Przypomnijmy, że przy przetargu na odbiór odpadów komunalnych miasto podzielono na trzy sektory. W każdym z nich najniższą stawkę zaproponowała firma Juko i o ile w dwóch – jak informuje Urząd Miasta - przetarg rozstrzygnięto i umowę podpisano, o tyle w sektorze trzecim (na północ od ul. Słowackiego i na zachód od torów kolejowych) konkurencyjna firma (Remondis) oprotestowała jego wyniki. – Dopóki nie będzie decyzji Krajowej Izby Odwoławczej, nie możemy podpisać umowy – tłumaczył prezydent Krzysztof Chojniak podczas konferencji zorganizowanej 25 czerwca, a dotyczącej właśnie gospodarki śmieciami. Co w takim razie z trzecim sektorem? Kto od piotrkowian zamieszkujących ten teren od 1 lipca odbierze odpady?
- Podjęliśmy działania, żeby KIO jak najszybciej rozstrzygnęła ten spór. Wtedy będziemy mieli wiedzę, czy podpisujemy umowę z jedną firmą, czy drugą (Juko, Remondis, która składała protest). Jeśli ta procedura zakończy się do końca czerwca, to problem mamy rozwiązany. Niezależnie od tego występujemy do KIO o zgodę na to, aby podpisać ewentualnie umowę z firmą, która złożyła najniższą ofertę do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przez KIO – mówi prezydent.
Co jednak, kiedy żadna z tych procedur nie dojdzie do skutku? Mieszkańcy sami będą musieli zawrzeć umowy z firmami odbierającymi odpady, a fakturami (które najpierw trzeba będzie wziąć na siebie) ostatecznie obciążyć gminę.
Podczas konferencji, w której uczestniczył także przedstawiciel firmy Juko, wyraźnie padło też stwierdzenie, że mieszkańcy Piotrkowa nie mogą liczyć na bezpłatne pojemniki na śmieci (co wcześniej sugerowano). Muszą je kupić sami lub wydzierżawić od firmy odbierającej odpady. Konieczności dostarczenia pojemników przez firmę nie wpisano bowiem do specyfikacji przetargowej. Będzie to więc dodatkowy koszt, jaki poniosą mieszkańcy w związku z gospodarką odpadami.
Istnieje też ryzyko, że mieszkańcy trzech spółdzielni mieszkaniowych (Karusia, Barbórka, Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa) będą płacić według najwyższych stawek (za śmieci niesegregowane). Przedstawiciele tych spółdzielni nie złożyli bowiem zbiorczych deklaracji dla swoich nieruchomości.
Nic nie wskazuje też na to, że szybko zmienią się stawki opłat, mimo że po przetargu okazało się, że śmieci można odbierać trzy razy taniej niż wstępnie szacowało miasto. Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta potrzebuje bowiem co najmniej dwóch miesięcy, żeby zliczyć i wprowadzić do systemu dane z deklaracji, a później na nowo oszacować koszt funkcjonowania systemu. Uchwała z nowymi stawkami – zdaniem prezydenta miasta – może więc trafić pod obrady we wrześniu, a może nawet w październiku.
Jeśli nowe stawki zostaną ostatecznie zatwierdzone, mieszkańcy raz jeszcze będą musieli złożyć deklaracje.
Or