Piotrków: Nowe schronisko jeszcze w tym roku?

Strefa FM Wtorek, 14 kwietnia 200939
Projekt przytuliska dla bezpańskich zwierząt w Piotrkowie jest już gotowy, jak szacują władze miasta obiekt ma kosztować 2 miliony złotych. W miejskiej kasie zaplanowano w tym roku na to zadanie 964 tysiące. Czy więc inwestycja zostanie zrealizowana w założonym terminie?

- Będziemy robić wszystko, by przenieść zwierzęta przed zimą. W pierwszej kolejności wybudowane zostaną boksy i przygotowane pomieszczenia do sporządzania posiłków. Prace wykończeniowe mogą być prowadzone zimą - tłumaczy Adam Karzewnik wiceprezydent miasta. - Liczymy także, że dostaniemy jakieś wsparcie w materiałach, dzięki czemu budowa tego schroniska byłaby tańsza. Mamy nadzieję, że pomogą nam osoby dla których los zwierząt nie jest obojętny - dodaje.

W ciągu niespełna miesiąca władzom miasta Piotrkowa udało się obniżyć koszty budowy nowego przytuliska dla bezpańskich zwierząt o milion złotych.
Jeszcze kilka tygodni temu na spotkaniu w sprawie nowego schroniska, na którym obecna była m.in. Grażyna Fałek prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Piotrkowie, schronisko miało kosztować trzy miliony złotych. Prezes TOZ-u zapewnia, że zrobi wszystko by pomóc władzom miasta w budowie schroniska. - Zależy mi na tym, aby to schronisko było porządne, chcę pomóc miastu dlatego podjęłam się szukania sponsorów - mówi Grażyna Fałek.
I rzeczywiście oszczędności już się znalazły, teraz władze miasta szacują, że schronisko zostanie wybudowane za dwa miliony. - Ceny materiałów sa niższe w porównaniu z analogicznym okresem w roku ubiegłym, dlatego budowa schroniska powinna się się zamknąć w kwocie ok dwóch mln złotych - mówi wiceprezydent Adam Karzewnik.

Obecnie władze miasta są na etapie występowania o pozwolenie na budowę. Jak zapewnia wiceprezydent pierwsze prace mają ruszyć na przełomie maja i czerwca.


Zainteresował temat?

0

0


Zobacz również

reklama

Komentarze (39)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

leon ~leon (Gość)15.06.2009 09:03

"b...j" napisał(a):

Moderator: Każdy ma prawo do dyskusji i wyrażania własnej opinii.
Nie mam podstaw do blokady użytkownika.


No to zobaczymy co na te słowa powie prokurator.

00


Krzysiek Plackowski Krzysiek Plackowskiranga14.06.2009 23:14

k-o: może już dasz spokój z tym jedzeniem? Dyskusja dotyczy budowy schroniska - nie przepisów kulinarnych ;/

00


b...j ~b...j (Gość)14.06.2009 22:14

Do epiotrkow bardzo proszę o zablokowanie piszącego brednie k-o . Forum nie jest miejscem do zwierzeń kulinarnych oszołomów. Myślę ,że ktoś powinien zająć sie tym osobnikim .

Moderator: Każdy ma prawo do dyskusji i wyrażania własnej opinii.
Nie mam podstaw do blokady użytkownika.

00


k-o ~k-o (Gość)14.06.2009 21:50

Panie e-piotrkow! Pani Grażyno Fałek! A czy to schronisko w ogóle jest konieczne?
Dla wytchnienia, fragment zaczerpnięty z portalu o2.pl
Co to są zwierzęta rzeźne
Niewielu z nas zdaje sobie z tego sprawę, ale pies był zaliczany do zwierząt rzeźnych w krajach niemieckich jeszcze na początku XX wieku. Na Śląsku, Pomorzu i w Turyngii istniały legalne ubojnie psów. W wiejskich gospodach można było zamówić gulasz z psiny, a do tego zimne piwko lub sznapsa. W Szwajcarii do dziś jada się psy, co prawda nie w miastach, tylko na wsi, ale się jada. W tym kraju nikt nie traktuje psa tak jak w Polsce, gdzie zabicie najlepszego przyjaciela człowieka, przynajmniej wśród cywilizowanych ludzi, uchodzi za szczyt zbydlęcenia. Psy mają u nas specjalny status i trudno jest nam się pogodzić z tym, że gdzie indziej jada się je w potrawce. Smakosze psów mieszkają także w Rumunii, a 12 lat temu w "Gazecie Wyborczej" mogliśmy przeczytać o naszych rodzimych zjadaczach psów z miejscowości Jaworzno na Śląsku. Czy żyją tam do dziś? Któż to może
wiedzieć, raczej nie mówią głośno o swoich osobliwych upodobaniach kulinarnych.
Żeby nie było za słodko, warto wspomnieć, że w Polsce nie ma zwyczaju zjadania psów, ale są miejsca, gdzie zabicie lub zadręczenie na śmierć biednego czworonoga jest obyczajową normą i nikt z tego powodu nie dzwoni na policję ani nie składa skarg w prokuraturze. Kłopotliwych czworonogów mieszkańcy niektórych wsi pozbywają się w sposób nader okrutny i mało wyrafinowany. Wyprowadzają je do lasu i uwiązują do drzewa na sztywnym, grubym drucie. Potem wystarczy już takie zwierzę uderzyć kilka razy obuchem siekiery w głowę i po kłopocie. Zabicie psa nie jest grzechem, jeśli się go potem nie zje. Nie jest to także odstępstwo od norm kulturowych.
Podobno mięso psów cieszy się umiarkowanym upodobaniem także na Słowacji. Wróćmy jednak do Niemiec. Wikipedia podaje, że przed pierwszą wojną światową w Cesarstwie Niemieckim zabijano rocznie z przeznaczeniem do konsumpcji 7000 psów. Sporo. Jeszcze w latach czterdziestych XX wieku niemieckie przepisy
dotyczące hodowli i uboju klasyfikowały psy jako zwierzęta rzeźne.
- Powiem ci tak - mówi Zbigniew. - Pies to takie samo zwierzę jak każde inne. Ci ludzie z Iłży, o których było tak głośno, nie zabijali tych psów na mięso. Oni pozyskiwali ich tłuszcz. Bo psi tłuszcz to lekarstwo, pomaga na wiele przewlekłych chorób, działa rozgrzewająco, można go stosować zewnętrznie na bolące stawy i dodawać do jedzenia jako lekarstwo. Sporo ludzi tak robi i jest na ten tłuszcz jakieś zapotrzebowanie, wcale chyba niemałe, skoro aż ubojnię zorganizowali w schronisku. Poza tym czy mięso psa różni się jakoś szczególnie od innych rodzajów mięsa? Zastanów się. Jest lepsze niż wieprzowina, bo nie ma tyle tłuszczu i chemii. Przecież psa nikt nie tuczy modyfikowanym żarciem. Pies zjada kości, odpadki i różne śmieci. Poza tym jest cały czas w ruchu, wyrabia sobie mięśnie i jego organizm nie przechowuje żadnych szkodliwych złogów. Pies jest bardzo smaczny, sam kiedyś spróbuj.
Człowiek zjada przyjaciela
Może to będzie dla niektórych szok, ale pies awansował na najlepszego przyjaciela człowieka stosunkowo niedawno. Wioski indiańskie na Wielkich Równinach pełne były skołtunionych kundli, które służyły do zabawy
dzieciom i do jedzenia, kiedy już nic innego nie było pod ręką. Psy wędrowały z ludzkim stadem, żywiły się jego resztkami, a ludzie żywili się psami, jeśli akurat mieli na to ochotę. Psy szkolone do polowań widnieją już na rysunkach pochodzących ze starożytnego Egiptu. Zajmowały ważne miejsce w życiu społeczności
starożytnej Grecji i Rzymu, ale tak naprawdę pies został prawdziwym przyjacielem człowieka właściwie dopiero w feudalnej Europie, kiedy stał się towarzyszem polowań rycerza, przedmiotem troski
i zabiegów hodowlanych. Pies był dla wielkiego pana ważniejszy niż ludzkie bydło, któremu ów pan dzierżawił ziemię i od którego ściągał podatki, daninę oraz czynsze. Pies był wierny, wyszkolony i nigdy nie zdradzał. W przeciwieństwie do ludzi. Był istotą stojącą w hierarchii bytów o wiele wyżej niż nędzarze z miast i wiosek,. Pan kochał swojego psa, a do swoich ludzi czuł raczej odrazę.
W Azji było inaczej. Pies był jadalny, ale nie był jadalny na co dzień. Potrawy z psa do dziś podają chińskie, wietnamskie i koreańskie restauracje. Są to jednak dania drogie, niektóre z nich mają status lekarstwa. Mięso psa ma pomagać w leczeniu impotencji. Poza tym nie każda psina nadaje się do spożycia. W Korei odróżnia się psy przeznaczone na rzeź od psów przeznaczonych do hodowli.
- Psy jada się wszędzie - opowiada Beata. - Pod każdą szerokością geograficzną, gdziekolwiek mieszkają Azjaci z południowo-wschodniej części kontynentu albo z Chin. Kiedyś szef zabrał nas na jakąś kolację-niespodziankę, pracowałam wtedy w Londynie. Podawano bardzo wyszukane potrawy, to była chyba restauracja filipińska. Nie wiem, co dokładnie jadłam prócz psa, ale psa jadłam na pewno. Był mocno przyprawiony i kawałki pływały w sosie. Nie potrafiłabym dziś odróżnić smaku tego mięsa na przykład od wołowiny. Wyszłam z tej restauracji chora, bo o tym, co jedliśmy, poinformowano nas po posiłku, to była taka niespodzianka. Szef uważał że trzeba zafundować trochę egzotyki pracownikom z Europy Wschodniej. Zwymiotowałam tę egzotykę na trotuar, gdy tylko zostałam sama.
O właściwościach smakowych i leczniczych psiego mięsa wiadomo już od starożytności. Pisał o nich Hipokrates. Psina leczy niepłodność u kobiet, pomaga w gruźlicy i innych chorobach płuc, łagodzi kaszel. Poza tym jest tania i łatwo dostępna, była więc często w czasie klęsk głodu pożywieniem ubogich i nędzarzy. Schwytanie i przyrządzenie psa było stosunkowo łatwe i mało kłopotliwe, nie ściągało też na łowcę nieszczęścia w postaci królewskich czy książęcych siepaczy, którzy pojmaliby go na pewno, gdyby zauważyli, że zastawia sidła na dzikie zwierzęta w lesie należącym do pana. Bezpiecznie było pożywiać się psim mięsem. Psy jadano w oblężonych miastach i robi się to do dzisiaj. W zablokowanym Sarajewie i wygłodzonym Groznym populacja psów spadła dramatycznie, a właściciele musieli dobrze pilnować swoich pupilków, żeby ktoś im ich nie porwał i nie przyrządził z czosnkiem i ziołami.
- Nigdy nie tknąłbym psiego mięsa - mówi Rafał, który hoduje olbrzymie psy zwane Azjatami. - Tylko jakiś barbarzyńca może pokusić się o zabicie psa i przygotowanie potrawy z jego mięsa. Pies to sama szlachetność i inteligencja. Jest mądry, dobry i jest oddany. Zjadać psa? To już wolałbym zjeść swoją żonę (śmiech).
Kamil Łukowski

00


epiotrkow ~epiotrkow (Gość)12.06.2009 14:51

Temat dotyczy budowy schroniska a nie upodobań kulinarnych Azjatów.

00


k-o ~k-o (Gość)12.06.2009 14:48

"epiotrkow" napisał(a):
epiotrkow 54 sekundy temu, 14:47
Ostrzeżenie do k-o: Tu już przesadziłeś.


Tak? A w którym miejscu?

00


epiotrkow ~epiotrkow (Gość)12.06.2009 14:47

Ostrzeżenie do k-o: Tu już przesadziłeś.

00


GF ~GF (Gość)27.05.2009 08:55

Jestem ostatnia osobą którą może być posądzona o krzywdzenie zwierząt. Moje osobiste życie zostało całkowicie podprządkowane zwierzętom ,a zwłaszcza tym w schronisku nie do przyjecie jest dla mnie krytykanctwo na odleglość tak jak to jest na furum miau , Podejrzewam ,że te osoby spełniają się w ten sposób. Pozdrawiam G.Fałek

00


kociarz ~kociarz (Gość)26.05.2009 22:25

Nie mam podstaw, by Pani nie wierzyć. Mam nadzieję, że zwierzakom nie dzieje się krzywda. Dziękuję za szybką odpowiedź.
Pozdrawiam

00


GF ~GF (Gość)26.05.2009 21:47

Sznowny :kociarzu" Przykro mi ale jesteś w błędzie. Sterylizujemy wszystkie zwierzęta a za bzdury wypisywane na forum nie biorę odpowiedzialności.Podobno dobrymi radami jest piekło wybrukowane.Jest wiele osób które teoretyczne chcą pomagać. Co to za pomoc zwierzętom pisząc takie brednie.Mam nadzieję ,ze moje zapewnienie iż zwierzęta są sterylizowane uznasz za wiarygodne .
PS w ubieglym miesiącu wysterylizowano razem 32 zwierzęta w tym też koty. Pozdrawiam Grażyna Fałek

00


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat