- To charakterystyczne pikanie sygnalizacji już nie tylko jest uciążliwe, ale wręcz doprowadza nas do obłędu - skarży się Małgorzata Maciejczyk. - W znacznie większych miastach wszędzie wyłącza się światła, bo przecież są jeszcze znaki drogowe. Ktoś powie, że wyolbrzymiamy sprawę, ale to pikanie słychać przy zamkniętych oknach, a co będzie jak przyjdzie lato?
- We własnym domu mamy spać w zatyczkach? - pyta mąż pani Małgorzaty, Sławomir. - A gdzie koszty? Wicepremier Pawlak powiedział, że trzeba oszczędzać, żarówki wymienić, a nasze władze co?
Jak radzą sobie inni? Sąsiad Maciejczyków, mieszkający po drugiej stronie ulicy, opuszcza na noc rolety antywłamaniowe. - Paranoja - mówi.
Pani Małgorzata zebrała podpisy sąsiadów i złożyła skargę do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Piotrkowie. Usłyszała tam, że po tragicznym wypadku z mini-busem, światła włączane są przez całą dobę dla poprawy bezpieczeństwa. Wnioskowała o to policja. - Przecież na tym skrzyżowaniu nocą ruchu praktycznie nie ma, a zanim urzędnicy się zbiorą, pochylą nad naszą skargą i cokolwiek zdecydują, to my już oszalejemy - alarmuje piotrkowianka.
Okazuje się jednak, że Miejska Komisja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego sprawę potraktowała poważnie i zajęła się nią błyskawicznie.- Członkowie komisji zdecydowali o wyłączeniu sygnalizacji dźwiękowej na tym skrzyżowaniu - zapewnił nas podinsp. Artur Szczegielniak, naczelnik sekcji ruchu drogowego. - Jeśli możliwości techniczne sygnalizacji pozwolą, dźwięk będzie wyłączany tylko w nocy, jeśli nie - przez całą dobę.
A co z nocnym pikaniem na pozostałych skrzyżowaniach? Pozostanie. - Nie mieliśmy innych sygnałów, że komuś to przeszkadza - tłumaczy szef drogówki.
Sygnalizacja świetlna przez całą dobę działa w Piotrkowie od 16 lutego. Decyzję podjęto po śmiertelnych wypadkach na skrzyżowaniach w centrum.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki