Sprawa odpadów na terenie po byłych zakładach przemysłu bawełnianego w Zelowie (obecnie teren należy do firmy Mistral) pojawiła się już jakiś czas temu. W miarę upływu czasu wynajmująca część hali produkcyjnej na tym terenie firma AP-Logic trudniąca się logistyką i utylizacją odpadów, zaczęła składować odpady tekstylne na zewnątrz budynku. Z pozostałości (głównie po tapicerkach samochodowych) urosła góra śmieci wysoka na kilkanaście metrów. Z czasem przemoczone odpady zaczęły dawać się mieszkańcom we znaki. - Najgorzej było latem. W czasie upałów śmierdziało nam na podwórkach, jakby coś zdechło. Z początku wiele osób nie wiedziało, skąd ten smród. Kiedy jednak całe miasto zaczęło to odczuwać (jeżeli wiatr wiał w odpowiednią stronę, odór był wyczuwalny nawet dwa kilometry od miejsca składowiska), ludzie zaczęli ustalać, co jest źródłem uciążliwego zapachu.
Mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Pisma z prośbą o interwencję złożyło w tamtejszym urzędzie miasta kilkuset z nich. Miasto niewiele mogło z problemem zrobić, bo śmieci znajdują się na terenie prywatnym, a do tego w strefie przemysłowej. Firma posiadała zgodę na składowanie odpadów. Kiedy po licznych pismach władz miasta do różnych instytucji okazało się, że firma nie posiada zgody na składowanie odpadów na zewnątrz budynku (po reakcji burmistrza), właściciel odpadów bezzwłocznie o takowe pozwolenie do bełchatowskiego starostwa wystąpił. Działalność firmy była nadal zgodna z literą prawa. Czynnikiem nadrzędnym był tutaj miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego.
- To jest dla nas duży problem. To jest centrum miasta. Góra śmieci znajduje się w pobliżu domostw i drzew cmentarza. Do tego jest to problem ekologiczny i sanitarno-epidemiologiczny. Uważamy, że składowisko stwarza takie zagrożenia, natomiast wszelkie uprawnione ograny nie podjęły konkretnych działań, by problem zlikwidować. W zasadzie jedyne kroki w tej sprawie podjęła Komenda Państwowej Straży Pożarnej w Bełchatowie, sugerując duże ryzyko wystąpienia pożaru. Straż zaleciła firmie zlikwidowanie pewnych uchybień w sposobie składowania śmieci – mówi Grzegorz Lorek, wiceburmistrz Zelowa.
- Żeby sprawy nie pozostawić w punkcie wyjścia, bezustannie kierowaliśmy pisma do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, sanepidu, Starostwa, właściciela obiektu i firmy wynajmującej część hal przemysłowych. Mało tego, pomagali nam w tym mieszkańcy, którzy składali podobne pisma i dopytywali nas, czy mogliby jeszcze jakoś nam w tej sprawie pomóc. Tylko w tym roku zgromadziliśmy już całą teczkę korespondencji – zaznacza burmistrz Zelowa, Urszula Świerczyńska. - 30 sierpnia otrzymaliśmy kolejny list od mieszkańców (z podpisami) z prośbą o pomoc w sprawie wyeliminowania uciążliwości. Nie chodziło już tylko o smród, ale również o hałas wydobywający się z firmy w czasie przetwarzania odpadów. 31 sierpnia wysłaliśmy pismo dalej – ponownie do “wszystkich świętych” - dodaje wiceburmistrz Lorek.
Kilka dni później, 5 września tuż po północy na terenie zakładów przy ul. Żeromskiego w Zelowie dochodzi do ogromnego pożaru. W sumie 35 jednostek straży z pięciu powiatów walczy z ogniem przez kilka dni. Całkowitemu spaleniu ulega część hali, którą wynajmowała sortująca odpady firma AP-Logic (przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana – przyp. red.). - 6 września Urząd Miasta wystosowuje kolejne pismo do właścicieli spornej góry śmieci na zewnątrz budynku (oddalonej od pożaru o kilkaset metrów – przyp. red.) z prośbą o usunięcie składowiska w związku z zakończeniem działalności firmy (spowodowanej pożarem). Zakład uległ całkowitemu spaleniu, dlatego poprosiliśmy firmę o zabranie swojej własności. Kolejne, podobne pismo wysłaliśmy 9 września. Odpowiednią informację również do odpowiednich służb. Kilka dni później otrzymaliśmy korespondencję od pełnomocnika właściciela obiektu, który przedstawił nam pismo najemcy spalonej firmy do właściciela obiektu. Widnieje tam deklaracja firmy AP-Logic o tym, że w obecnej sytuacji (po pożarze) działalność firmy ograniczałaby się do działań nieskutkujących wzrostem ilości odpadów, a jedynie czynności logistycznych, które od 12 września przez okres pół roku miałyby doprowadzić do całkowitego usunięcia góry odpadów – mówi wiceburmistrz.
Władze miasta cieszą się, że w sprawie odpadów padły jakiekolwiek deklaracje. Nie są jednak usatysfakcjonowane. Obawiają się, że może być to gra na zwłokę. Jak do tej pory nie odnotowaliśmy jeszcze żadnych działań, które wskazywałby na początek akcji usuwania śmieci. W moim odczuciu odpady te można usunąć w krótszym czasie niż pół roku. Jeżeli niebawem nie będzie reakcji ze strony firmy, ponowimy nasze działania – dodaje Grzegorz Lorek. Firma AP-Logic podtrzymuje swoje stanowisko z wystosowanego pisma. Mieszkańcy mogą mieć więc nadzieję, że do usunięcia śmierdzącej góry w końcu dojdzie.
Janusz Kaczmarek