Milejów / Włodzimierzów. Światowy Zjazd Rodziny Gemelów

Region Niedziela, 15 września 20197
Jan Gemmel z żoną i grupą innych emigrantów z francuskiej wówczas Lotaryngii przyjechali w okolice Piotrkowa (Longinówka, Milejów) do ówczesnego Królestwa Polskiego. I zostali. Był rok 1819. Tak zaczęła się historia wielopokoleniowej rodziny, która w sobotę zorganizowała swój drugi zjazd, tym razem światowy. Dokładnie 200 lat po przyjeździe do Polski protoplasty rodu.

Ładuję galerię...

W pierwszym zlocie w 2007 roku uczestniczyło 70 osób. W tegorocznej  udział wzięło już 120 osób przede wszystkim z Piotrkowa i powiatu piotrkowskiego, ale również z innych rejonów kraju, a nawet świata. Do Milejowa i Włodzimierzowa, gdzie odbył się zlot, przyjechali też przedstawiciele rodziny mieszkający w Hongkongu czy Stanach Zjednoczonych.

- Gdy dostałam wiadomość od kuzynki to pierwsza reakcja była taka, że za daleko, małe dzieci, nie ma czasu. Ale mój mąż powiedział mi: co jest dla Ciebie ważniejsze niż rodzina. Masz teraz swoje dzieci.  Jest to tradycja, jest to historia, jest to coś czego nie można kupić. Będziesz bardzo żałować jeśli nie pojedziesz.  Jestem bardzo szczęśliwa, że przyjechałam. Czy ktoś przyjedzie z Hongkongu, z USA, czy  z następnej wsi nie ma znaczenia, najważniejsze, że się spotykamy – powiedziała nam Natalia Scott (z d. Sierant), która od 17 lat mieszka poza Polską, najpierw 7 w Londynie, a kolejne 10 w Hongkongu.

 

Konrad Goc z kolei od urodzenia żyje w Stanach Zjednoczonych.  - Ważne są dla mnie te rejony, spędziłem tu wakacje spotykając się z rodziną. Rodzice zawsze pielęgnowali w domu polską kulturę i język, a także tradycje rodzinne. 12 lat temu pierwszy zlot otworzył mój dziadek, z którym mieliśmy stały kontakt.

Wychowywałem się w Chicago, teraz ukończyłem studia i zacząłem pracę w Boeingu. Zajmuje się tam projektowaniem samolotów. Pasja do lotnictwa zrodziła się we mnie, gdy latałem z Ameryki do Polski.

 

W zlocie uczestniczył również znany wrocławski kardiochirurg Marek Gemel. – Zawodowo mógłbym powiedzieć, że spotkało się 120 serc. Sam jestem rodowitym piotrkowianinem. Później wyjechałem, mieszkałem na Śląsku, a teraz mieszkam we Wrocławiu. W jakiś sposób kształtuje nas to skąd pochodzimy, jakie mamy korzenie. Trzeba pamiętać, że gdziekolwiek nas „rozrzuci” będziemy tym co nas ukształtowało. Mieszkam na Dolnym Śląsku, ale nadal się czuję Gemelem. Gdy mieszkałem na Górnym Śląsku i w banku podeszła do mnie pani, która powiedziała: pan się nazywa Gemel, a ja się też nazywam Gemel. Chyba musimy być rodziną. Nie znałem jej z widzenia, ale zadzwoniłem do mamy i okazało się, że jesteśmy kuzynami. Teraz mieszka w Stanach Zjednoczonych, była też na zjeździe 12 lat temu, w którym ja również uczestniczyłem.

W zjeździe uczestniczył też wójt gm. Rozprza Janusz Jędrzejczyk. - Wyjątkowe święto w naszej gminie. To piękna impreza, która świadczy o tym, że ta rodzina jest dobrym przykładem dla innych. To wydarzenie nawet na skalę ogólnopolską – podkreślił włodarz gminy, który wręczył organizatorowi spotkania, Tomaszowi Gemelowi m.in. pamiątkową szablę.

 

Rodzinna uroczystość rozpoczęła się mszą św. w kościele parafialnym w Milejowie, gdzie zgromadzeni mogli usłyszeć m.in. występu Radosława Blonki (baryton), Anny Gospodarek (skrzypce) i Aleksandra Rycerza (organy). Pierwsza dwójka artystów przyjechała z Gdańska na zaproszenie innej członkini rodziny Gemelów, Renaty Tomy (twórczyni chóru II LO). Po nabożeństwie uczestnicy zjazdu złożyli kwiaty pod pomnikiem bohaterów Września 1939 roku, oraz zapalili znicze na rodzinnych grobach.

 

Emigranci z Lotaryngii dla zachęty otrzymali w 1819 roku od rządu Królestwa Polskiego wiele przywilejów w tym zwolnienie z pańszczyzny i ze służby wojskowej. Dostali też za darmo ziemię i gospodarstwo. – Byli to ludzie o większej kulturze niż ludność tutejsza, polska. Posiadali znajomość czytania, gdy tutaj nikt prawie czytać nie umiał. Wprowadzili nowe, kulturalne zwyczaje, przywieźli ze sobą piły do rżnięcia drzewa, które tu nie były znane, wnieśli ulepszenia w dotychczasowym, bardzo prymitywnym budownictwie – czytamy w rodzinnej kronice.

 

 

 

 


Zainteresował temat?

18

6


Zobacz również

Komentarze (7)

Zaloguj się: FacebookGoogleKonto ePiotrkow.pl
loading
Portal epiotrkow.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników. Osoby komentujące czynią to na swoją odpowiedzialność karną lub cywilną.

Ewa G. ~Ewa G. (Gość)17.09.2019 14:03

Moi przodkowie - Fogiel, Mazerant, Sońta, Bald, Klain- przybyli w 1817 roku z Francji (Lotaryngii i Alzacji) . Część z nich (Fogiel) początkowo osiedliła się k/Witoni a póżniej w parafii Witów, inni w Majkowie i Piotrkowie

90


Piotr.Covianin Piotr.Covianinranga16.09.2019 12:00

A jakie są korzenie rodziny Mazerantów? Podobno to też imigracja z terenów Francji

80


gość gośćranga16.09.2019 15:43

Moja zmarła w 2000 roku mamusia Jadwiga Dędek nazywała się z domu także Gemel,a syn Jej ciotecznego brata, nieżyjący już Waldemar Głowacki opracował drzewo genealogiczne tego rodu i był gościem na Zjeździe w 2007 r.

60


Jesteśmy Polakami ~Jesteśmy Polakami (Gość)15.09.2019 13:15

Właśnie takie artykuły powinny się ukazywać na tej stronie, świadczące o prawdziwej wielokulturowości i pięknej asymilacji z Naszą Polską Ojczyzną. Jestem z podobnej wielkiej rodziny z obojga rodziców, gdzie protoplaści rodzin przybyli z Lotaryngii i Alzacji tuż po klęsce Napoleona pod Moskwą.

274


Słowianka ~Słowianka (Gość)15.09.2019 14:26

Proszę wystarczyło na asymilację parę dziesiątek lat,żeby być Polakami, a niektórym 800 lak wciąż za mało.

310


reklama
reklama

Społeczność

Doceniamy za wyłączenie AdBlocka na naszym portalu. Postaramy się, aby reklamy nie zakłócały przeglądania strony. Jeśli jakaś reklama lub umiejscowienie jej spowoduje dyskomfort prosimy, poinformuj nas o tym!

Życzymy miłego przeglądania naszej strony!

zamknij komunikat