- Jezuici nie przewidzieli epidemii, dlatego ze względu na przysłowiowe „wąskie gardła” w kilku miejscach w budynku szkoły, musiałem wprowadzić obowiązek zasłaniania nosa i ust w czasie przerw - na korytarzach, klatkach schodowych i w toaletach – mówił Henryk Michalski. - Mamy miejsca w szkole, które są bardzo wąskie, więc… po prostu nie miałem wyboru.
W „Chrobrym” konieczne było też wprowadzenie innych zmian, z których uczniowie niekoniecznie są zadowoleni. - Niestety musieliśmy trochę wydłużyć ich pobyt w szkole – mówi dyrektor I LO. - Wcześniej, tzn. w poprzednim roku szkolnym, zajęcia kończyły się wyjątkowo o godz. 15.05, dziś część zajęć, jak religia czy wychowanie fizyczne, bardzo często kończą się o 15.05, a nawet przed godz. 16. Podczas rozpoczęcia roku szkolnego apelowałem do uczniów o rozwagę. Oby nie było potrzeby wprowadzenia przerwy w stacjonarnej edukacji. Wszyscy chyba zadają sobie pytanie, jak długo uda nam się wytrwać w tym stacjonarnym nauczaniu. Wszyscy z lekkim niepokojem wyczekują, co przyniosą najbliższe dni czy tygodnie. Popieram decyzję o powrocie uczniów do szkół. Nie ukrywam też, że już w marcu czy kwietniu byłem zwolennikiem podejmowania takich decyzji „na dole”, tzn. terytorialnie.