Piotr B. i Katarzyna K. poznali się w 2011 roku. Szybko od pięknych słów przeszli do czynów. Gdy okazało się, że dziewczyna jest w ciąży oboje byli przerażeni. Jak mówił podczas rozprawy Piotr B., nie chcieli tego dziecka. Podjęli jednak decyzje o wspólnym mieszkaniu. 7 maja 2012 roku na świat przyszła Lidia.
W sierpniu 2012 roku doszło do tragedii. 3-miesięczna dziewczynka zmarła. Według pierwszych doniesień miała to być śmierć łóżeczkowa, jednak po dwóch dniach zatrzymano rodziców. W toku śledztwa Piotr B. kilka razy zmieniał zeznania. Najpierw przyznał się do zabójstwa twierdząc, że uderzył kilkukrotnie dziewczynkę w głowę bo płakała i przeszkadzała mu w graniu na komputerze. Podczas wizji lokalnej mężczyzna pokazywał śledczym jak stał, jak trzymał dziecko i gdzie uderzał. Później jednak zdanie zmienił. Stwierdził, że nic nie zrobił, a wziął na siebie winę, by pomóc Katarzynie. Śledczy jednak nie dali już wiary jego słowom. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa.
W trakcie śledztwa wyszły na jaw makabryczne szczegóły życia rodziny. Według słów
Katarzyny K. płaczące dziecko oboje wynosili do łazienki i gasili światło. Gdy to nie pomagało zaczęli dziecku wkładać do buzi smoczek, obwiązywać mu główkę pieluchą, kłaść na brzuszku i nakrywać kocem. Robili tak, ponieważ płaczące dziecko przeszkadzało Piotrowi B., a kobieta godziła się na to, ponieważ się go bala. Według słów Katarzyny K. mężczyzna miał też dawać Lidii klapsy przez pampersa tak, że dziecko miało ślady na ciele.
Piotr B. do tego się nie przyznał. Oboje jednak usłyszeli zarzut znęcania się nad dzieckiem. Podczas wtorkowej rozprawy zarzuty te odczytał prokurator:
„Około godziny 13.00, działając z zamiarem ewentualnym, pozbawił życia córkę Lidię w wieku noworodka w ten sposób, że w łazience, przy zgaszonym świetle uderzył ją co najmniej trzykrotnie w głowę otwartą prawą dłonią lub pięścią. Spowodował obrażenia w postaci sińców powłok głowy, podbiegnięć krwawych w tkance podskórnej głowy, krwiaka podoponowego, podpajęczynówkowych wylewów krwawych, drobnych ognisk stłuczenia mózgu, obrzęku mózgu, przekrwienia narządów wewnętrznych. Skutkowało to w dniu 14 sierpnia 2012 roku śmiercią gwałtowną i powolną. Ponadto oskarżam Piotra B., że od czerwca 2012 do 14 sierpnia 2012 będąc zobowiązanym do opieki nad pozostającą w wieku noworodka córką znęcał się nad nią ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że: zamykał ją w łazience i pozostawiał bez opieki, owijał tetrową pieluchą twarz, kiedy płakała, kładł na brzuszku i przykrywał głowę kocem, uderzał otwartą dłonią w pośladki, przez co narażał noworodka na bezpośrednią utratę życia i zdrowia.
Katarzynę K. oskarżam o to, że znęcała się nad córką ze szczególnym okrucieństwem w ten sposób, że: zamykała ją w łazience i pozostawiała bez opieki w kołysce, obwijała pieluchą tetrową twarz dziecka oraz kiedy płakała, kładła na brzuszku i przykrywała głowę kocem.”
W trakcie rozprawy Piotr B. i Katarzyna K. wzajemnie się oskarżali. Początkowo mężczyzna przed sądem nie chciał składać zeznań, natomiast Katarzyna K. zgodziła się zeznawać jedynie pod nieobecność Piotra B. twierdząc ze się go boi. Sąd przychylił się do jej prośby. Kobieta cały czas płakała. Według jej słów bała się konkubenta i tego, że zabierze jej córkę, dlatego pozwalała mu ją tak traktować. Twierdziła, że Piotr B. w ten sposób karał małą Lidię za płacz. Jednak zeznania Katarzyny K. przed sądem różniły się od tych składanych w toku śledztwa. Wtedy kobieta twierdziła, że również ona pod wpływem strachu obwiązywała dziecko i wynosiła je do łazienki. Na pytanie, czemu jej zeznania się tak różnią nie potrafiła odpowiedzieć. Sińce na główce dziecka kobieta miała zauważyć dzień przed tragedią. Nie wiedziała skąd się wzięły. Nie pomyślała jednak, by pójść do lekarza. Stwierdziła, że strach przed Piotrem B. był silniejszy niż miłość do Lidii.
W dniu śmierci Lidia także przebywała w łazience. Rano matka ją nakarmiła, w południe ojciec wykąpał. Gdy Katarzyna o 17.00 zajrzała do łazienki dziewczynka już nie żyła. Wtedy kobieta chciała popełnić samobójstwo. Namawiała do tego także Piotra B. Przed sądem twierdziła, że to przez to, iż nie wyobrażała sobie życia bez córki. I choć na początku ojciec dziecka odmawiał składania zeznań, to po zapoznaniu się z zeznaniami konkubentki zaczął mówić.
Według jego słów, kobieta chciała wyskoczyć z okna ponieważ bała się, ze obciążą ich odpowiedzialnością za śmierć dziecka. Mężczyzna twierdził też, że dziewczynka nigdy nie była obwiązywana pieluchą. Skąd się wzięły siniaki? Tego nie wiedział. Twierdził, że stało się to kiedy dziewczynka była pod opieką matki, że mogła się uderzyć o szczeble łóżeczka. Katarzyna miała go błagać, by nikomu nie powiedział. W pewnym momencie mężczyzna zaczął mówić bardzo chaotycznie i jego obrońca mu przerwał. Piotr B. odmówił składania dalszych wyjaśnień.
Sąd przesłuchał także sąsiadów pary, ich znajomych i rodzinę. Nikt nic nie wiedział, sąsiedzi twierdzili, że nie słyszeli awantur, nie znali tej rodziny za dobrze. Babcia oskarżonej twierdziła, że od Piotra B. często było czuć alkohol. Sąd ujawnił również, że u Lidii wykryto w organizmie 0,3 promila alkoholu we krwi. Jednak ani Katarzyna K. ani Piotr B. nie potrafili wyjaśnić skąd alkohol wziął się w krwi dziecka. Według położnej takie stężenie alkoholu może powodować u dziecka senność i problemy z oddychaniem.
Cała sprawa jest niezwykle bulwersująca i nic nie jest do końca jednoznaczne. Dlatego najlepiej poczekać do wyników pracy sądu. Kolejna rozprawa ma się odbyć w poniedziałek 11 marca.
- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu