- Na te i wiele innych, trudniejszych pytań musiał odpowiedzieć Mirosław Jeleń, inżynier mechanik z Piotrkowa, który dwukrotnie brał udział w programie telewizyjnym TVP 2 “Jeden z dziesięciu”. Jak sobie poradził z odpowiedziami na pytania? Mógł dowiedzieć się ten, kto w poniedziałek oglądał emisję dwójkowego programu.
Udział w programie. Dla pieniędzy
“Mirosław Jeleń z Piotrkowa Trybunalskiego. Inżynier mechanik. Pasjonuje mnie wykorzystanie energii słonecznej do tego stopnia, że postanowiłem wybudować dom ogrzewany energią słoneczną” - tak piotrkowianin powiedział o sobie w dziesięciosekundowej prezentacji. Mówi, że do programu przyjechał dla pieniędzy. Właśnie po to, by dokończyć budowę wymarzonego domu.
- Zanim zgłosiłem się do programu telewizyjnego, często oglądałem zmagania uczestników. Na wiele pytań znałem odpowiedzi i pomyślałem sobie, dlaczego miałbym nie spróbować? Zgłosiłem się i po pewnym czasie zostałem zaproszony na eliminacje. Potrzebowałem gotówki, a w tym programie nagrodą są pieniądze. Kiedy brałem w nim udział po raz pierwszy (czyli w 2000 r.), eliminacje wyglądały trochę inaczej niż za drugim razem. Wcześniej trzeba było się wykazać wiedzą, pisemnie odpowiadając na dwadzieścia pytań z różnych dziedzin. Ostatnim razem byłem przepytywany przez komisję i odpowiedzi udzielałem ustnie - mówi Mirosław Jeleń.
Piotrkowianin twierdzi, że nie chodziło mu o pokazanie twarzy w telewizji czy o bycie zauważonym. O to dba na co dzień... nie rozstając się z kamizelką odblaskową, którą wkłada nawet na garnitur. - Garnitur wkładam, by być zauważonym przez kobiety, kamizelkę, by widzieli mnie kierowcy, a do telewizji poszedłem, by zobaczyła mnie cała Polska - żartuje Mirosław Jeleń.
Piotrkowianin buduje dom i na jego wykończenie potrzebuje jeszcze sporo pieniędzy. Udział w programie daje możliwość zarobienia w szybkim czasie całkiem sporej sumy. - Wymyśliłem sobie, że w tym odcinku wygram 3 tys. zł, później 10 tys. zł dostanę za największą ilość punktów. Po dwudziestu pięciu odcinkach jest wielki finał, w którym główna wygrana to 40 tys. zł. Łącznie, po odliczeniu podatku, do ręki można otrzymać ponad 47 tys. zł. Za takie pieniądze mógłbym dokończyć budowę domu - dodaje Mirosław Jeleń.
Trzy sekundy na odpowiedź
Wykazał się wiedzą i został zaproszony do udziału w programie po raz drugi. Tym razem pojechał z nastawieniem, że zostanie tym jedynym zwycięzcą. - W tym programie chodzi o to, by w ciągu niespełna dwudziestu minut wyeliminować siedmiu uczestników. Potem tylko trzech walczy o zwycięstwo. Jadąc do programu, powtarzałem sobie takie zdanie “Jestem zwycięzcą, bo znam odpowiedzi na zadawane mi pytania”. Nie denerwowałem się. Znam receptę na wygraną w tym programie. Żeby wygrać, musiałem wiedzieć, jakie pytania ma prowadzący Tadeusz Sznuk oraz przewidzieć, który zawodnik nie zna odpowiedzi na dane pytanie i wtedy wytypować go do odpowiedzi. Proste - żartuje piotrkowianin.
Oczywiście pytań nie znał, a na odpowiedź miał tylko trzy sekundy. - Nieraz w takim czasie trudno zebrać myśli i odpowiedzieć na proste pytanie. Wszystko zależy, z jakiej jest dziedziny. Ja czuję się mocny z historii, matematyki, chemii. Boję się natomiast pytań z gramatyki, mam problem z zapamiętywaniem obco brzmiących nazw. Łacina też nie jest moim konikiem, a w programie często pojawiają się łacińskie zwroty, które trzeba wyjaśnić. No i seriale. Głównie promują te z drugiego programu TVP. Padło pytanie, kogo w “Barwach szczęścia” gra Katarzyna Zielińska. Nie wiem, bo nie oglądam. Moimi ulubionymi “serialami” są TVP INFO i Galileo. Błąd można popełnić nawet na początku, kiedy pytania są nieco łatwiejsze. Czasem pytanie zadane innemu uczestnikowi potrafi zmylić i rozproszyć. Program ogląda się łatwo i zazwyczaj siedząc na kanapie, wszystko się wie. Ale jak się jest na miejscu i ma na odpowiedź tak mało czasu, to nie jest łatwo. Szkolna wiedza bardzo się tam przydaje. Pamiętam, jak byłem “wałkowany” z chemii przez nauczyciela. Dzięki temu pytanie np. o główne składniki stali czy składniki karbidu są dla mnie łatwiejsze od podania własnego imienia i nazwiska - mówi piotrkowianin.
Dwadzieścia metrów książek
Pan Mirosław twierdzi, że ma w domu około dwudziestu metrów książek. Kiedy przygotowuje się do programu, nie musi biegać do bibliotek, bo wszystko ma pod ręką. Nie ma konkretnego klucza według, którego może przyswajać wiedzę. Nie da się przecież przewidzieć, z jakich dziedzin będzie “odpytywany”. - Pytania padają “od Sasa do Lasa”. Trzeba mieć wiedzę ogólną. Trudno jest siąść i po prostu się przygotować. Ja przed programem przypominałem sobie zwroty łacińskie, tablice chemiczne, ile to jest sinus z 45 stopni, cosinus, tangens, cotangens itp. Przypominałem sobie, ile jest ksiąg Nowego i Starego Testamentu, no i oczywiście bogów greckich i rzymskich, bo to ciągle wylatuje mi z pamięci. Nie korzystam z Internetu, bo z komputerem nie jestem zaprzyjaźniony i na razie się nie zaprzyjaźniam, bo na wszystko czasu już nie wystarcza. Przecież doba ma tylko 86 tys. 400 sekund - mówi Mirosław Jeleń.
Tadeusz Sznuk - zawodowiec
Mirosław Jeleń dobrze wspomina udział w programie, zarówno ten w 2000 r., jak i ten ostatni. Zawodnicy sympatyczni, a sam prowadzący bardzo pomocny i podnoszący na duchu. - Tadeusz Sznuk to zawodowiec. Miły, sympatyczny, pomocny i bardzo sprawnie prowadzący program. Błyskawicznie potrafił nas uspokoić, zmobilizować. Bardzo kibicuje uczestnikom. Kiedy jedna pani, której głównym zainteresowaniem była poezja, podała prawidłową odpowiedź na pytanie, jak wygląda litera "A" w alfabecie Morse’a, prowadzący bardzo się ucieszył i jednocześnie zdziwił. Uczestniczka wyjaśniła, że przez wiele lat była w harcerstwie.
***
Mirosław Jeleń niestety nie dostał się do pierwszej trójki programu. Okazuje się, że oprócz wiedzy, refleksu potrzeba jest też odrobina szczęścia.
Ewa Tarnowska-Ciotucha