- Problem jest w tym, że moje dziecko z powodu nazwiska i z powodu mojej osoby nie zostało przyjęte do Gimnazjum nr 4. Pani dyrektor prosto w twarz powiedziała mi, że to za ubiegły rok. Moja córka miała wtedy konflikt w szkole, którego pani dyrektor nie potrafiła rozwiązać przez cztery miesiące - opowiada matka.
W podstawówce, do której uczęszcza chłopiec, dyrektorka twierdzi że jeśli mieliby wszystkich takich uczniów, byliby najlepszą podstawówką w Piotrkowie.
Co na to Gimnazjum nr 4, do którego mama chłopca składała podanie o przyjęcie go do szkoły?
Dyrektor szkoły ma obowiązek najpierw przyjąć dzieci, które są z danego rejonu gimnazjum, a dopiero potem, jeśli wystarczy miejsca dobierać te spoza terenu działania danej placówki.
Podobnie jest w przypadku dziecka naszej bohaterki. Dyrektorka gimnazjum zapewnia, że jeżeli będzie miejsce szkole, chłopiec zostanie przyjęty.