Aplikacja Pokemon Go - bo o niej mowa - wykorzystuje dane GPS, dzięki czemu na ekranie telefonów widzimy mapę terenu, na którym obecnie się znajdujemy. Kiedy już jakiś pojawi się na radarze, idziemy we wskazane miejsce – wówczas mapę zastępuje aparat, na którym pokazuje się trójwymiarowy model stworka. Musimy go złapać. Wiemy już więc, na czym polega sama gra. A na czym polega jej fenomen? Podstawowe czynniki są dwa. Po pierwsze, gra wykorzystuje model augmented reality, czyli rozszerzonej rzeczywistości. Nie złapiemy pokemona, leżąc na kanapie i nie ruszając się z niej. Musimy wyjść z domu i ich poszukać. Nie bez znaczenia pozostaje aspekt społecznościowy – możliwość spotykania się z innymi trenerami i walczenia z nimi.
Po drugie. Już wcześniej istniały różnego rodzaju gry miejskie polegające przede wszystkim na meldowaniu się gracza w określonych legalizacjach, ale "kieszonkowe potwory" to bardzo silnie zakorzeniona marka. Zwłaszcza w świadomości ludzi w wieku 20 - 25 lat. Gierka wciągnęła zarówno dzieci, jak i młodzież czy zupełnie dorosłych. Takich, którzy pamiętają emisję pierwszego odcinka serialu o kieszonkowych potworach przed kilkunastoma laty. Spora ich część wychowywała się na kreskówce, zbierała żetony z kieszonkowymi potworami – czyli tzw. tazosy. To więc dla użytkowników Pokemon Go niejako szansa na sentymentalny powrót do dzieciństwa. Aplikacja i popularność, jaką zyskała, niesamowicie podzieliła internautów. Dla jednych to świetny sposób na spędzenie wolnego czasu, dla drugich zaś... błazenada i głupota.
- Ja póki co widzę same plusy. Wcześniej nie znające się osoby gromadzą się w grupy, rozmawiają ze sobą, dzielą doświadczeniami. Razem spacerują i łapią kolejne "poki". Nie siedzą w domu, nie są bierne. Sam zauważyłem, że większość wolnego czasu spędzałem przed komputerem, a teraz wolę iść na spacer – mówi 26-letni Krystian. - Skoro prowadzi to do czegoś dobrego/zdrowszego, czemu nie uznać, że jest okej? - pyta retorycznie.
Dodajmy tylko, że na Facebooku można znaleźć grupę Pokemon Go Piotrków Trybunalski. Liczy 205 osób, co daje pewne wyobrażenie popularności, jaką tylko w naszym mieście cieszy się gierka.