Trudno znaleźć odpowiedź na pytanie: kto jest winien sytuacji, do jakich dochodzi między spacerowiczami i cyklistami? Wydaje się, że wina leży po obu stronach. Bardzo często zdarza się, że na trasie wyznaczonej dla rowerzystów pojawiają się piesi, którzy - według przepisów - nie powinni się na niej znajdować.
- Ludzie nie są przyzwyczajeni, że jest coś takiego, jak ścieżka rowerowa. Traktują ją jak drugi chodnik. Reakcje na prośby, by zeszli, są różne. Jedni ustępują z drogi, drudzy coś chamsko wykrzykują i ostentacyjnie idą dalej tą samą ścieżką - mówi Michał Rosiak, prezes Piotrkowskiej Grupy Rowerowej. Problem polega na tym, iż piesi nie przejmują się tym, że idą po nieswoim miejscu. Skoro na przykład wysiadają z autobusu, to po co mają przedłużać sobie drogę i dochodzić do chodnika, skoro pod nogami już mają „chodnik" - ścieżkę rowerową. - Często zdarza mi się iść ścieżką rowerową, bo po prostu nie zwracam uwagi na to, że nią idę. Nigdy Straż Miejska, ani policja nie zwróciła mi za to uwagi - mówi młoda kobieta.
Do takich sytuacji dochodzi nie tylko na ciągach pieszo-rowerowych, na których rzeczywiście w pewnym momencie można się zapomnieć i zboczyć na część wyznaczoną rowerzystom. Nad wyraz często piesi znajdują się na drodze rowerowej, która jest zupełnie oddzielona od chodnika.
Okazuje się, że sytuacja ta działa również w drugą stronę, a mianowicie równie często, jak piesi na ścieżkach rowerowych, w miejscach przeznaczonych dla spacerowiczów pojawiają się rowerzyści. Wedle art. 33 ustawy Prawo o ruchu drogowym rowerzysta nie może znajdować się na chodniku. Kiedy jednak już się na nim znajduje, np. w drodze wyjątku, który artykuł uwzględnia, to "jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym". Czy tak właśnie jest?
- Zdarza mi się notorycznie widzieć rowerzystów jeżdżących po chodniku, którzy zajeżdżają drogę. Jednak jest to najczęściej młodzież robiąca sobie po chodnikach przejażdżki w wolnych chwilach. Pewnego dnia na ulicy Słowackiego w Piotrkowie Trybunalskim zobaczyłam rozpędzonych na rowerach chłopców, jadących prosto na mnie. W ostatniej chwili zjechali na bok, po czym zawrócili i zrobili to samo. Nikt nie zwrócił im za to uwagi i myślę, że problem ten długo jeszcze nie zostanie rozwiązany - mówi pani Krystyna. Innej kobiecie zdarzyła się sytuacja, podczas której wymijający ją rowerzysta zahaczył kierownicą o jej rękę. Młody mężczyzna odwrócił się tylko, krzyknął "sorry!" i pojechał dalej.
- Zostałem dwa razy potrącony przez rowerzystów. Znajdowałem się wtedy na chodniku. Za pierwszym razem, gdy szedłem, obróciłem się do tyłu i akurat nadjeżdżał rowerem mężczyzna, którego trąciłem ramieniem. On wtedy się przewrócił. Gdy powiedziałem, że zadzwonię na policję, mężczyzna wystraszył się i odjechał. Drugim razem zostałem potrącony przez młodego chłopaka, który uciekł. Mimo iż Straż Miejska zapewnia, że kontroluje pojawianie się rowerzystów na chodnikach, ja zauważam zupełnie coś innego. Wystarczy przejść się po deptaku na ulicy Słowackiego - mówi Marcin z Piotrkowa.
Często rowerzyści pojawiają się na chodnikach z tego powodu, że nie wszędzie da się dojechać ścieżką. Tym bardziej, że ścieżek rowerowych w Piotrkowie nie ma znów tak wiele. Gdyby powstawało ich więcej, to zapewne przyniosłoby to poprawę sytuacji. Niektóre obiekty i ulice są czasami tak zatłoczone, iż nie sposób wjechać na nie rowerem. - Wtedy powinniśmy poruszać się po jezdni, ale wykrzykujący niecenzuralne odzywki kierowcy sprawiają, że jazda staje się nieprzyjemna. W takiej sytuacji wjeżdża się na chodnik. Czasami piesi reagują, ale częściej to kierowcy próbują zaznaczyć, że droga należy do nich - co nie jest prawdą. Piesi mają jednak lepsze podejście do rowerzystów - mówi M. Rosiak.
I tutaj pojawia się kolejny problem - sposób odnoszenia się kierujących samochodami do rowerzystów. Kiedy nie ma dla nich miejsca na ścieżkach, bo na nich są piesi, a kierowcy robią wszystko, aby jazda rowerem była jak najmniej przyjemna, cykliści korzystają z chodnika, czego robić nie powinni. Gdyby zaś, korzystając ze ścieżki dla pieszych, zachowywali się bardziej ostrożnie, dając - jak mówi przepis - pierwszeństwo przechodniom, do sytuacji, jak te przedstawione wyżej, dochodziłoby rzadziej.
Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim, Artur Szczegielniak twierdzi jednak, iż nie zauważył, aby po ścieżkach rowerowych chodzili piesi i odwrotnie. Twierdzi również, że rzadko dochodzi do wypadków, w których udział biorą spacerowicze i rowerzyści.
- Trudno powiedzieć, czy często dochodzi do takich wypadków. Nie było zgłoszeń o poważnych przypadkach najechania przez rowerzystę czy poszkodowania w takiej kolizji. Zjawiska takie być może są powszechne, ale nie na tyle, żeby stanowiły większy problem. Jeśli do nich dochodzi, to możliwe, że osoby te załatwiają to między sobą - mówi Jacek Hofman, komendant Straży Miejskiej w Piotrkowie Trybunalskim.
Ale to, że brak jest takich zgłoszeń, nie oznacza, iż problemu takiego nie ma. Problemu, który na dodatek rośnie z powodu braku podjęcia konkretnych rozwiązań. Kontrolę nad poruszaniem się rowerzystów i pieszych po mieście sprawuje w szczególności Straż Miejska. Do ich zadań należy karanie pieszych chodzących po ścieżkach rowerowych i cyklistów znajdujących się na chodniku. Jacek Hofman przyznaje, iż w tym roku było kilkanaście pouczeń, gdzie piesi szli po ścieżce rowerowej, natomiast mandatami raczej się nie karze w takich sytuacjach. Zapewnia również, że w związku z sezonem rowerowym uruchomione zostaną patrole, podczas których poruszający się na rowerach funkcjonariusze będą kontrolować ścieżki rowerowe i chodniki. Zwiększona będzie także kontrola przestrzegania w ogóle przepisów ruchu drogowego. Jednak czy to pomoże?
Rozwiązań jest sporo. Jednym z nich byłoby zwiększenie liczby ścieżek rowerowych, zwłaszcza w tych miejscach, gdzie ruch drogowy jest wzmożony. Także większy, wzajemny szacunek cyklistów i pieszych oraz lepsza znajomość przepisów drogowych przyniosłyby oczekiwane rezultaty. Trudno jednoznacznie wskazać, która strona jest winna. Chyba każda ma coś na sumieniu. Gdyby zarówno rowerzyści, jak i spacerowicze znajdowali się na drodze w miejscu przeznaczonym dla siebie, do nieprzyjemnych sporów nie dochodziłoby tak często. Miejmy nadzieję, iż ścieżki rowerowe i chodniki nie staną się ścieżkami wojennymi.
Magdalena Waga