O nowym statusie Wolborza i zmianach z tym związanych rozmawiamy z burmistrzem Elżbietą Ościk.
- “Tydzień Trybunalski”: Jak wyglądała sylwestrowa noc w Wolborzu? Chyba tym razem było huczniej niż zwykle?
- Elżbieta Ościk: O 22 rozpoczęliśmy zabawę. Bawiliśmy się przy muzyce dyskotekowej do 2 nad ranem. Przed północą odegrany został hejnał Wolborza, potem moje przemówienie, życzenia od przewodniczącego Rady Gminy (teraz już Rady Miejskiej), jeszcze później były fajerwerki. Oczywiście strażacy włączyli swój sygnał. Muszę przyznać, że ludzie pięknie się bawili. Najwięcej osób przyszło przed północą. Kiedy przemawiałam, to aż słów mi brakło z podziwu. We wspólnej zabawie uczestniczyła każda grupa wiekowa, nawet maluszki. Chociaż w butach chlupało, to zabawa była niesamowita. Uważam, że powinniśmy to powtarzać, bo to było naprawdę piękne przywitanie Nowego Roku. Po 140 latach odzyskaliśmy prawa miejskie. Cieszymy się niesamowicie.
- Jakie zmiany czekają mieszkańców Wolborza?
- Jeśli chodzi o zmiany od 1 stycznia, to raczej wchodzą w grę sprawy prestiżowe. Ja natomiast z tym faktem wiążę także to, że możemy pozyskiwać przedsiębiorców, mamy atrakcyjne tereny, mamy dobre położenie, bo przy krajowej "ósemce". Nową sytuację wiążę również z nowymi miejscami pracy, a w przyszłości z dodatkowymi dochodami do budżetu. Myślę, że ludzie mogliby z powrotem się u nas osiedlać, bo z czasem zaczęło nam ubywać mieszkańców. Wielu ludzi jednak wyemigrowało, ale chciałabym, żeby zaczęli powracać. Na razie liczba mieszkańców Wolborza ma tendencję spadkową - 2268 mieszkańców mieliśmy na koniec września 2010 r., a więc niewiele. Cała gmina liczyła 7628 osób.
- Czy są jakiekolwiek minusy nowego statusu Wolborza? Czy mieszkańcy poniosą jakiekolwiek straty w związku z nową sytuacją?
- Nie. Jeśli chodzi o podatki, to zdecydowanie nie. Wiadomo, że podatki będą ustalane przez Radę Miejską. Na ten rok są już ustalone jeszcze przez poprzednią Radę Gminy. Nie zamierzamy ich podwyższać. Wolałabym, żeby dochody z podatków wzrastały z racji dodatkowych działalności prowadzonych na terenie Wolborza.
- Jakie inwestycje miasto Wolbórz zamierza realizować w 2011 roku?
- Będziemy realizować te inwestycje, które już zostały rozpoczęte. W części południowo-wschodniej gminy jest prowadzona duża inwestycja kanalizacyjno-sanitarna. Będziemy ją realizować. Chcemy wyremontować Miejski Ośrodek Kultury. Mamy już złożony w Urzędzie Marszałkowskim wniosek o dofinansowanie. Chcemy też przystąpić do przebudowy drogi gminnej Psary – Lechawa - Proszenie. Droga jest zupełnie rozjechana. Także z myślą o tej inwestycji złożyliśmy wniosek o dofinansowanie, jest on na liście rezerwowej. Wkrótce ogłosimy przetarg na przebudowę tej drogi. Chcielibyśmy też zorganizować budowę sieci wodociągowej i kanalizacyjnej dla potrzeb uzbrojenia terenów inwestycyjnych w Wolborzu (ulica Gadki). Mamy potrzebę rozbudowy sieci wodociągowej w miejscowości typowo letniskowej, w Leonowie. Kontynuujemy, przy pomocy środków unijnych, przebudowę drogi gminnej Żarnowica Duża – Golesze. Jest to odcinek o długości 1,8 km. Chcemy również wykupywać grunty na poszerzenie pasów drogowych. Chciałabym jak najszybciej przystąpić do zrobienia dokumentacji na pozostałą część (północno-zachodnią) gminy Wolbórz, jeśli chodzi o węzeł kanalizacyjno-sanitarny. Zrobienie takiej dokumentacji trwałoby nawet do półtora roku. Kiedy przyszedłby czas składania wniosków na środki zewnętrzne, to my tę dokumentację już musimy mieć. Co jeszcze? Rewitalizacja placu Jagiełły. Marzę też o stworzeniu miejsca dla młodzieży, miejsca, gdzie młodzi ludzie mogliby się spotykać, bo póki co spotykają się w pizzerii. Chcemy prowadzić w gminie Wolbórz tzw. zrównoważony rozwój. Bardzo mi na tym zależy.
- Jak ocenia Pani kondycję finansową gminy?
- Mówią, że w zasadzie jesteśmy zasobni, ale trzeba pamiętać, że mamy rozpoczęte duże inwestycje. I bardzo dobrze. Z tego tytułu mamy zaciągnięte kredyty i też dobrze, bo gdyby ich nie było, to z inwestycjami byłoby gorzej. Moi poprzednicy robili dobrą robotę, bardzo im za to dziękuję. Chciałabym to kontynuować i to, co jest do wzięcia, brać za wszelką cenę, bo później nie będzie środków. Musimy zdawać sobie z tego sprawę.
Rozmawiała Aleksandra Stańczyk
Jak to o prawa miejskie w Wolborzu walczono
O przywrócenie praw miejskich Wolbórz starał się od lat. Pierwsza próba miała miejsce w 2002 roku. Wówczas jednak Wolbórz wycofał się sam ze względów ekonomicznych. Przy zmianie statusu miejscowość straciłaby pokaźną kwotę, którą otrzymywała w ramach subwencji oświatowej. Kolejne podejście w 2008 roku rozpoczął Bogdan Szulc, wówczas przewodniczący Rady Gminy. Władze przeprowadziły konsultacje społeczne, po czym złożyły wniosek do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nie udało się. Okazało się, że Wolbórz posiada w swych granicach zbyt dużą liczbę gruntów rolnych. W 2010 roku władze gminy postanowiły składać ponownie wniosek do MSWiA i znów przeprowadzić konsultacje społeczne. We wniosku uwzględniono zmiany w punkcie, który wcześniej okazał się piętą achillesową Wolborza, czyli nadmiar gruntów użytkowanych rolniczo i zbyt duży obszar niezabudowany w granicach obrębu geodezyjnego Wolborza. Zmiany wiązały się z przyłączeniem gruntów Wolborza do sołectwa Żarnowica (33 ha) i do sołectwa Polichno (83 ha). Tym razem udało się, bo wójt Wolborza Henryk Sęk doprowadził do zmiany granic miejscowości tak, aby w jej obrębie było mniej pól uprawnych. Wyłączono z granic Wolborza ponad sto hektarów pól i łąk. Już w czerwcu 2010 roku podczas uroczystych obchodów 600. rocznicy Grunwaldu wójt ogłosił mieszkańcom radosną wiadomość - Wolbórz od 1 stycznia 2011 roku będzie miastem. Za autorów odzyskania praw miejskich uważa się Henryka Sęka (wieloletniego wójta Wolborza) oraz Bogdana Szulca (byłego przewodniczącego Rady Gminy).