Choć, mimo zapowiedzi, kupcy z targowiska miejskiego nie zjawili się w środę przed Urzędem Miasta, protestowała inna grupa. - Nie możemy się dostać na sesję Rady Miasta, nie możemy porozmawiać o naszych problemach! - mówili piotrkowianie z bloku przy ul. Sygietyńskiego. Na czym polega ich problem? Przypomnijmy!
Budynek, w którym mieszkają lata temu był własnością Fabryki Elementów Wyposażenia Budownictwa Metalplast. Po upadku tego przedsiębiorstwa, stał się własnością Skarbu Państwa, który drogą darowizny przekazał go miastu. Lokatorzy chcieliby wykupić mieszkania, w których żyją od dziesięcioleci, ale ich zdaniem prezydent taką możliwość blokuje. - Ten problem trwa już od ponad 20 lat – mówili nam już w 2018 r. - Od tak długiego czasu walczymy o możliwość nabycia tych mieszkań, ale w tym czasie nie znalazł się nikt, kto mógłby nam pomóc. Miasto dostało budynek za darmo, nie musiało za niego płacić, a czerpie korzyści z zarządzania nim. My jesteśmy w tej sytuacji w pewnym sensie niewolnikami, bo nie mamy żadnych praw, nie możemy walczyć o obniżkę czynszu, ani też o wspomniany wykup. Inwestowaliśmy własne środki w remonty tych mieszkań, bo cały czas mieliśmy nadzieję, że kiedyś będą nasze. Interweniowaliśmy nie tylko do władz miasta, ale i do władz wojewódzkich. Niestety bez skutku.
Przedstawiciele magistratu podkreślali, że miasto nie może sprzedać mieszkań, bo realizuje cel darowizny nałożony przez wojewodę łódzkiego. Ten cel to zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych gminy.
Minęło kolejnych kilka lat. Co się zmieniło? - Cały czas piętrzone są przed nami problemy – mówiła w środę podczas pikiety przed magistratem Zofia Łopacińska, przedstawicielka lokatorów z Sygietyńskiego. - W marcu wojewoda przedstawił swoją propozycję rozwiązania tego problemu. Wcześniej zwrócił się do prezydenta Piotrkowa, by ten przedstawił swój pomysł, który zaspokoiłby potrzeby wszystkich trzech stron. Krzysztof Chojniak odpisał, że takiego rozwiązania nie widzi. Wojewoda przedstawił swoją propozycję, zaproponował sprzedaż naszych mieszkań prezydentowi z 70% bonifikatą. By jednak ta transakcja mogła dojść do skutku, Rada Miasta musi przegłosować uchwałę o przyjęciu od prezydenta oświadczenia o odwołaniu darowizny i przeniesieniu własności tej nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa. Wtedy możliwa będzie kolejna transakcja, czyli sprzedaż. Zabiegamy o to, by sprzedaż była bezpośrednia, tzn. od Skarbu Państwa dla nas, bo nie mamy żadnej gwarancji, że prezydent sprzeda nam nasze mieszkania. Niestety prezydent nie jest skłonny zredagować niezbędną uchwałę i przedstawić ją Radzie Miasta.
Lokatorzy sami więc wystąpili z projektem uchwały w formie inicjatywy obywatelskiej, co jest możliwe przy zebraniu minimum 300 podpisów. - Ponad miesiąc nasz dokument leżał w Urzędzie Miasta, we wrześniu został nam zwrócony. Nasz projekt został negatywnie zaopiniowany pod względem prawnym, z czym się absolutnie nie zgadzamy – wyjaśnia Zofia Łopacińska. - Złożymy dokument ponownie.
W środę piotrkowianie zebrali się przed Urzędem, by porozmawiać z przewodniczącym Rady Miasta. Zaprosili też wszystkich radnych. Nie zjawił się nikt. - Walczymy 20 lat i nie możemy tej sprawy załatwić - przypominali. - Chcieliśmy przedstawić, po raz kolejny, nasz problem radnym podczas sesji. Niestety epidemia to uniemożliwiła. Piszemy więc cały czas pisma – do Rady Miasta, do prezydenta. Władze miasta zasłaniają się koniecznością zrobienia operatu szacunkowego, a na to jest 21 dni. Dlaczego nie został zlecony zaraz po propozycji wojewody, czyli w marcu? Operat zlecono dopiero w lipcu.
O stanowisko w tej sprawie wystąpiliśmy do Urzędu Miasta. Kierownik Biura Prasowego odsyła do informacji zamieszczonej na stronie internetowej Urzędu w czerwcu 2018 roku – kliknij tutaj!
- Podkreślam, że ta nieruchomość de facto nie jest do końca własnością miasta – dodaje Jarosław Bąkowicz z piotrkowskiego magistratu. - Jesteśmy nią obdarowani i bez zgody darczyńcy nie mogliśmy jej przekazać do wykupu przez aktualnych najemców. Stanowiska kolejnych wojewodów były niezmienne. W ostatnim czasie pojawiło się światło w tunelu w związku ze zmianą stanowiska wojewody, który dopuszcza ewentualną możliwość zbycia mieszkań z zasobów gminy na uzgodnionych warunkach pomiędzy stronami, tj. gminą, Skarbem Państwa oraz wojewodą. Pierwszym elementem współpracy jest wycena nieruchomości w dniu dokonania darowizny oraz w dniu dzisiejszym wraz z uwzględnieniem nakładów, jakie miasto poniosło na termomodernizację (remonty) tej nieruchomości.
Przedstawiciel Urzędu informuje nas, że wykonywany jest obecnie operat szacunkowy nieruchomości, a urzędnicy zgłosili właśnie swoje uwagi do rzeczoznawcy wykonującego ten operat. - Po jego przygotowaniu przekażemy go do wojewody – tłumaczy J. Bąkowicz. - Wówczas służby wojewody zajmą stanowisko, co do tego operatu, jednak to dopiero początek drogi do zakończenia sprawy.
Jak długo jeszcze piotrkowianie będą musieli czekać na wykup mieszkań, w których mieszkają od kilkudziesięciu lat?