Na działce należącej do żony Zdzisława Abratkiewicza stały dwa budynki. Jeden z nich został rozebrany pod potrzeby ronda. Druga z nieruchomości została uszkodzona. Chociaż wykonawca chciał naprawić to, co zepsuł, jednak pan Abratkiewicz wygonił robotników z posesji. Aby wyjaśnić całą awanturę we wtorek zorganizowano spotkanie z udziałem pokrzywdzonego, pracowników Urzędu Miasta oraz przedstawiciela firmy, która przeprowadzała rozbiórkę. - Przy okazji inwestycji wskazana była rozbiórka dwóch budynków gospodarczych, co też się stało. Właściciel nie pozwolił wejść na swój teren ekipie, które miała po rozbiórce zabezpieczyć budynek – informowała jeszcze przed spotkaniem Elżbieta Jarszak, p.o. kierownik Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta.
Dyrektor Biura Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta Małgorzata Majczyna przyznała, że przy robotach w budynku w takim stanie technicznym różne rzeczy mogą się zdarzyć. - Obowiązkiem wykonawcy jest to zabezpieczyć. Pan uniemożliwił te roboty. Teraz musimy znaleźć sposób, jak z tego wybrnąć – mówiła dyrektor Majczyna. - Wykonawca robót rozbiórkowych wszedł na posesję na podstawie prawomocnego pozwolenia na rozbiórkę. Pan Abratkiewicz (mąż współwłaścicielki) zabronił dokończenia robót, które miały zabezpieczyć pozostały budynek. Moim zdaniem trzeba kontynuować te prace, żeby budynek nie uległ dalszej degradacji. Pan bierze na siebie odpowiedzialność zatrzymania tych robót.
- Jest to odnotowane w dzienniku budowy. Dalej miało być zrobione wiązanie tej ściany. Zabronił pan dalszego łatania szpary w ścianie. W dzienniku budowy jest wpisane przez inspektora nadzoru, aby wymurować nową przyporę. A pan nas wygonił – mówił z kolei wykonawca.
W związku z tym, że pan Abratkiewicz nie posiadał upoważnienia żony (współwłaścicielki nieruchomości), spotkanie nie zakończyło się znalezieniem rozwiązania. - Żona udostępniła teren na potrzeby ronda, miał być rozebrany kawałeczek przypory. Wyraziliśmy na to zgodę. Pani Majczyna powiedziała, że drugi budynek pozostanie nieuszkodzony. Przy rozbieraniu starego budynku naruszyli drugi. A teraz każdy umywa ręce. Cały budynek jest naruszony – skarżył się Zdzisław Abratkiewicz.
Służby miejskie stwierdziły, że to, co zostało naruszone w trakcie rozbiórki, musi zostać naprawione, w przeciwnym razie budynek może się zawalić.
Ciąg dalszy prawdopodobnie nastąpi.
AS