Na teren piotrkowskiego oddziału Łódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego przyjechało 70 ciągników i około 150 osób. Przyjechali z gmin Moszczenica, Grabica oraz Wolbórz. Rolnicy podkreślali, że protest ma charakter pokojowy i chcą zasygnalizować społeczeństwu problemy polskiego rolnictwa. - Robimy to na obrzeżach miasta, aby mieszkańcy nie mieli kłopotów z naszego powodu. Chcemy po prostu dotrzeć do konsumentów i uświadomić, że rolnik, hodowca trzody chlewnej jest społeczeństwu potrzebny - mówi Janusz Terka, przewodniczący Izby Rolniczej i związków zawodowych Solidarność. Rolnicy zwracają uwagę, że obecnie hodowla trzody chlewnej jest nieopłacalna. Ich zdaniem spowodowała to prywatyzacja polskiego przetwórstwa mięsnego. - Ceny dyktuje przetwórnia, a nie rolnik - tłumaczą.
Kolejną, poruszaną podczas protestu kwestią, jest choroba Afrykańskiego Pomoru Świń. Uczestnicy środowego spotkania uważają, że wszystko spadło na barki rolników. - Powiat piotrkowski nie jest przygotowany do walki z ASF. Nie ma laboratoriów ani zakładów, które odbierały by towar. Ciągle sygnalizujemy, aby zmienić przepisy dotyczące ASF. Wszystko skupia się tylko na bioasekuracji, a gdzieś w tle jest redukcja populacji dzika - dodaje Janusz Terka.
Protestujący zgodnie przyznali, że problemy hodowców trzody chlewnej odbiją się na kolejnej gałęzi rolnictwa i pojawią się kłopoty ze zbytem zboża, a wszystko to przełoży się na ceny w sklepach.
Z kolei Robert Telus, poseł PiS z okręgu piotrkowskiego, uważa, że środowy protest rolników jest błędem. - Minister zaproponował w poniedziałek spotkanie grupy roboczej, które miałoby się odbyć w przyszłym tygodniu, Wszystko po to, aby znaleźć sprawiedliwy podział pieniędzy, aby hodowcy zajmujący się tuczem wieprzowiny także otrzymali wsparcie. Myślałem, że rolnicy wstrzymają protest do czasu zakończenia rozmów z ministrem rolnictwa. Mimo to, rolnicy wyjechali. To może popsuć pewną atmosferę, a przecież piłka jest cały czas w grze. Nie wiem co teraz zrobi minister Ardanowski - mówi poseł Telus.