W powiecie piotrkowskim najwięcej kłusowników

Tydzień Trybunalski Niedziela, 28 października 201211
Ponad 7 tys. na terenie województwa łódzkiego i ponad połowa z tej liczby na terenie byłego województwa piotrkowskiego. Tyle wnyków jako dowodów kłusownictwa znaleziono w tym sezonie na naszym terenie. To o ponad połowę mniej niż w latach ubiegłych. Nie jest to jednak powód do radości, bo problem kłusownictwa nie zmalał. Zmieniły się tylko metody polowań na zwierzynę. Na te mniej wykrywalne...
W powiecie piotrkowskim najwięcej kłusowników

Broń palna zamiast wnyków?

Chociaż statystyki wskazują, że liczba wnyków w ostatnim czasie zmalała, wcale nie jest to pozytywna wiadomość. Wynika to ze zmian sposobów kłusowania. Coraz więcej jest tych, którzy zabijają zwierzęta z broni palnej. - Problem kłusownictwa istniał, istnieje i istnieć będzie, a liczby uzależnione są tylko od specyfiki pozyskiwania zwierząt - mówi Marek Starosta, komendant wojewódzki Państwowej Straży Łowieckiej  w Łodzi.
- Aktualne dane, które zebrałem od zarządów okręgowych i lokalnego związku łowieckiego, przedstawiają, że na terenie województwa łódzkiego zebrano ponad 7 tys. wnyków. Jeżeli chodzi o byłe województwo piotrkowskie, to skala wynosi 3,700 tys. wnyków. Ten teren jest szczególnie narażony. Gdybyśmy przeanalizowali lata poprzednie (istniejemy od 2007 r.), to problem zastawiania wnyków zmalał o 50%. Powodem tego jest fakt, że stare pokolenie, które się tym zajmowało, wymiera. Młodzi nie chcą się w to bawić, wolą broń palną. Zazwyczaj jadą w teren samochodem, zabierają broń palną, odstrzelą zwierzę, zabiorą do auta i odjadą. Kupno takiej broni nie jest problemem i ceny też są przystępne. Jednym słowem kłusowników nie brakuje, zmieniają się tylko metody działania - mówi Marek Starosta.

Pułapka pod prądem

Broń palna stała się popularniejsza od wnyków, ale są tacy, którzy nie rezygnują z tej „tradycyjnej” metody kłusownictwa. Inni idą o krok dalej i są autorami konstrukcji jedynych w swoim rodzaju. - Kłusownik wyciął w ogrodzeniu (siatka) otwór. W nim umieszczona była linka, która w sposób szczególny przymocowana była do sprężyny. Ta zaś przyczepiona była do metalowego drążka zakopanego w ziemi. Do wnyków był poprowadzony przewód elektryczny i w chwili kiedy zwierzyna wpadała w siatkę, ta zaciskała się, odzywał się sygnał dźwiękowy i kłusownik wiedział, że zwierzyna wpadła w pułapkę. Później w sposób wiadomy temu panu była uśmiercana - mówi Marek Starosta.

Ci złapani na gorącym uczynku to tacy, którzy zastawiają wnyki. Kłusujących z bronią palną trudniej przyłapać. - Wnyki zastawiane są najczęściej w miejscach migracji zwierzyny. Taki sprawca jest dobrym obserwatorem, ma rozeznanie, którędy porusza się zwierzyna, i tam zastawia pułapki. Oprócz wnyków zastawiają także tzw. żelaza (najbardziej niebezpieczne ze wszystkich pułapek). One są o tyle niebezpieczne, że potrafią odciąć nogę zwierzęciu. Ono zranione ucieka i kłusownik nie ma z tego pożytku, a zwierzę jest ranne lub pada - mówi Marek Starosta.

Nie jesteśmy jednostką policyjną

Świadomość społeczna jest coraz większa i liczba tych, którzy reagują na nielegalne metody polowania też. - Jesteśmy coraz bardziej zauważalni jako jednostka, która działa na rzecz ochrony środowiska. Sami się też o to staramy. Dane informacyjne umieszczamy na stronach internetowych, propagujemy je na wszelkiego rodzaju spotkaniach. Stąd coraz większa ilość interwencji zarówno ze związków łowieckich, jak i zwykłych obywateli. Moje rozczarowanie jedynie budzi fakt, że większość tych ludzi oczekuje natychmiastowego  działania i natychmiastowego efektu. Tak się nie da, bo nie jesteśmy jednostką policyjną, która ma patrol kontrolny do działania i po sygnale wyjeżdża na akcję. Poza tym to są duże odległości i w ciągu pół godziny nie jesteśmy w stanie dotrzeć do Kutna, Łęczycy czy Wielunia - mówi Marek Starosta.

Tysiąc złotych za bażanta, dwa trzysta za dzika

Zazwyczaj przed świętami znacznie wzrasta liczba tych przyłapanych na gorącym uczynku, bo też w tym czasie jest większe zapotrzebowanie na mięso dzikiej zwierzyny. Tym samym jest więcej kłusowników. Takie mięso jest drogie, ale nie zawsze opłaca się tym polującym nielegalnie. - Rocznie prowadzimy około 35 spraw karnych, pod rygorem skazania przez sąd około 10. Są to wyroki najczęściej w zawieszeniu. Dodatkowo taka osoba musi zapłacić grzywnę w wys od 1 tys. do 2 tys. zł, a oprócz tego Państwowa Straż Łowiecka jako jednostka pokrzywdzona występujemy o naprawienie szkody i nakładamy ekwiwalent, który np. za sarnę wynosi 2 tys. zł, za dzika 2 tys. 300 zł, za każdą inną zwierzynę drobną 1 tys. zł. Mieliśmy takie przypadki w okresie zimowym, że ktoś przy budkach dokarmiających zwierzynę umieścił wnyki. Po przeprowadzonym śledztwie okazało się, że zajęliśmy dwie sztuki bażantów. Innym razem kłusownicy urządzili sobie strzelanie do bażantów z wiatrówki. Pozyskali 8 sztuk. Kara dla nich to 8 tys zł - dodaje Marek Starosta.

Każdy kto widzi kłusownika lub jakieś ślady nielegalnego polowania na zwierzynę, powinien interweniować. Co prawda telefonu alarmowego Straż Łowiecka nie posiada, ale w razie interwencji można dzwonić: 44 649-62-23, 603-795-545.

Ewa Tarnowska-Ciotucha

POLECAMY


Zainteresował temat?

1

0


Komentarze (11)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

sasiad ~sasiad (Gość)28.10.2012 10:52

[b]u mnie na wsi facet klusuje moge dac namiary na niego

00


Miodek123 ~Miodek123 (Gość)28.10.2012 17:15

"sasiad" napisał(a):
~sasiad (Gość)[b]u mnie na wsi facet klusuje moge dac namiary na niego

Ty to uważaj żeby na Ciebie teraz nie zapolował...;-)

00


xyz ~xyz (Gość)30.10.2012 22:29

zwierząt i tak jest za dużo, kłusownicy przysługują się społeczeństwu, zwłaszcza rolnikom którzy ponoszą ogromne straty, powodowane przez nadmierną populację zwierzyny która żywi się na polach a nie w lesie.

11


Doker ~Doker (Gość)30.10.2012 11:01

Rozwiązanie jest jedno - odnaleźć, za jaja i na latarnię.

00


swan ~swan (Gość)28.10.2012 16:17

Największymi kłusownikami w Piotrkowskim są myśliwi.Myśliwi,którzy łamiąc zasady łowiectwa ,urządzają polowania w pojedynkę lub dwie trzy osoby po nocach.Najczęściej można ich zauważyć w rejonie Skotnik,Dąbrówki i Sieczki.

00


zak ~zak (Gość)28.10.2012 14:49

nie żałujcie biednym ludziom mięska.

00


krzysiek71 ~krzysiek71 (Gość)28.10.2012 11:22

"sasiad" napisał(a):
u mnie na wsi facet klusuje moge dac namiary na niego


zgłoś anonimowo na policje,po co tu chcesz dawać?.

00


Szarpow ~Szarpow (Gość)28.10.2012 09:12

Nie ma co karać mandatami - powinno się upubliczniać wizerunek sprawców - na ścianę zdjęcie, żeby każdy widział, kto bandyta, kto kłusownik!!!

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat