Na miejscu protestuje m.in. Andrzej Prochoń, przewodniczący Związku Rolników, Przedsiębiorców i Konsumentów, związany z AGROunią. Nie szczędzi słów krytyki w kierunku osób odpowiedzialnych za stan polskiego rolnictwa. - Mamy dosyć bajerowania nas i oszołomów z rządu, ministra rolnictwa, premiera. Oni tylko nas oszukują. Na rynku rolnym nie ma stabilności. Rządzący stawiają na sprowadzanie zagranicznych produktów, a z tymi rodzimymi nikt się nie liczy. Nikt z nas nie liczy na obiecanki. Nikt z nas nie będzie już na nie reagował. Obiecanki się skończyły, bo rolnicy w Polsce są poniewierani i zdruzgotani.
Poniedziałkowe działania to część ogólnopolskiej akcji, którą członkowie AGROunii określają jako "chłopskie powstanie". Rolnicy wyjechali na drogi w ponad 20 miejscach w kraju. Główne działania planowane są jednak na 6. lutego. - Pójdziemy na Warszawę - deklaruje Andrzej Prochoń. - Czekamy, co powie prezydent Duda, bo nie może już nas dłużej ignorować. Myślę jednak, że znów nie padną żadne konkrety, tak jak podczas spotkania z ministrem Ardanowskim w Grabicy, które odbyło się w zeszłym tygodniu.
AGROunia ogłosiła swoje postulaty na profilu facebookowym:
1. Sytuacja w polskim rolnictwie z każdym dniem pogarsza się. Wbrew pozorom (oraz powierzchownej ocenie niektórych osób – zwłaszcza tych „z miasta”) i propagandzie sukcesu uprawianej przez rząd, polska wieś weszła w stan stagnacji, a nawet powolnego umierania.
2. Agresywna polityka zagranicznych korporacji, pasywna postawa służb państwowych, nieskuteczna polityka międzynarodowa i podejmowanie decyzji niezgodnych z polską racją stanu, doprowadziły polską wieś do stanu beznadziejności, a wiele gospodarstw na skraj bankructwa.
3. Istniejące dotychczas i funkcjonujące w świecie („światku”) rolniczym podmioty zarówno państwowe, jak i społeczne zmarnowały zasoby, którymi dysponowały, nie wykorzystały one pożytecznie możliwości pracy na rzecz rolnictwa.
4. Oddolne organizowanie się środowiska rolniczego poza skostniałym układem napotkało na krytykę ze strony ministra rolnictwa. Co gorsza, nasza wspólna inicjatywa i organiczna praca na samym dole zostały intencjonalnie zaatakowane przez urząd ministra, który powinien być naszym reprezentantem i sługą polskiej wsi.
5. Świadomi sytuacji nieuchronnego upadku strategicznego sektora polskiej gospodarki podejmujemy wszelkie możliwe działania służące podniesieniu tego tematu do rangi, na którą zasługuje. Bezpieczeństwo żywnościowe kraju to użyty przez nas termin wiosną ubiegłego roku, który obecnie powtarzany jest przez wielu polityków (w tym w szczególności tych decyzyjnych pod względem arytmetyki sejmowej), lecz pozostaje w ich ustach pustym sloganem. My, którzy jako pierwsi wskazaliśmy na zagrożenie utraty przez Polskę suwerenności gospodarczej i ekonomicznej w tym względzie, podejmujemy nieustające działania mające na celu poważne potraktowanie tego niebezpieczeństwa.
6. Polska wieś jest nierozerwalnie związana z miastem. Wspólnie tworzymy ekosystem gospodarczy i społeczny. Da celów wąskiej grupy interesu jesteśmy skutecznie skłócani, głównie czynnikami natury ekonomicznej. Nie jest naszą winą, ani nie czerpiemy satysfakcji z faktu, iż „miastowi” przedsiębiorcy spotykają się z wyższymi progami obciążeń podatkowych niż my. Dla przykładu: rodzinna szwalnia konkuruje z azjatyckimi tygrysami, my konkurujemy na nierównych zasadach z zachodnim rynkiem, który w porównaniu z nami korzysta ze znacznie większych przywilejów i wsparcia swojego państwa. Polski rząd zaś przeznacza nasze wspólne (miasta i wsi) środki finansowe na dotowanie zagranicznych koncernów (np. Mercedesa – na zakup którego jako nowy samochód w Polsce właściwie nikogo nie stać...), kiedy My polscy przedsiębiorcy wykrwawiamy się pracując po 12 godzin na dobę i więcej.
7. Beznadziejność sytuacji oraz wyczerpanie się formuły bezproduktywnych rozmów z ministrem rolnictwa, który reprezentuje stanowisko rządu RP skłania nas do podjęcia dalszych działań. Dla wielu jedynym słusznym (jedynym?) krokiem wydaje się być zaostrzenie kirsu wobec sprawujących władzę. W sytuacji totalnego ignorowania problemów wsi, a nawet wręcz prób propagandowego przeinaczania rzeczywistości, nie może dziwić nikogo irytacja środowiska i rosnący niepokój społeczny. Wskazując na naszą dojrzałość i potwierdzając szczerość intencji, którą jest dobro polskiego rolnictwa, kierujemy apel do osoby sprawującej najwyższy urząd w kraju – Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o interwencję, póki kluczowy sektor polskiej gospodarki pozostaje jeszcze bastionem polskiego kapitału rodzinnego i ostoją wartości o które walczyli nasi przodkowie.
- Dla rolników nikt w tym kraju nie miał litości, dlatego rolnicy także nie będą jej mieć - podsumował Andrzej Prochoń.
Rolnicy poruszali się ciągnikami rolniczymi oraz samochodami osobowymi. Po dojeździe do Piotrkowa zawracali na Srock i tę drogę pokonali kilkukrotnie.