Rozumiem, że szkoły starają się na wszelkie sposoby pozyskać nowych uczniów, bo dotacja z budżetu jest od tego uzależniona. Ale czy w tym celu trzeba organizować kierunki, mówiąc delikatnie, idiotyczne? Proszę mnie źle nie zrozumieć. Kelnerzy są potrzebni. Powinna to być osoba o miłej aparycji, wysokim stopniu kultury, sumienna, najlepiej znająca przynajmniej jeden język obcy w stopniu komunikatywnym. Nie każdy się do tego nadaje. Ale czy trzeba w tym celu kończyć technikum kierunkowe??? Skoro technikum, to czy taki przyszły kelner będzie musiał opanować tajniki rysunku technicznego? A po kiego grzyba mu to? Będzie musiał w ramach pracy dyplomowej narysować rysunek techniczny wazy z kapuśniakiem, czy jak?? I jakie przedmioty zawodowe będą? Technika poruszania się z tacą między stolikami? Sposoby zapisywania zamówień? A może metody rozliczania napiwków? I czy po takim technikum można uzupełnić wykształcenie na politechnice i zostać inżynierem kelnerem? I dyrekcja szkoły myśli, że wszyscy absolwenci będą od razu rozchwytywani przez restauracje? Z trzydziestoosobowej klasy ze 2-3 osoby zostaną kelnerami, a reszta będzie musiała szukać pracy w innych branżach. Restauracje nie pozwalniają pracowników tylko po to, by przyjąć dyplomowanych "fachowców", którzy się nagle pojawią na rynku pracy za 4 lata. Możnaby sądzić, że stanowiska dyrektorskie w szkołach średnich są obsadzone przez wykształconych inteligentnych ludzi. Ale obserwując pomysły niektórych widać, że nie jest to regułą.

00