skoro decydują się i podejmują opiekę nad zwierzakiem to powinni liczyć się z tym, że trzeba po nim posprzątać, nie widzę winy po stronie psów to są tylko zwierzęta które tego same nie zrobią. A co powiecie na problem załatwiania się ludi z bramach, klatkach schodowych... Doczepiacie się do zwierząt które niestety ale same takich rzeczy nie zrobią... A to czy kogoś brzydzi mieszkanie z pasmi w domu to jest każdego indywidualna sprawa, często zadbane psy są badziej czyste i higieniczne niż niektórzy ludzie których się spotyka na ulicy.
A jakie masz rozwiązanie na jeże, kuny i wiewiórki, które też mieszkają w naszym mieście? A na łosie i sarenki, które też czasem się tu przyszwendają z pobliskich lasów? I najważniejsze - na ptasie kupki? Ciężko znaleźć nieobsraną przez ptaki ławkę w parku. Srają też na samochody, parapety, balkony i bezpośrednio na ludzi. Kto ma płacić mandaty za ptasie gówna, w jakiej wysokości i komu? Masz na to jakąś sensowną radę? :))
Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!
Życzymy miłego przeglądania naszej strony!