Matusz Danielak szedł przez turniej jak burza, odprawiając po dobrych i bardzo dobrych meczach kolejno Anglika Sida Palakkala (2:0), Turka Yazgana Calisira (2:0) i, co szczególnie prestiżowe, rozstawionego z nr 4, Niemca Briana Holtschke (2:0). Niestety, słabszy mecz przyszedł w półfinale, w którym Mateusz przegrał z rodakiem Mikołajem Szymanowskim.
To pewien paradoks, ale po największym sukcesie w mojej sportowej karierze… czuję niedosyt. Absolutnie nie umniejszam zwycięstwu świetnie dysponowanego tu Mikołaja, którego zresztą bardzo cenię! Jednak ten mecz mi po prostu nie wyszedł. Pierwszy set przespałem, a w drugim uciekła końcówka. Dumny jestem jednak z poprzednich pojedynków, a w szczególności ze zwycięstwa z wyżej notowanym Holtschke, dzięki któremu zdobyłem medal - mówi Mateusz Danielak. - Cóż, plusem turnieju jest zdobycie dużej ilości punktów do światowego rankingu BWF, gdzie z pewnością mocno się przesunę. Jednak nie to jest najważniejsze. Takie sukcesy, z nutą smutku, mobilizują do jeszcze większego wysiłku. Ciężko pracuję dalej i małymi krokami dążę do spełniania kolejnych – mam nadzieję coraz większych – sportowych marzeń. Wierzę, że moja praca z pomocą kilku ważnych dla mnie osób już niedługo da mi jeszcze więcej satysfakcji - dodaje piotrkowianin.
W turnieju grał także młodszy z braci Danielaków, Max, który wygrał w pierwszej rundzie z Finem Elielem Melleri (2:1), zaś w drugiej przegrał, po dramatycznym trzysetowym boju (19:21 w trzecim secie!), z turniejową dwójką Anglikiem Hengiem Lin Nganem.
Przypomnijmy, że już wcześniej Mateusz Danielak wraz z bratem Maksymilianem zdobył srebro w grze deblowej w Słowenii.
Już w najbliższy weekend Mateusz Danielak zagra w niderlandzkim Hertogenbosch w prestiżowym Yonex Dutch Open 2023. Piotrkowianin, dzięki rankingowi, znalazł się w nim wśród 28 zawodników, którzy wystartują w turnieju głównym (ośmiu z nich to zawodnicy z pierwszej 100 rankingu światowego).