Do redakcji "Tygodnia Trybunalskiego" zgłosił się mieszkaniec Piotrkowa, który opowiedział nam o sytuacji mieszkańców ulicy Starowarszawskiej i jej okolic. Wyjaśnił, że ponoć grasuje tam mężczyzna, który często pod wpływem alkoholu zatruwa życie mieszkańcom i przechodniom. Nie trzeba nic robić, aby zostać przez niego zaczepionym czy obrzuconym wyzwiskami.
- Sama nie raz i nie dwa widzę, jak idzie i dokucza przechodniom. Ostatnio doszło tutaj do pobicia starszego pana. Z tego, co wiem, zrobił to właśnie on z kimś jeszcze. Kopali go w głowę, po brzuchu. Przyjechało pogotowie, a oni pouciekali. Ludzie mówili, że ten staruszek nie chciał zgłosić tego na policję. Innym razem widziałam, jak zniszczył rynnę sąsiadom. Szedł sobie po prostu i nie wiem, czy ta rynna mu przeszkadzała, czy co? Nagle podszedł zaczął kopać, walić w tę rurkę i zniszczył. I nie patrzy na to, że naraża ludzi na koszty. Ja nie wiem, kto to jest. Taki po trzydziestce, zazwyczaj chodzi pijany albo przynajmniej wypity. Wiem, że policja go niejednokrotnie zabierała. Ale co... Zostanie przesłuchany, wypuszczą go i potem jeszcze gorzej się zachowuje – opowiada jedna z mieszkanek Starowarszawskiej.
Jak dodaje, mężczyzna ten nie oszczędza także szyb w witrynach sklepowych. - Ostatnio wybił szybę w jednym ze sklepów u nas na ulicy. On po prostu czuje się bezkarny! Ktoś ma coś swojego, pracuje na to, a taki menel niweczy to w ciągu paru sekund. A patrole policji tylko jeżdżą i nic nie widzą, albo nie chcą widzieć. To, co się tutaj wyprawia, jest nie do opisania – mówi.
- Ludzie idą z kościoła, to boją się przechodzić tutaj, zwłaszcza ci starsi. Bo nie dość, że grasuje taki, co ludziom przejść spokojnie nie da i nie wiadomo, co mu odbije, to jeszcze w bramach te wyrostki stoją i się czają. Wolą iść Zamkową, przejść kawałek dalej i nie wracać z kościoła w strachu, że albo ktoś ich pobije, albo okradnie, albo nie wiadomo, co zrobi.
Z kolei mężczyzna, który zadzwonił do naszej redakcji, opowiedział, że ostatnio na Starowarszawskiej miał miejsce incydent, podczas którego opisywany przez mieszkańców mężczyzna zaatakował kobietę w zaawansowanej ciąży. Co się dokładniej stało, nie wyjaśnił. Osoby, które zgodziły się porozmawiać, twierdzą, że słyszały o tym zdarzeniu, ale nie widziały go na własne oczy. – Ludzie boją się odezwać. Wiedzą, że może się to skończyć powybijanymi w mieszkaniu szybami, wyzwiskami albo groźbami. To jest tutaj nagminne. Dzieją się naprawdę niedobre rzeczy. Ja wiem, że nie tylko w naszej dzielnicy są bandziory, ale wydaje mi się, że nie ma nigdzie u nas takiego, co wszystkich tutaj gania i jest cały czas bezkarny. Pewnie niejednemu zagroził i niejeden nawet jak od niego dostał, to nigdzie tego nie zgłosił ze strachu – opowiada jedna z mieszkanek Starowarszawskiej.
Zapytaliśmy policję i Straż Miejską, czy rzeczywiście wpływają zgłoszenia dotyczące wandala i czy rzeczywiście jest tak, że pozostaje on bezkarny.
Jak wyjaśnił zastępca komendanta Straży Miejskiej w Piotrkowie, Zbigniew Miśkiewicz, owszem, były w ostatnim czasie interwencje Straży Miejskiej na ulicy Starowarszawskiej dotyczące wandalizmu i rozbojów, jednak nie łączyłby on tego z jedną i tą sama osobą. Potwierdza także zajście z wybiciem witryny sklepowej, gdyż zarejestrowała to zdarzenie kamera monitoringu miejskiego. – My nagranie to przekazaliśmy jednak policji jako materiał dowodowy i nie interweniowaliśmy w tej sprawie. Interwencji na ulicy Starowarszawskiej w zeszłym miesiącu mieliśmy kilkadziesiąt. Trudno jest określić, czy jakaś ich część była związana jedną osobą – mówił komendant Miśkiewicz.
Aspirant sztabowy Małgorzata Mastalerz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie mówi, że w momencie przyjęcia przez oficera dyżurnego informacji o zdarzeniu na miejsce zawsze wysyłany jest policyjny patrol. - W ostatnich dniach nie otrzymaliśmy zgłoszenia o zdarzeniach na ulicy Starowarszawskiej. Pod koniec stycznia na tej ulicy interweniowaliśmy w sprawie jednego wykroczenia, którym było wybicie szyby w witrynie sklepowej. W tym czasie do komendy nie wpłynęło zawiadomienie o napaści na kobietę ciężarną na ulicy Starowarszawskiej. Po każdym przyjętym zgłoszeniu na miejsce udaje się patrol celem podjęcia interwencji. Niejednokrotnie zdarza się, że telefoniczne zgłoszenie o zdarzeniu nie potwierdza się. Od początku stycznia nie zostaliśmy powiadomieni i nie przyjęliśmy zgłoszeń o popełnieniu wykroczeń i innych przestępstw na ulicy Starowarszawskiej i w Rynku Starego Miasta – podaje Małgorzata Mastalerz.
Dodaje, że jeśli są osoby, które widzą, że dochodzi tam do wykroczeń, to powinny one skontaktować się z policją. - Wtedy na pewno policja nie przejdzie obok tego obojętnie – wyjaśniła rzecznik KMP w Piotrkowie.
A ludzie boją się dalej. Jedna z kobiet mówi: - Matko, żeby tylko nie zorientował się, że to my mówimy... Rozmówcy obawiają się, że mężczyzna może im coś zrobić, na przykład kiedy będą wracać do domu. – Co się tutaj wyprawia... To już nie chodzi tylko o tego zbója, ale o tych wszystkich, co w bramach wystają, bo oni jedno wiedzą. Najgorzej będzie, jak któregoś dnia dojdzie do jakiejś tragedii, bo przecież już niejedna osoba została zaatakowana i pobita – wyjaśniają.
Z opowiadań mieszkańców wynika, iż rzeczywiście na Starowarszawskiej jest osoba, która ich (i nie tylko ich) terroryzuje swoim zachowaniem. Uparcie twierdzą, że zgłaszają wszelkie przypadki na policję. Policja w rejestrach zgłoszeń ich nie ma. Być może mieszkańcy aż tak boją się opisywanego mężczyzny, że nie zgłaszają tych przypadków na komendę. Może czekają, aż służby same wezmą się za natarczywego mężczyznę.
Małgorzata Mastalerz powiedziała, że na pewno bliżej tej sprawie przyjrzy się w najbliższych dniach dzielnicowy. Może on skłoni ludzi do rozmowy z policją na ten temat.
Magdalena Waga
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa