Przedostatnia sesja Rady nie obyła się bez sporów i dyskusji, które wyniknęły przy okazji podejmowania uchwały o zmianach w budżecie miasta na 2010 rok. Na pytanie radnego odpowiedzi udzieliła skarbnik miasta Wiesława Łuczak.
Okazało się, że kredyt w wysokości 50,6 mln zł zostanie zaciągnięty na inwestycje miejskie (39 mln), a także na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów. Kredyt ma więc zapewnić ciągłość finansową miasta. - Czy po to zaciągamy kredyt, aby spłacić inne kredyty? To jest chore - stwierdził Czapla. - Tak naprawdę zaciągamy ten kredyt na inwestycje. Gdybyśmy podnieśli podatki, to dochody byłyby wyższe. Dochody z CIT-u spadły w porównaniu do roku poprzedniego o połowę. Dochody poszły na łeb na szyję - tłumaczyła W. Łuczak.
W tym momencie wśród radnych rozwinęła się dyskusja o kwestii podnoszenia podatków w mieście, którą podjął m.in. radny Bronisław Brylski. - Wiele firm i wielu ludzi wyniosło się z Piotrkowa tylko dlatego, że mamy bardzo wysokie podatki (na przykład w porównaniu do powiatu) - mówił radny Lewicy, a wtórował mu przewodniczący Rady Miasta. - Jest wiele możliwości oszczędzania, nie tylko poprzez podnoszenie podatków. Natomiast nie mówi się, ile wzrosła liczba urzędników w Urzędzie Miasta - mówił Paweł Szcześniak.
W pewnym momencie radni zorientowali się, że budynek UM to nie miejsce na prowadzenie kampanii wyborczej, dyskusji więc zaprzestano. Mimo wątpliwości, uchwała o zmianach w budżecie, a tym samym o zaciągnięciu kredytu, została podjęta (9 radnych było za, 13 wstrzymało się od głosu).
AS