Miesiąc temu Wrocław żył planem eksmisji żab z dwóch zbiorników, czy podobny los może w najbliższym czasie czekać gołębie, które rozpanoszyły się w centrum Piotrkowa? Skoro żaby można, to może i gołębie też? Takich siłowych rozwiązań domagają się mieszkańcy trzech kamienic, którzy z powodu ptasiego sąsiedztwa nie mogą normalnie żyć.
- Takie mamy "przyjemności", że całe parapety i okna są zapaćkane ptasimi kupami, do tego ciągle spadają stare odchody - mówi gniewnie Danuta Rybak z kamienicy w samym centrum Piotrkowa.
Gołębie szczególnie upodobały sobie to miejsce, bo naprzeciwko, na terenie parku im. Jana Pawła II, są stale dokarmiane.
- Do bramy biegiem, do bankomatu trzeba biegiem, na podwórku mamy ławeczkę, żeby się napić herbaty, ale skorzystać nie można - dodaje pani Danuta, która razem z innymi mieszkańcami wielokrotnie interweniowała w magistracie. Bez skutku. - Gołębie miały być ponoć przepędzone przez sokoły, miały być też rozkładane jakieś mazie na dachach i parapetach, ale wciąż nic się nie dzieje.
Potwierdza to referat ochrony środowiska Urzędu Miasta w Piotrkowie, który przed zastosowaniem zaplanowanych metod przepędzenia gołębi z centrum - czyli przy pomocy sokołów i przez rozkładanie na parapetach budynków specjalnego, atestowanego żelu, który zniechęci gołębie do powrotu w to samo miejsce - musiał wystąpić z zapytaniem do Ministerstwa Środowiska. Na odpowiedź czeka już tak długo, że nawet gołębie pocztowe uśmiałyby się z tempa pracy ministerialnych urzędników.
Przy eksmisji żab we Wrocławiu, która okazała się konieczna, by wybudować obwodnicę miasta zgodnie z przepisami o ochronie przyrody, pracować mają myśliwi. Zwierzęta łapane będą w specjalne siatki, a pod nowy adres pojadą w wilgotnych torbach.
Zdaniem Cezarego Szadkowskiego, szefa piotrkowskiego okręgu Polskiego Związku Łowieckiego, który najpierw śmieje się, że gołębie można eksmitować chyba tylko do Krakowa, taka operacja, choć trudna, to jest możliwa.
- Załóżmy, że takim docelowym miejscem byłby np. park Poniatowskiego, wówczas najpierw musiałyby tam stanąć dla niech gołębniki - wyjaśnia Szadkowski. - Odłowić musielibyśmy gołębie w nocy, kiedy śpią i przenieść je w nowe miejsce. Nie ma jednak gwarancji, że nie wracałoby np. ich potomstwo.
Podobne wątpliwości ma Ewa Dobrowolska, kierownik piotrkowskiego referatu ochrony środowiska, która od razu przypomina o podstawowej trudności przy eksmisji gołębi: - Gołębie są chronione - mówi.
Z jakiej metody miasto w końcu skorzysta? Od końca ubiegłego roku urzędnicy referatu ochrony środowiska czekają na odpowiedź, jakie metody mogą zastosować. Okazuje się, jak ustaliliśmy, że ministerstwo przekazało pismo piotrkowskiego magistratu do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Tam dowiedzieliśmy się, że odpowiedź jest przygotowywana. Miastu prawdopodobnie zostanie zaproponowane płoszenie gołębi. Wcześniej jednak trzeba będzie wysłać wniosek o wyznaczenie terminu.
A. Tyczyńska, K. Wojna POLSKA Dziennik Łódzki