Dzieci nigdy nie miały łatwego życia, ich matka od wielu lat miała problem z alkoholem. Po jej śmierci opieką zajął się ojciec i jego nowa żona.- Ich matka zmarła trzy lata temu. Została prawdopodobnie śmiertelnie pobita w Srocku. Został ojciec z nową żoną, który jakoś próbował sobie poradzić z całą sytuacją, niestety w maju zginął w wypadku samochodowym. Dla macochy wychowanie siódemki dzieci okazało się zbyt dużym wyzwaniem i po dwóch dniach zrezygnowała – mówi Robert Wachura.
Ewa i Robert całą rodzinę znali od wielu lat. - Dla mnie ich matka była jak siostra z problemami. Taka bratnia dusza. Niestety miała duży problem z alkoholem, co odczuwały przede wszystkim jej dzieci - mówi Ewa Wachura. - Jak tylko dowiedzieliśmy się o tragedii, moja żona zaczęła szukać domu dla tych dzieci. Pytaliśmy wśród rodziny, jednak nikt nie chciał przyjąć wszystkich – dodaje pan Robert. - Pojawiały się opcje, że mogą wziąć dwójkę lub trójkę. Dzieci zaczęły panikować. Moja żona zaproponowała, byśmy się nimi zaopiekowali. Musiałem to dobrze przemyśleć, bo wziąć pod swój dach siedmioro dzieci to spora odpowiedzialność, tym bardziej, że w domu mieszka już sześć osób. Musieliśmy być pewni, że damy radę, bo to zmieniłoby nasze życie nie na miesiąc czy dwa, tylko na wiele lat.
Decyzja zapadła i siedmioro dzieci zamieszkało w nowym domu. Dziś są szczęśliwą rodziną i nie wyobrażają sobie, by mogło być inaczej. Życie każdego członka nowej, wielkie rodziny zmieniło się diametralnie. Pani Ewa, która prowadzi własną działalność, będzie musiała iść na dłuższy urlop albo całkowicie zawiesić działalność. Rodzice zastępczy wiedzą, że muszą zapewnić wszystkim podopiecznym odpowiednie warunki do życia. Dzieci mają od 6 do 17 lat, dodatkowo jedno z nich jest niepełnosprawne. Każde chodzi do szkoły, każde ma swoje sprawy, problemy, pasje i musi mieć swój kąt. - Chcieliśmy z żoną mieć zawsze jedno dziecko, więc nasz dom nie jest dostosowany. Początkowo mieliśmy wyremontować strych, byliśmy do tego przygotowani również finansowo. Jednak po ekspertyzie stanu technicznego okazało się, że musimy wymienić cały dach, bo pomieszczenie na górze jest za niskie. Z 20 tysięcy koszty wzrosły do minimum 80 tys. zł i niestety nas na to nie stać – mówi pan Robert.
Waruchowie nie poddają się. - Chcemy dla tych dzieci jak najlepiej – mówią. - Chcemy, żeby miały w końcu normalną rodzinę i dom. Obecnie pokoje są łączone, nawet szwagierka udostepniła dziewczynkom jeden pokój. Jak to kobieta, chciałabym mieć też czasem poukładane czy posprzątane, jednak w obecnej sytuacji nie jest to możliwe. Nie mamy nawet tylu szaf, żeby pomieścić wszystkie rzeczy. Oprócz tego nikt tutaj nie ma chwili dla siebie, żeby odpocząć nawet 5 min. sam na sam. Oczywiście nikt z nas nie narzeka, ponieważ nie wyobrażamy sobie już życia bez tych dzieci.
Rodzice zastępczy zrobili już wszystko, co w ich mocy, teraz jednak sami potrzebują pomocy. Dla rodziny zorganizowana została już zbiórka pieniędzy. Informacji w tej sprawie udzielają pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie pod numerami: (44) 732 31 60, 732 31 61. chcesz pomóc, zadzwoń i zapytaj, jak to zrobić.
Kto chce pomóc rodzinie z gminy Gorzkowice, może wpłacać pieniądze za pośrednictwem strony: pomagam.pl/7wspanialych. Informacje dotyczące akcji znajdują się również na stronie powiat-piotrkowski.pl w zakładce aktualności, następnie informacje, w wyszukiwarce należy wpisać WACHURA.