Latem pasażerowie piotrkowskiego MZK skarżą się na upał w autobusach. Przez cały rok aktualny jest jednak inny problem. Kolejny już mieszkaniec miasta informuje naszą redakcję, że kierowca miejskiego autobusu zachował się - delikatnie mówiąc - mało kulturalnie.
- Dzisiaj (29 lipca) o godzinie 22.56 wsiadłem na ulicy Topolowej do emzetki nr 4 (autobus do zajezdni). Chciałem wysiąść na przystanku na żądanie na ulicy Kopernika naprzeciwko dawnego Świetlika. Mimo to kierowca nie zatrzymał się i pojechał dalej. Podszedłem więc do niego i zapytałem kulturalnie, czy może się zatrzymać, ponieważ nie zatrzymał się tam, gdzie powinien. W odpowiedzi usłyszałem słowa, które pozwolę sobie zacytować: „A, co to kur.. Turcja?” - relacjonuje piotrkowianin w liście skierowanym do redakcji portalu epiotrkow.pl. - Z racji tego, że jestem dobrze wychowany, odparłem, że nie, jednak uraziło mnie niekulturalne zachowanie kierowcy i proszę, aby Zarząd piotrkowskiego MZK wyciągnął konsekwencję od kierowcy. Cały czas słyszę w lokalnych mediach, że MZK ma co raz mniej pasażerów. Trudno się dziwić, skoro pasażerowie są źle traktowani, a kierowcy są często niemili. Proszę o poruszenie tematu kultury piotrkowskich kierowców MZK, ponieważ przemieszczanie się naszymi środkami komunikacji miejskiej zaczyna być udręką. Oczywiście o całej sytuacji powiadomiłem Zarząd MZK, jednak mam obawy, że zbagatelizują sprawę, dlatego proszę redakcję o pomoc. Domyślam się, że takich jak ja w tym mieście jest bardzo dużo, a kierowcy nie mogą czuć się bezkarni, ponieważ będzie coraz gorzej.
Piotrkowianin nie pomylił się, takich jak on rzeczywiście jest więcej i rzeczywiście co jakiś czas mieszkańcy informują nas, że zachowanie kierowców naszego MZK pozostawia wiele do życzenia. - Najpierw nie chciał otworzyć mi drzwi (autobus podjechał na przystanek na pętli na końcu ul. Słowackiego). Nie zareagowałam - opowiada z kolei piotrkowianka. - Potem zamiast podać mi bilet, po prostu rzucił go na podłogę. Nie zareagowałam, pomyślałam sobie, że może to przypadek, chociaż zaświeciła mi się czerwona lampka. Przez całą drogę siedziałam w stresie, bo obawiałam się, że kierowca zgotuje mi też „miłe” pożegnanie. Intuicja mnie nie myliła, przy wysiadaniu na moim przystanku nie chciał otworzyć mi drzwi. Zapytałam go, czy mógłby otworzyć. Najpierw milczał, potem zapytał czy mamy jakiś problem, a potem... czy ciepło się ubrałam. Poinformowałam go, że zamierzam złożyć na skargę na jego, wg mnie, skandaliczne zachowanie. Tak też zrobiłam. Moja skarga trafiła do prezesa Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Jak poinformował mnie sam prezes, sprawa zakończyła się na „rozmowie dyscyplinującej” z kierowcą. Od tamtego incydentu minęło kilka miesięcy, teraz jeżdżę wyłącznie minibusami – opowiada piotrkowianka.
O zdarzenie z 29 lipca i skargą złożoną przez mieszkańca miasta zapytaliśmy prezesa Zakładu. Zbigniew Stankowski poinformował nas, że 30 lipca przeprowadził z kierowcą rozmowę dyscyplinującą. - Bezpośrednią przyczyną zaistniałej sytuacji był problem odpowiedniego zasygnalizowania i zatrzymania się autobusu na przystanku na żądanie. Był to ostatni przystanek na trasie. Czasem pasażerowie korzystają z dojazdu do zajezdni, a czasem próbują wymusić zatrzymanie na skrzyżowaniu. Zgodnie z przepisami kierowca nie może zatrzymać się w tym kursie na następnych przystankach, a tym bardziej w miejscu do tego niewyznaczonym. Skarżący mija się z prawdą, jeśli chodzi o przewóz liczby osób, wpływy z biletów czy traktowanie pasażerów.
W 2013 roku na zachowanie kierowców autobusów MZK złożono 3 skargi. W 2014 – 2 skargi i 1 pochwałę. Poza tym średnio raz w miesiącu Zakład otrzymuje skargi dotyczące innych problemów: m.in. za szybko zamknęły się drzwi, autobus spowodował ochlapanie pasażera, kontroler był nieuprzejmy, opóźnienie lub przyspieszenie w rozkładzie. - Występujące marginalne przypadki konfliktów wynikają często z braku odpowiedniej wiedzy lub po prostu ze stosunków międzyludzkich. Proszę również, mając na względzie bardzo trudną pracę kierowców, o poruszenie tematu kultury nas wszystkich - dodaje prezes Stankowski.
Z pewnością rację należy przyznać prezesowi Zakładu, kiedy twierdzi, że zarówno kierowcom, jak i pasażerom czasem puszczają nerwy, ale... jako osoba, która bezpośrednio zetknęła się z mało eleganckim zachowaniem kierowcy miejskiego autobusu (i to więcej niż jeden raz), zdecydowanie daję wiarę pasażerom.
Aleksandra Stańczyk