Powód powstania strat w MZK na koniec minionego roku – jak wyjaśniał podczas sesji Rady Miasta 26 czerwca zarówno wiceprezydent, jak i prezes Zakładu Zbigniew Stankowski – to drastyczny wzrost kosztów funkcjonowania spółki, m.in. cen paliwa czy kosztów wynagrodzenia pracowników. - Zakład komunikacyjny nie jest przedsiębiorstwem dochodowym. Koszty, jakie ponosimy pokrywane są z wpływów z biletów (4,5 – 4,8 mln rocznie) i rekompensaty od miasta za przejazdy ulgowe i bezpłatne – mówił prezes MZK.
Radni opozycji nie byli zachwyceni pomysłem przekazania Zakładowi kolejnych pieniędzy. - Co roku dokładamy, mówimy, że są straty. Dlaczego nikt się nie zastanowi, że może w spółce jest po prostu złe zarządzanie? - pytała podczas środowej sesji Rady Miasta radna Marlena Wężyk-Głowacka. - Cały czas podleczamy MZK, a może należałoby sprawdzić, gdzie jest przyczyna choroby. Przed nami zakup nowych, niskoemisyjnych autobusów. Z czego my je kupimy, skoro teraz mamy straty?
Jak poinformował radnych wiceprezydent miasta Adam Karzewnik, od 1 lutego 2020 roku Zakład będzie funkcjonował na innych zasadach, miasto zamierza bowiem zawrzeć z MZK nową umowę. - Jest również powołany zespół, który przygotowuje dokumenty niezbędne do starania się o dofinansowanie zakupu nowego taboru MZK. Sprawy są w toku – mówił A. Karzewnik.
Decyzji o dokapitalizowaniu Zakładu radni nie podjęli jednomyślnie – 16 głosowało za, 1 był przeciw, 5 wstrzymało się od głosu.