Czy nawet taka tragedia nie jest nas w stanie niczego nauczyć?
Przypomnijmy - do tragedii doszło we wtorek, 6 sierpnia. Tego dnia około godz. 15.00 policjanci z komisariatu w Działoszynie (powiat pajęczański) zostali powiadomieni o zaginięciu czworga dzieci. Wstępnie ustalono, że kobieta wypoczywała wraz z pięciorgiem swoich dzieci nad Wartą w pobliżu miejscowości Zalesiaki koło Działoszyna. Najmłodsza, 5-letnia dziewczynka, pozostawała z matką na brzegu, natomiast dwaj chłopcy w wieku 14 i 15 lat oraz dziewczynki w wieku 7 i 11 lat kąpały się w Warcie. Rzeka w tym miejscu jest dość szeroka. Dzieci zbyt oddaliły się od brzegu i cała czwórka została porwana przez nurt, znikając z pola widzenia matki.
Jeszcze tego samego odnaleziono ciała trojga dzieci. Poszukiwania ostatniego - 14-letniego chłopca - trwały do czwartku.
W akcji brali udział piotrkowscy strażacy. O tym, jak wyglądała sama akcja, oraz czy tragedii można było uniknąć, Marcin Cecotka rozmawiał z Włodzimierzem Kapcem, komendantem miejskim Państwowej Straży Pożarnej w Piotrkowie, instruktorem nurkowania MSW.
- Uczestniczył Pan w akcji ratowniczej. Co wiadomo na temat tego strasznego wydarzenia?
- Włodzimierz Kapiec: Jestem przede wszystkim porażony i przerażony liczbą osób, które tam zginęły. Natomiast jeśli chodzi o tę akcję, to uczestniczyła w niej przez trzy dni Grupa Specjalistyczna Ratownictwa Wodno-Nurkowego Piotrków wspomagana przez strażaków z Radomska, Bełchatowa i Tomaszowa Mazowieckiego. (...) Rzeka to bardzo trudny akwen do przeszukiwań dla nurków. Powierzchnie, które trzeba przepenetrować, liczymy już w kilometrach i z założenia mamy tu bardzo małe szanse.
- Czy musiało dojść do tej tragedii?
- Zdecydowanie nie. Wydaje się, że ciągle zapominamy o tym, że rzeki w Polsce nie są akwenami do legalnych kąpieli. Jeżeli decydujemy się na wejście do rzeki takiej jak Warta czy Pilica (mówię o rzekach w naszym regionie), to się śmiertelnie narażamy.
- To oznacza, że kąpiel w rzece w Polsce jest niedozwolona?
- Jest zabroniona. Jeżeli są jakiekolwiek kąpieliska, to na pewno nie na takich rzekach jak Pilica i Warta, które są rzekami bardzo niebezpiecznymi, na wielu odcinkach nieuregulowanymi, więc nie ma tam możliwości usytuowania bezpiecznego kąpieliska. Nikt się na to nie zdecyduje.
- Czy przypomina Pan sobie podobną tragedię do tej, do której doszło we wtorek w pobliżu Działoszyna?
- 40 lat pracuję w systemie ratowniczym. Mieliśmy wiele tragedii związanych z utonięciami, natomiast nie przypominam sobie, żeby tyle osób na raz straciło życie.
- Jak Pan myśli, kto odpowie za to, co się stało?
- Nie mnie tu wyrokować, ale wygląda na to, że tutaj zawiedli rodzice czy opiekunowie, ci, którzy byli z dziećmi. Bo trudno wymagać, żeby 7- czy 11-latka mogły same decydować o tym, żeby wejść do rzeki. Na pewno matka już jest “ukarana” w sensie życiowym, natomiast wydaje się, że będzie musiała niestety odpowiedzieć także z punktu widzenia prawnego.
(Prokuratura wszczęła już śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci i narażenia życia dzieci przez matkę i asystentkę z ośrodka pomocy społecznej w Działoszynie - to były osoby zobowiązane do opieki nad dziećmi – przyp. red.).
- Dlaczego Polak tonie? Nad tym zastanawiała się czwartkowa “Gazeta Wyborcza”, powołując się na przeróżne dane i artykuły w zagranicznej prasie. Jak napisano: nie ma u nas takiej kultury pływania jak na Zachodzie. Rzeczywiście nie ma?
- Rzeczywiście tak jest. (...) Wygląda na to, że Polacy dalej nie pływają, że gdzieś jest problem z umiejętnością bezpiecznego przebywania nad otwartą wodą.
- A jeśli już nad tą wodą przebywamy, to zastanawiam się, co takiego przyjemnego jest w siedzeniu na plaży przy 30-stopniowym upale i piciu wódki czy piwa?
- Mnie to też zastanawia, ale z punktu widzenia ratowniczego jest to dla nas totalne zagrożenie, ponieważ osoby te są zdecydowanie “odważniejsze”, ignorują jakiekolwiek zakazy i niestety żadna tragedia, nawet taka jak ta ostatnia, nie daje do myślenia. Wydaje się, że jest wielka potrzeba dotarcia do młodzieży przed sezonem. Jeżeli młodzi ludzie nie będą mieli świadomości, nie będą czuli zagrożenia, to nie opanujemy sytuacji. Do dziś (czwartek) 318 osób już utonęło w Polsce.
- W całym ubiegłym roku życie straciło w wodzie 436 osób. A może byłoby zupełnie inaczej, może te dane byłyby mniej przerażające, gdybyśmy wszyscy potrafili pływać, gdyby nas uczono pływania już w przedszkolu?
- Dziś w szkole podstawowej są już obce języki (i chwała za to), natomiast umiejętność nauki pływania powinna być traktowana na równi z nimi. To jest dzisiaj wyzwanie chwili. Nie możemy z tym już dłużej czekać. Warto przy tym dodać, że wody otwarte niosą też śmiertelne zagrożenie dla tych, którzy umieją pływać.
Rozmawiał Marcin Cecotka
Oprac. Or