"Triumf Serca" to opowieść, która skupia się na losie Maksymiliana Kolbego oraz pozostałych innych współwięźniów w trakcie ich pobytu w celi śmierci w Auschiwtz. Jak podkreślają reżyserzy, ten film ma pokazać, że nawet w najtrudniejszych okresach życia, można znaleźć nadzieję.
Producenci filmu postanowili wykorzystać były piotrkowski areszt mieszczący się przy ul. Wojska Polskiego. Widzowie na kinowych ekranach zobaczą celę więzienną, która będzie obecna przez znaczną część produkcji.
Bardzo długo szukaliśmy celi, która będzie nam odpowiadała. Nasza historia w 70-80% dzieje się w celi więziennej. Byliśmy w różnych miejscach m.in. w Warszawie, czy w Łodzi. Miejsce, które poszukiwaliśmy jest specyficzne, ponieważ potrzebowaliśmy odpowiedniej wielkości celę z jednym oknem. W odpowiednim miejscu muszą być też usytuowane drzwi oraz korytarz. Wszystko po to, aby było łatwe do adaptacji - mówi Iwa Pawlak, menadżer lokacji. - Współczesne więzienia są już za małe. Poza tym byłoby za dużo elementów współczesnych, które ciężej byłoby scenograficznie usunąć. Także infrastruktura miała znaczenie. Jesteśmy tutaj praktycznie w centrum miasta, co jest dla nas idealnym rozwiązaniem na bazę, na zaspakajanie codziennych potrzeb produkcji - dodaje menadżer.
Twórcy tej produkcji są zadowoleni, że mogli odkryć kolejne nowe miejsce na filmowej mapie Polski.
Sam Piotrków oraz województwo łódzkie jest bogate w miejsca historyczne, które nie są jeszcze tak wyeksponowane. Jest to świetna okazja, aby ponownie pokazać Piotrków w świecie filmowym. Jest tu naprawdę bardzo klimatyczna przestrzeń. Do tej naszej opowieści o Maksymilianie Kolbe pasuje idealnie - mówi Aleksander Ochman, współproducent filmu. - Także rewelacyjnie wygląda wizualnie pod względem operatorki. Naprawdę nie mogliśmy trafić z lepszym miejscem - dodaje współproducent.
Stworzenie filmu historycznego wymaga od producentów szczególnego przygotowania. Realizatorzy muszą zwracać uwagę na każdy element, aby wszystko zgadzało się z czasem, w którym trwała akcja.
Film historyczny jest dużo trudniejszy do realizacji. Musimy zwracać uwagę na rzeczy, o których normlanie się nie myśli np. czym jest pokryta podłoga. Trzeba się zastanowić, czy czasem płytki, które są położone na podłodze, nie są z lat 60., a my gramy sceny z lat 40. - podkreśla Iwa Pawlak. - Budynek tego aresztu jest pod ochroną konserwatora zabytków, mając do czynienia z takim obiektem, byliśmy szczególnie ostrożni, jeżeli chodzi o wybór i prace scenograficzne, które mogłyby zostać przeprowadzane w tym miejscu. Zmiany, których dokonaliśmy, były minimalne - dodaje menadżer lokacji.
Przy tej produkcji pracuje międzynarodowa ekipa składająca się z pracowników planu oraz aktorów m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii. Wśród polskich aktorów, którzy zagrają w tym filmie, znaleźli się m.in. Marcin Kwaśny, Radosław Pazura, czy Lech Dyblik.
W odróżnieniu od scen nagrywanych m.in. w Oświęcimiu, w scenach realizowanych w Piotrkowie nie ma statystów. W byłym piotrkowskim areszcie grają aktorzy oraz aktorzy epizodyści. Natomiast w piotrkowskim areszcie pojawiła się postać głównego bohatera, czyli o. Maksymiliana Kolbego, w którego wcielił się Marcin Kwaśny.
Do tej roli przygotowywałem się przez dwa miesiące, bo właśnie na tyle przed rozpoczęciem zdjęć dowiedziałem się, że zagram duchownego. Przygotowania rozpoczęły się od diety, bo wiedząc, że będziemy kręcić sceny umierania w bunkrze głodowym, po prostu musiałem schudnąć. Dokładnie udało mi się "zrzucić" 7 kilogramów, choć tak naprawdę przydałoby się jeszcze więcej. Reżyser zdecydował jednak, że to wystarczy. Ściąłem też włosy, ale to nic. Ważniejsze było to przygotowanie od strony duchowej - mówi Marcin Kwaśny. - Emocje podczas kręcenia poszczególnych scen są skrajne. Jest nas dziesięciu, jeśli chodzi o aktorów. Pochodzimy z różnych części świata. Grając umieranie, nie jest łatwo. Myślę natomiast, że oddajemy w ten sposób hołd tym bezimiennym ludziom, bo oprócz Maksymiliana tak naprawdę nie wiadomo, kim było pozostałych dziewięciu uczestników tego procederu. My tak jakby dajemy im twarze i wydobywamy ich z historii. Myślę, że to będzie ciekawa i poruszająca opowieść - dodaje aktor.
W rolę najmłodszego więźnia współdzielącego celę w Auschwitz z o. Maksymilianem Kolbe wcielił się Jan Zdebski.
Na pewno ciężko jest odnaleźć w sobie dramatyczne emocje, które są niezbędne w momencie, kiedy wcielam się w postać, czekającą na śmierć, osobę, która nie ma dostępu do wody i jedzenia. Ci ludzie byli głodzeni i jak zwierzęta zamykani w zimnej celi. Czekali tylko na to, aż umrą z głodu. To moja pierwsza rola tego typu - zaznacza Jan Zdebski.
Filmowcy pozostaną w Piotrkowie do połowy listopada. Natomiast producenci przewidują, że film pt. Triumf Serca trafi do kin w 2025 roku. Jego premiera odbędzie się w Polsce oraz Stanach Zjednoczonych.